poniedziałek, 8 lipca 2013

"Napój" i Bez Tytułu


  Tak, nareszcie wróciłyśmy, po ponad miesięcznej nieobecności! Mamy jednak zamiar zmobilizować się i liczymy na to, że w tym tygodniu nadrobimy zaległe scenariusze.
  Dwa poniższe opowiadania są zamówieniem dla Ji Yong. Mamy nadzieję, że mimo tak długiego oczekiwania z chęcią to przeczytasz, przepraszamy! ^^''
  Właściwie oba opowiadania nie są formą scenariusza, jednak z racji, że było to nasze pierwsze zamówienie, postanowiłyśmy je przetłumaczyć.

Gwiazda: U-Kwon (Block B)
Tytuł: Napój
Oryginalny tytuł: Drink
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

- Podać coś do picia?
U-Kwon spojrzał na stewardessę i wyciągnął z ucha słuchawkę.
- Nie, dziękuję - pokręcił głową i uśmiechnął się do dziewczyny. Ta przeniosła wzrok na coś za nim.
- A co z nią?
Yukwon odwrócił głowę w stronę dziewczyny, która spała skulona przy oknie.
- Poproszę szklankę wody. Przyda jej się później - powiedział cicho. Skinęła głową i postawiła szklankę na stoliku.
Spojrzał na filiżankę, obserwując unoszące się kostki lodu. Po chwili jego spojrzenie znowu spoczęło na niej.
Yukwon wiedział, że nie była Koreanką, prawdopodobnie to studentka lecąca do Seulu. Podręcznik do angielskiego leżący na jej kolanach, sposób w jaki patrzyła na napisy na ekranie, a w końcu to jak reagowała albo może, jak nie reagowała na stewardessę mówiącą po koreańsku.
Chciał z nią porozmawiać odkąd zobaczył ją przy odprawie na lotnisku. Ale kiedy tylko usłyszał jak płynnie mówi po angielsku, uciekł, będąc pewnym, że oceni go na podstawie jego marnych zdolności językowych.
Ale teraz miał pretekst, aby z nią porozmawiać. A przynajmniej tak sobie wmawiał.
"Obudzić ją? A może poczekać aż sama wstanie?"
Jakby na zawołanie, zmarszczyła nos i otworzyła oczy.
Yukwon zamarł w miejscu, nie wiedząc, co robić. Obserwował w bezruchu jak dziewczyna przeciera zaspane oczy.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, natychmiast odwrócił się i wbił wzrok w szklankę. Kątem oka widział jak mruga zdziwiona, wciąż się na niego patrząc.
Yukwon odchrząknął i starał się przypomnieć sobie wszystko, czego nauczył się po angielsku w ciągu kilku ostatnich lat.
- Chcesz coś... do picia? - zapytał z akcentem. Posłał jej nieśmiały uśmiech, ale ona wpatrywała się w niego z konsternacją wypisaną na twarzy. Wziął głęboki wdech i postawił szklankę przed nią. - To dla ciebie - powiedział i szybko cofnął ręce, kładąc je na kolanach.
- Och, dziękuję - wyszeptała.
Chłopak obserwował, jak dziewczyna unosi szklankę do ust i bierze mały łyk. Po chwili odłożyła kubek i ułożyła się wygodniej na siedzeniu, otwierając książkę leżącą na jej kolanach.
"Okej, jest dobrze" motywował się chłopak. "Dajesz. Nie uważa cię jeszcze za wariata."
- Ummm, jak się nazywasz? - zapytał cicho, jakby reszta pasażerów przysłuchiwała się ich rozmowie. Yukwon czuł jakby jego serce trochę opadło, gdy nie zwracając na niego uwagi dziewczyna wciąż czytała książkę.
"Nie usłyszała mnie?" - zmarszczył brwi. Odchrząknął i spróbował ponownie.
- Przepraszam.
Wciąż bez odpowiedzi. Dziewczyna po prostu czytała książkę co jakiś czas przewracając kartki. Yukwon zwiesił głowę w geście rezygnacji.
"Pewnie myśli, że jestem jakimś dziwakiem" - zmarszczył brwi i oparł głowę o stolik.
Kątem oka widząc, że jej sąsiad się poruszył, spojrzała na pokonanego Yukwona z szeroko otwartymi oczami. Cicho zamknęła książkę i wyjęła z uszu słuchawki, które schowane były za jej długimi ciemnymi włosami. Położyła książkę obok szklanki i zaniepokojona spojrzała na niego.
- Przepraszam, wszystko w porządku? - zapytała płynną koreańszczyzną bez cienia akcentu. Yukwon szybko podniósł głowę i spojrzał na nią, nie dowierzając.
- Mówisz po koreańsku? - zapytał. Skinęła głową.
- Moja mama jest z Busan, więc często mówi w domu po koreańsku.
U-Kwon'owi opadła szczęka, a jego oczy rozszerzyły się w szoku. Jednak szybko się pozbierał i odchrząknął niezręcznie.
- Nie jestem zła, że założyłeś, iż nie mówię po koreańsku - zapewniła. - Wielu ludzi tak robi.
- Ja nie... - chciał skłamać, ale dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie. - Dobra, może przez chwilę...
U-Kwon zaśmiał się, a dziewczyna mu zawtórowała.
- Nazywam się U-Kwon - przedstawił się.
Podała mu swoje angielskie imię i po raz kolejny wybuchnęła śmiechem, gdy próbował je wymówić. Jego koreański akcent zupełnie zmienił wydźwięk jej imienia, przez co powstało coś niestworzonego.
- Moje drugie imię to Ji Yong. Możesz mnie tak nazywać, będzie Ci łatwiej - uśmiechnęła się.
- Ji Yong - skinął głową. - O wiele prościej.
- Mam nadzieję - przechyliła delikatnie głowę i posłała mu przekorny uśmiech.
- Cóż, Ji Yong - zaczął, próbując się pozbyć zażenowania. - Dlaczego wcześniej mnie ignorowałaś?
- Co? - zmarszczyła brwi. - Nie ignorowałam cię. Wzięłam szklankę wody, pamiętasz?
- Nie, nie - pokręcił głową. - Wcześniej. Próbowałem do ciebie zagadać, ale czytałaś książkę.
Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły i pokręciła energicznie głową.
- Nie ignorowałam cię. No dobra. Nie chciałam cie ignorować. Miałam słuchawki w uszach.
Podniosła swój telefon i dołączone do niego słuchawki.
- Och - popatrzył na zwisające w jej ręku kable.
Zmrużyła oczy i uniosła brwi w oczekiwaniu na jego dalszą wypowiedź.
- Więc... hmm... tak, czy inaczej - zarumienił się, więc szybko zmienił temat. - Dlaczego lecisz do Seulu?
Dziewczyna jedynie się roześmiała.

                                               ~  ~  ~

Gwiazda: Dongwoo (Infinite)
Tytuł: Bez tytułu
Oryginalny tytuł: -
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este

Dongwoo zdecydowanie lśnił.

W jego oczach dostrzegalne było podniecenie, a w jego żyłach płynęła adrenalina, gdy szybował między gwiazdami i przeszłymi galaktykami. Ciągnął się za nim świetlny ogon.

Zamknął swoje oczy i rozpostarł ramiona, lecąc coraz szybciej i szybciej przez pustkę kosmosu.


Nic nie było porównywalne ze stanem nieważkości, z pędem szybszym niż prędkość światła, ze swobodą podróżowania poprzez pustą nicość.

Czuł, jakby nic nie mogło go powstrzymać lub sprowadzić na ziemię. Czuł się niezwyciężony.

Ale nie był.

Gdy Dongwoo otworzył oczy, zderzył się z nadlatującym meteorem, wyrzucając go z trasy i wysyłając go w stronę pobliskiego księżyca.

Dongwoo próbował odzyskać równowagę, ale grawitacja była tak silna, że nie miał innego wyboru jak tylko przygotować się do zderzenia z ziemią.

- Auć - skrzywił się i usiadł.

Dongwoo rozejrzał się po miejscu, w którym się znajdował.

- Spadająca gwiazda - usłyszał szept.

- Nie jestem spadającą gwiazdą
- mruknął, wstając i strzepując kurz ze swojej kurtki. Jasne światełko wokół niego powoli gasło.

Nic nie drażniło go bardziej niż ludzie nazywający go spadającą gwiazdą. Spadanie oznacza zawód, a Dongwoo nie zawodził.

- Ale spadłeś z nieba. Czy to nie czyni Cię spadającą gwiazdą?

Dongwoo wydał z siebie zirytowane westchnienie. - Posłuchaj -

Zawahał się, gdy jego wzrok padł na małą dziewczynę. Jej srebrne włosy spływały po plecach jak wodospad, a wielkie oczy były pełne ciekawości.

Dongwoo zamrugał i rozejrzał się.

- Gdzie ja jestem?

- Na Neith - odparła, a jej głos brzmiał jak melodia do słodkiej miłosnej piosenki. - A w tej chwili jesteśmy w pobliżu wschodniej półkuli Wenus.

- Więc to znaczy... - wyszeptał, wpatrując się w nią zachwycony. - Jesteś Gwiezdnym Światłem.

Nigdy nie spotkał takowej osobiście, ale słyszał historie o czarownicach wszechświata. Jak wabią podróżnych sprawiając, że zakochują się w nich, aby i tak na końcu złamać im serce.

- Skończyłeś się mizdrzyć? - spytała, unosząc brew. - No dawaj, musimy iść dalej. Chyba, że chcesz zostać tu na zawsze - dodała, gdy ten nie odpowiedział. Ruszyła w tylko sobie znanym kierunku.

Dongwoo potrząsnął głową i zmarszczył brwi, po czym ruszył, aby ją dogonić.

- Ja nie-

- Nie musisz kłamać - przerwała mu. - Ale nie musisz się martwić, że rzucę na Ciebie urok - podniosła ręce i pomachała palcami z wyzwańczym uśmiechem.

- Czemu miałbym Ci wierzyć? - spytał, mrużąc oczy.

- Ponieważ jestem Porannym Gwiezdnym Światłem - przerzuciła swoje włosy przez ramię, wspinając się po krawędzi symulatora. - Wieczorne Gwiezdne Światła są filtrami.

Dongwoo spojrzał na nią zdezorientowany - Nie wiedziałem, że są dwa rodzaje Gwiezdnego Światła.

- Większość nie wie - zdmuchnęła swoją grzywkę z oczu. - Niemal wszyscy myślą, że próbujemy uwodzić mężczyzn tylko po to, aby bawić się ich uczuciami. Ale nie każda z nas taka jest.

Dongwoo poczuł motylki w brzuchu, gdy spojrzała na niego i posłała mu mały uśmiech.

- Więc wszystkie Wieczorne Gwiezdne Światła są tutaj? - zauważył, że ciągle zadaje pytania.

- Tak - skinęła głową. - Krótko mówiąc, wybuchł ogromny spór między Gwiezdnymi Światłami i Wieczorne Gwiezdne Światła zostały wygnane z Wenus i wysłane tutaj.

- Wow, tylko dlatego, że chciały chronić uczucia innych? - spytał. - To okropne.

- To nie takie złe - wzruszyła ramionami. - Żyłyśmy w spokoju i pomagałyśmy zagubionym podróżnikom. Jak meteorom - uśmiechnęła się.

- Spadającym gwiazdom - poprawił ją, spoglądając na nią kątem oka.

- Cokolwiek powiesz - zażartowała, śmiejąc się delikatnie.

Oboje szli, otoczeni komfortową ciszą niczym ciepłym kocem.

- Więc
- Dongwoo odchrząknął i zacisnął swoje dłonie za plecami. - Jestem pewny, że zwróciłaś uwagę wielu podróżników, nawet, jeśli tego nie chciałaś.

- Nie do końca. To znaczy, dlaczego mieliby mnie lubić? - obróciła się, aby na niego spojrzeć. - Byłabym pierwsza aby ich przywitać, ale nie podjęłabym inicjatywy i nie rozpoczęła rozmowy pierwsza. Jestem niemal pewna, że nawet nie zauważają mnie wśród innych Gwiezdnych Świateł.

- Ale... jesteś piękna - mruknął, a jego policzki przybrały różowawego odcieniu. - Nigdy nie pomyślałaś, że któryś z nich może być potencjalnym partnerem? Myślę że przynajmniej część z nich była przystojna.

- Nie chcę być z kimś ze względu na to jak wygląda, a tym bardziej z kimś, kto jest ze mną ze względu na mój wygląd - odparła. - Chcę być z kimś, kto kocha mnie za to, jaka jestem w środku. Czy to nie na tym polega miłość, Spadająca Gwiazdo?

Dongwoo gapił się na nią, a jego serce łomotało jak oszalałe, gdy zakryła swoje usta powstrzymując się przed chichotem. Dźgnięcie normalnie by go powstrzymało, ale zaskakująco tego nie zrobiło.

W tamtej chwili zdał sobie sprawę, że to on był spadającą gwiazdą.

I chłopcem, który właśnie się zakochiwał.

1 komentarz:

  1. Na początek wspomnę, że cieszę się z waszego powrotu! Wyczekiwałam tego z ogromną nadzieją, że nie porzucicie bloga, w którego włożyłyście tyle pracy. ^^
    Nie są to typowe scenariusze, ale wydały mi się te opowiadania całkiem ciekawa, zwłaszcza to drugie, które o wiele łatwiej zrozumieć i wyobrazić sobie w naszym języku. Dlatego dziękuję, że mimo wszystko, przetłumaczyłyście oba teksty. c:
    Życzę wam motywacji, natchnienia i czasu, na dalsze scenariusze/ opowiadania. Hwaiting! ^_^

    OdpowiedzUsuń