wtorek, 31 grudnia 2013

"Jemioła"


Spotkałam się dziś z Este i postanowiłyśmy nadrobić kolejne zaległości - także dzisiaj spóźnione świąteczne scenariusze! Może umili Wam trochę czas w ostatnim dniu tego roku. Poza tym życzymy wam szczęśliwego nowego roku, aby 2014 był lepszy od 2013 ~ Miłego czytania i do zobaczenia za rok! c:

Gwiazdy: SHINee
Tytuł: Jemioła
Oryginalny tytuł: Mistletoe
Autor: Admin Bom/Dara
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este i Fuko
Korekta: Este i Fuko

Onew:
-
Oppa! - krzyknęłaś. - Idę do domu odpocząć.


Zabrałaś swoją torbę i już miałaś zamiar opuścić salę treningową SHINee, gdy nagle Onew złapał cię za rękę. Spojrzałaś na niego pytająco.


- Odprowadzę cię - odparł cicho.


- Okej - powiedziałaś, delikatnie się uśmiechając.


Gdy we dwoje wychodziliście z sali, członkowie zespołu zawołali "Pocałuj ją!".


Spojrzałaś w górę i ujrzałaś jemiołę zwisającą z framugi drzwi. Przeniosłaś wzrok na Onew, który się zarumienił.


- Oppa, jeśli chciałeś mnie pocałować, to trzeba było powiedzieć - powiedziałaś, dając mu buziaka w usta.


Jonghyun:
Weszłaś do swojego apartamentu, by ujrzeć Jonghyuna siedzącego na kanapie. Obrócił się i posłał Ci szeroki uśmiech, gdy zauważył, że stoisz w drzwiach z zaskoczonym wyrazem twarzy. Chłopak przystroił cały twój dom, by wyglądał świątecznie. 


- Chciałem zrobić dla ciebie coś wyjątkowego. - Podszedł do drzwi. - A potem przypomniałem sobie, że mówiłaś, że zazwyczaj nie dekorujesz domu, bo mieszkasz w Korei, więc zrobiłem to za ciebie.


-
Wygląda niesamowicie - zachłysnęłaś się powietrzem, wchodząc do apartamentu.


Jonghyun wystawił rękę, aby zatrzymać cię przed wchodzeniem głębiej. Gapiłaś się na niego, gdy ten wskazał palcem na jemiołę wiszącą nad wami. 


Uśmiechnęłaś się, a chłopak przyciągnął cię do głębokiego pocałunku.

Minho:
Ty i Minho byliście dobrymi przyjaciółmi i pewnego dnia w środku zimy poszliście do kawiarni. Chłopak wyglądał na lekko podenerwowanego, ale za każdym razem, gdy o to pytałaś twierdził, że wszystko w porządku. 


Gdy weszliście do kawiarenki zauważyliście, że wszystko jest świątecznie udekorowane. Chciałaś usiąść przy jednym ze stolików, ale Minho cię zatrzymał. Spojrzałaś na niego zaciekawiona, a on wskazał na jemiołę wiszącą nad wami. 


- ____-ah, lubię cię, naprawdę - wyszeptał.


Myślałaś przez chwilę, po czym się uśmiechnęłaś.


- Ja też cie lubię.


Pochylił się, chcąc cię delikatnie pocałować. Nie był zbytnio zdecydowany, więc to ty pocałowałaś jego, po czym spokojnie odeszłaś w stronę wolnego stolika.

Usiadłaś i zobaczyłaś jak Minho się rumieni.


- Chodź tu i zrób co Ci jemioła każe! - powiedziałaś.


Key:

- Kibum, gdzie mnie zabierasz? - zapytałaś.

Chłopak pojawił się dzisiaj w twoim domu, zasłonił Ci oczy i zabrał gdzieś. 


- Jesteśmy - powiedział, zabierając ręce z twoich oczu.

- Jesteśmy przed budynkiem wytwórni - oznajmiłaś.


- Tak, chodźmy do środka - powiedział, idąc w stronę wejścia.


- Nie chcę - powiedziałaś.


- Czemu nie? - zapytał. 


- Umm, bez powodu - powiedziałaś.


Prawda była taka, że unikałaś menadżera SHINee, który chciał cię zaangażować jako elfa do jakiegoś przedstawienia. Zdecydowałaś, że najlepiej będzie unikać całej wytwórni.


- No chodź. - Pociągnął cie w stronę wejścia.


- Nie chcę - wymamrotałaś, starając się zaprzeć nogami.


Nagle Key podniósł cię i przerzucił sobie przez ramię.


- Hej! - krzyknęłaś.


Po tym, jak wziął cię na ręce w iście małżeńskim stylu, zaniósł cię do sali treningowej SHINee.


- Wow, wszystko jest przystrojone - powiedziałaś, rozglądając się po świątecznie przystrojonej sali.


- Spójrz w górę.


Spojrzałaś, by zobaczyć jemiołę, która zwisała nad wami. Odwróciłaś się, by spojrzeć na Key.


- Przyprowadziłeś mnie tu tylko po to, żebym cie pocałowała?


- No tak - odpowiedział, przeczesując dłonią włosy.


Przyciągnął cię do głębokiego pocałunku. Kiedy się całowaliście menadżer SHINee zauważył cię i przypomniał sobie o twojej roli elfa.


- ____! Jesteś tutaj! Świetnie! Mam dla ciebie kostium elfa i wszystko gotowe! - krzyknął, przerywając wasz pocałunek. 


- Uhh, chodźmy! - krzyknęłaś, śpiesząc się do wyjścia.


Taemin:
- Tak! W końcu skończyliśmy dekorować szkołę! - zawołał radośnie przewodniczący rady studenckiej.

- Nareszcie! Już strasznie bolą mnie ramiona - odparł twój kolega.

Spojrzałaś na Taemina, jednego z chłopaków z twojej klasy, który siedział sam.

- Taemin! - zawołałaś, podchodząc do niego - te dekoracje są niesamowite, prawda?

Popatrzył na ciebie i uśmiechnął się. - Tak, wykonałaś kawał świetnej roboty.

- Dzięki - uśmiechnęłaś się.

- Hej, powinniśmy już iść na lunch, ______ - zawołała twoja koleżanka, która akurat weszła do klasy - jestem już tak głodna, że burczy mi w brzuchu.

Miałaś zamiar podążyć za swoją znajomą, ale przypomniałaś sobie o Taeminie siedzącym tuż obok. Był jednym z twoich najbliższych przyjaciół, ale ostatnio zachowywał się dziwnie.

- Taemin, chcesz zjeść lunch ze mną i ______? - spytałaś.

- Pewnie - odparł, szczerząc się wesoło.

Wstał i poszedł z wami w stronę drzwi, gdy nagle przewodniczący stanął przed wami, nie pozwalając wam wyjść.

- Wasza dwójka musi przestrzegać zasad - oznajmił.

- Jakich zasad? - Taemin spytał zmieszany.

- Zasady związane z jemiołą - odparł, wskazując na górę.

Ty i Taemin spojrzeliście w górę, by ujrzeć wiszącą nad wami jemiołą.

- Kiedy to powieszono? - zawołałaś.

- Nie przepuszczę was - powiedział przewodniczący.

Spojrzałaś na Taemina, który przypominał teraz pomidora. Wasza dwójka stała tam przez chwilę. Chłopak nagle schylił się i pocałował cię w usta. Byłaś tak zaskoczona, że 
cię zamurowało. 

Taemin wyszedł z sali, zostawiając ciebie i przewodniczącego oniemiałych.

czwartek, 19 grudnia 2013

"Czarujący Książe" 5/5




Jejku, miało być szybko, ale coś nie wyszło...Za co strasznie przepraszam >< Jednak najpierw trafił mi się szlaban na tydzień, a potem mogłam używać komputera tylko po nauce, więc średnio to wychodziło ;_; Ale ostatnia część Sehuna już jest! Za wszelkie błędy przepraszam i jeśli jakieś zauważycie dajcie znać - poprawię. Poza tym zapraszamy do składania zamówień ♥


Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Czarujący Książe (5/5)
Oryginalny tytuł: Prince Charming
Autor: dreamsthroughthewindow
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko
Uwagi: Nieco wulgaryzmów


- Gdzie byłaś? - Sehun bezmyślnie podążył za Nayoung na dach. Opierała się o barierkę, nie racząc go nawet spojrzeniem.
- Nayoung, gdzie byłaś? - spytał jeszcze raz podchodząc bliżej i marszcząc brwi, gdy ponownie nie zyskał odpowiedzi.
Wyciągnął rękę by dotknąć jej ramię, ale uszła w bok w ostatnim momencie, pozostawiając jego dłoń rozpostartą w przestrzeni. Cienkie palce zatrzymały się, aby zawinąć się w pięść. Opuścił rękę.
- Ćwiczyłam - w końcu odparła niejasno. Odwróciła się, by obdarzyć go ciepłym uśmiechem - Sehun był zszokowany. Spodziewał się łez, szlochania, histerii, a oto ona, uśmiechająca się szeroko do niego. Poczuł ukłucie w sercu.
- Ćwiczyłaś co?
-
Och, wiele rzeczy - ponownie odwróciła się w stronę bezchmurnego nieba, zanim niespodziewanie stanęła z nim twarzą w twarz.
- Muszę już iść. Dobrze było cię zobaczyć... z powrotem normalnego - delikatnie ścisnęła jego dłoń, zostawiając go jeszcze bardziej stęsknionego i zdziwionego jej zupełnie odmienionym zachowaniem.
- Nayoung! - odwrócił się po to, aby ujrzeć rąbek jej mundurka znikający za ścianą. Pomyślał, że gorzej być nie może, jednak niestety się mylił. Zapomniał o błysku fleszu w krzakach, gdy odprowadzał Nayoung. Ponieważ dokładnie trzy dni po ich ostatnim spotkaniu, w telefonie każdego ucznia zagościło zdjęcie Nayoung w ramionach Czarującego Księcia. Okrutna zazdrość dziewcząt sięgnęła zenitu, wyklinając na dziewczynę coraz gorszymi wyzwiskami. Zdjęcie w końcu trafiło w ręce Luhana i wybiegł z pokoju chcąc znaleźć sprawcę tej zbrodni - Sehuna.
Jednak spóźnił się. Kris, który był najbardziej skrupulatny jeśli chodzi o brak przemocy i zasady, uderzył Sehuna co najmniej raz; teraz leżał na ziemi, a Kris nadal patrzył w szoku na zdjęcia i opisy. Na prawym policzku Sehuna pojawił się już siniak.
- Jak bardzo się prosisz o skopanie ci tyłka? - Kai również górował nad młodszym, gdy wysyczał owe słowa, a Sehun skrzywił się. Takie zdanie wypowiedziane przez playboy'a numer jeden w mieście to dosyć bolesny cios.
Chłopak nawet nie wpadł na to by spytać, o co do jasnej cholery chodzi, dopóki Luhan nie rzucił w niego swoim telefonem. Błysk irytacji pojawił się na twarzy młodszego, zanim zamienił się w wyraz szoku.

- Nie spała ze mną tamtej nocy! - zaprotestował.
- Powiedz to swoim zdesperowanym fankom, dupku - Luhan warknął.

Jednak gdy wszyscy tak gapili się bezdusznie na Sehuna, drzwi otworzyły się i do pokoju wparowała Nayoung ze zdewastowanymi włosami, kilkoma rozcięciami i wściekłym wyrazem twarzy.
- Nayoung? - patrzyli się na nią zdziwieni, gdy przeszła przez pokój i wymierzyła Sehunowi siarczystego liścia w policzek. Był to naprawdę satysfakcjonujący dźwięk, ale wszyscy byli zbyt zaskoczeni aby się ruszyć.
- Co do cholery?! - agresywnie odepchnął jej rękę, wstając jednocześnie. Suho i Kris podeszli do Nayoung, obawiając się wzrastającego gniewu młodszego.
- To ty pierwsza złamałaś mi rękę poniżając mnie. Teraz mnie policzkujesz i nastawiasz moich przyjaciół przeciwko mi?! - podniósł głos, patrząc w końcu w oczy niższej dziewczyny. Ku niezadowoleniu jego własnego serca, w oczach Nayoung dostrzega łzy.
- Dlaczego? - spytała chrapliwie - Kiedy przestaniesz się mną bawić, skończony dupku?
Zachowanie Sehuna zmieniło się drastycznie i stało się desperackie.
- Ja... Nie! Nayoung, to nie powinno było się wydarzyć!
- Nie powinno było się zdarzyć? - zaśmiała się krótko, powstrzymując łzy - Więc co powinno?
Postanowił ją zignorować. - Co ci się stało?
-
Twoje fanki mi się stały. Myślą, że się z tobą przespałam, ty odrażający kawałku gówna! - jej łzy w końcu zalewają jej twarz, pozbywając ją ciężaru jakim były tortury dziewczyn.
Gromada chłopców stała cicho, patrząc się na nią.
- Ale nie zrobiłam tego! Nie zrobiłam! - płakała histerycznie, opadając na podłogę - Nie zrobiłam niczego złego! Jedyna zła rzecz którą kiedykolwiek zrobiłam było zakochanie się w tobie! - uderzyła Sehuna w pierś, podczas gdy łzy nadal leciały.
Serce chłopaka pękło, mimo że zasługiwał na te słowa, jednak nie mógł znieść słów wypływających z ust dziewczyny.

- Nie masz tego na myśli, Nayoung - wyszeptał.
- Mam to na myśli! Mam! - krzyknęła - Nienawidzę cię. Tak bardzo cię nienawidzę!

Pewność siebie i duma Sehuna pękły. Drżał. Zakochał się w swoim Kopciuszku. Ale teraz Kopciuszek zniknął, została z niego jedynie dziewczyna ze złamanym sercem, nie chcącą go już nigdy więcej.

- Nie nienawidź mnie, Nayoung. Proszę.
-
Nienawidzę cię, nienawidzę! - powtarzała, zasłaniając rękami uszy - Nienawidzę cię, Oh Sehun!
- Nayoung! - błagał chłopak, żałośnie podpełzając, z oczami wypełnionymi łzami.
- Odejdź ode mnie! Już nigdy więcej nie uwierzę w twoje kłamstwa! - odepchnęła go, zanim zdążył otoczyć ją swoimi ramionami. Spróbował ponownie, a ona znów go odrzuciła.
- Nayoung, kocham cię! - teraz to Sehun się rozpłakał, a jego hyung'om opadły szczęki.
- Nayoung, proszę, wysłuchaj mnie!
-
Kłamca! Nie będę już więcej słuchać twoich łgarstw! - potrząsnęła głową, rozwalając swoją fryzurę jeszcze bardziej - rozgryzłam już je wszystkie. Kto by się spodziewał że tak daleko zabrniesz, by mnie zniszczyć, Oh Sehun? - zaśmiała się nieszczęśliwie.
Sehun spojrzał na nią.
- Co wiesz? - wypalił w końcu - Co wiesz o moich uczuciach do ciebie?
Prychnęła.
- Wszystko. To, że są fałszywe. To, że mnie okłamałeś, że chciałeś się na mnie zemścić, że każdy twój drobny ruch był zaplanowany i wykonany ze stu procentową precyzją. Twoje małe uśmieszki, śmiech... - zadławiła się własnymi emocjami, zanim kontynuowała - Kurcze, pewnie zaplanowałeś nawet twoje pobicie! - krzyknęła do niego.
Chłopak oburzył się - Nie zaplanowałem tego! - warknął na nią.
- Skąd mam to wiedzieć? Zaplanowałeś to zrobienie nam zdjęć, głupi dupku!
- Nayoung... - zainterweniował Luhan. Pozbierała się i zaatakowała i jego:
- Nie odzywaj się do mnie, Luhan-ssi. Nie myśl, że ci wybaczyłam!
Obróciła się i spojrzała z góry na Sehuna, wreszcie zauważając jego okaleczoną twarz.
- Co ci się stało? - mruknęła wbrew sobie.
- Kris mnie pobił - skrzywił się i wzrok Nayoung powrócił do przewodniczącego, który, wyglądało na to, że nie żałuje i nawet jest zadowolony z siebie.
- Zasłużyłeś sobie - Kris, Suho, Luhan i Nayoung powiedzieli jednocześnie, i zaskoczeni tym faktem wybuchnęli śmiechem, dopóki dziewczyna nie zdała sobie sprawy, że były to osoby, które ją zdradziły i przestała się śmiać.
Sehun skrzywił się z bólu, gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech, podczas gdy powoli wstał.
- Nayoung - zaczął.
- Nie chcę tego słuchać.
- Musisz - odparł niemal bezbarwnym głosem.
- Pieprzenie - odgryzła się i zaczęła biec w stronę drzwi, unikając wszelkich prób powstrzymania jej przed tym.
- Nayoung! - Sehun ruszył za nią, ale wyglądało na to, że nawet jego długie nogi nie pomogą mu w porównaniu z krótszymi, ale zdesperowanymi nogami dziewczyny.
Wyjrzał przez okno i zobaczył, jak biegnie niczym oparzona do czekającego na nią auta - zszokowany dojrzał, że w samochodzie czeka na nią jakiś mężczyzna.
- Sukinsyn - zaklął, gdy szybko zebrał się i sprintem zbiegł po schodach, pukając niegrzecznie do drzwi innych uczniów, jednocześnie prędko wyciągając swoje kluczyki od samochodu.
Dojrzał srebrny wóz szybko wyjeżdżający ze szkoły i wskoczył do swojego samochodu, aby podążać za dziewczyną. Obserwował z zazdrością widoczną w oczach, niemal wpadając w tłum piszczących dziewczyn i driftując, aby się z nimi nie zderzyć i nadal podążał za srebrnym BMW. Uśmiechnął się głupio, gdy BMW utknęło w korku. Nie mają nic na jego białego rumaka. Specjalnie zainstalował w nim turbo i ulepszył je tak, aby jeździło o wiele szybciej. Nayoung i ten dupek w samochodzie nie mieli z nim szans.

- Dlaczego ja to robię?! - załkał wyżej wspomniany dupek, podczas gdy manewrował między autami.
Nayoung milczała, przepełniona łzami. Nagłe wyznanie Sehuna dzwoniło jej w głowie.
- JASNA CHOLERA! - Yixing krzyknął, gdy spojrzał w boczne lusterko. Sehun siedział im na tyłku.
- Nayoungie!

Dziewczyna w końcu wróciła na ziemię i obejrzała się za siebie, aby spojrzeć przez tylną szybę. Sehun miał niezwykle wściekłą minę, nawet jeśli miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Zatrąbił, a Lay prawie się rozbił, wystraszony.

- Nayoung, nie zgłaszałem się na wyścig samochodowy - zawołał, ponownie driftując, podczas gdy silnik protestował. Sehun ryknął, gdy mała ciężarówka przecięła mu drogę i trąbił bezskutecznie, ponieważ kierowca ciężarówki nie zwracał nań żadnej uwagi.
- Kurwa! - walnął ręką w kierownicę, gdy musiał zwolnić do bardzo powolnej jazdy. Teraz nawet jego biały koń nie może doścignąć jego księżniczki. Jego telefon znowu zadzwonił. Dzwonił przez ostatnie dziesięć minut, ale był zbyt skupiony na odzyskiwaniu Kopciuszka, by odebrać.
-  Czego? - syknął do telefonu, nie przejmując się tym, kto dzwoni.
- Skręć w lewo na następnym skrzyżowaniu, dupku - rozbrzmiał ciepły głos Suho.
- Co? - Sehun obrócił się, aby dojrzeć następny skręt.
- Śledziliśmy twój samochód i srebrne BMW. Odbierz to jako ostatnią pomoc, by odzyskać Nayoung - odezwał się głos Krisa, głębszy i nieco bardziej oskarżający. W tle rozbrzmiało chiche trąbnięcie.
Uśmiech pojawił się na twarzy chłopaka, gdy przełączył telefon na głośnik i niebezpiecznie skręcił w kolejną ulicę.
- Trzy bloki dalej skręć w lewo - powrócił głos Suho, aby pokierować najmłodszego.
- Jak za nimi podążaliście? - spytał Sehun.
- Luhan - odparł Suho, jak gdyby była to odpowiedź na wszystkiego jego pytania. Sehun wywrócił oczami, ale nie pytał już o nic. Nadal miał dług wdzięczności wobec Luhana.
- Skręć w prawo!
- Och, racja -
Sehun poraz kolejny wykonał niebezpieczny slalom przez korek i skręcił w prawo.
- Teraz ostrożnie. Na tej ulicy jest dużo przechodniów, ale Nayoung i ten tajemniczy kierowca-
- To facet -
nagle Sehuna ponownie ogarnął gniew.
- Facet? - głosy wszystkich zmieszały się, gdy krzyknęli zaskoczeni.
- Zgadza się.
Suho odchrząknął - W każdym razie-
- CHOLERA JASNA! -
rozbrzmiał krzyk Kai'a. Sehun zmarszczył brwi.
- Co jest?- Nic - szybko odparł Suho - Jak już mówiłem, na tej ulicy jest dużo przechodniów. Uważaj, aby żadnego nie potrącić. Srebrne BMW powinno być tuż przed tobą, w korku przed czerwonym światłem.
- A macie, frajerzy! -  
hałaśliwy głos Chanyeola przebił się przez słuchawkę i Sehun spojrzał na komórkę z niedowierzaniem. Suho westchnął niemal bezgłośnie, a Sehun nagle wpadł na to, gdzie znajduje się jego ekipa.
Przejechał zwinnie przez lawinę ludzi nieostrożnie przechodzących przez ulicę, śmiejąc się i przeraźliwie trąbiąc, i otrzymując kilka środkowych palców wycelowanych w niego, gdy ci się rozchodzili.

- Cholera - wdusił hamulce. Jego drogę przecięła jakaś parada czy procesja; złapał się za głowę, niemal wyrywając sobie włosy.
- Potrąciłeś kogoś?! - uderzył go głos Krisa.
- Tu jest jakaś cholerna parada - Sehun nagle wpadł na pewien pomysł - Cóż, chyba zostawię tu mój samochód, włączony. Luhan hyung, możesz go dla mnie odebrać? Dzięki - zaczął odpinać pasy, podczas gdy Luhan protestował.
- Do cholery, co ty wyprawiasz, Oh Sehun? Nie jestem nigdzie w pobliżu- kuźwa, uważaj facet! - zawołał nagle. Sehun uśmiechnął się głupawo.
- Co jest, hyung? Albo oszalałem, albo mnie okłamujesz, bo słyszę trąbienie i silniki samochodów. Jestem pewny, że nie pozwolisz, aby ukradli mój skarb. A teraz wybacz, idę wykraść mojego Kopciuszka z jej złudnej fantazji - pomimo protestów, wyślizgnął się ze swojego wozu i zamknął za sobą drzwi. Rozpychając się przeszedł przez tłum, jednak zaczął odczuwać frustrację gdy zobaczył, jak korek powoli posuwa się do przodu.
- Zejdźcie mi z drogi - warknął w końcu na grupkę przestraszonych dziewczyn, które niemal zemdlały, gdy przeszedł obok nich.
Kiedy w końcu uwolnił się z tłumu zaczął biec, bezmyślnie przebiegając koło aut, aby dosięgnąć swojego celu.
Delikatnie przeskakiwał po dachach samochodów i biegł szybciej, niż kiedykolwiek w życiu. Jednak srebrny samochód zaczął się przemieszczać i chłopak niemal został potrącony przez innego kierowcę, gdy ten wcisnął hamulce.

- Nayoung! - krzyknął przez tłum samochodów poruszających się do przodu. Zacisnął zęby. Jeśli nie uda mu się wyciągnąć jej z auta, to zatrzyma pojazd siłą.
Gdy tylko srebrny samochód ruszył, Sehun stanął tuż przed nim, a Yixing niemal doświadczył ataku serca, jednocześnie naciskając na hamulce, aby nie uderzyć w wysokiego chłopaka.
- Sehun! - dziewczyna wstrzymała oddech, lekko przyduszona pasami bezpieczeństwa. Jego oczy były szczelnie zamknięte, jakby tylko czekał aż samochód w niego uderzy. Nayoung odpięła pasy i wyskoczyła z pojazdu, zostawiając trzęsącego się Yixinga samego i mruczącego: "Nigdy więcej tego nie zrobię, nigdy więcej".
Kolejny wymierzony policzek sprawił, że Sehun otworzył oczy i gapił się, wzrokiem niemal pełnym miłości na niższą dziewczynę, pomijając jej uderzenie, które pozostawiło na jego mlecznym policzku czerwony ślad.

- Chcesz się zabić, sukinsynu?! - krzyknęła do niego trzęsąc się - Co sobie myślałeś, stojąc przed samochodem od tak?
- Nayoung - wyciągnął dłoń, by złapać ją za ręce, ale ta odsunęła się. Jego serce zabiło nierównomiernie. Fakt, że unikała jego dotyku, ranił jego duszę.
- Sehun, co ty mi robisz? - zapłakała, odwracając głowę - Dlaczego nadal się mną bawisz? Nie chcę już grać w twoją głupią grę! Proszę, znajdź sobie inną 'księżniczkę'. Błagam - jej oświadczenie złamało i jej serce, i jego.
- Nayoung, nie mogę cię stracić. Jestem twoim Czarującym Księciem! - w końcu złapał ją za nadgarstek, podczas gdy ona patrzyła na to tępym wzrokiem.
- Czarującym Księciem? - zadrwiła - Czarujący Księża nie istnieją! Jesteś tylko Oh Sehunem, głupim dupkiem, który nie ma dość mojej naiwności i romantyzmu! - próbowała wyszarpać się z jego uścisku.
Oboje nie zdawali sobie sprawy ze swoich zachowań, blokując całe skrzyżowanie. Yixing opierał już głowę na kierownicy, mrucząc, że zabiłby za przyciemniane szyby.
Trąbienie samochodów wreszcie wyrwało ich z zamyślenia. Gdy auto stojące tuż koło Sehuna zatrąbiło, wzdrygnął się i nagle puścił Nayoung która, korzystając z okazji, pobiegła między samochodami niczym gazela.

- Cholera! - zaklął i po raz kolejny ruszył za dziewczyną. Książę znowu ściga swoją Księżniczkę. Czując strach przeszywający jego mięśnie, automatycznie zaczął biec szybciej, aby ją dogonić. Dziewczyna odwróciła się, aby ocenić sytuację, po czym jęknęła i wywróciła się na ulicę, przeturlała się dwa razy obcierając kolana i łokcie.
Yixing wyskoczył z samochodu i zaczął się gapić, podczas gdy Nayoung stęknęła i podniosła się powoli; w tle było słychać głośne brzęczenie klaksonów. Sehun obserwował sytuację, gdy kierowca gwałtownie wcisnął hamulec, ale był zbyt rozpędzony, a Nayoung zbyt blisko.
Użył krawężnika jako wyskoczni i nawet nie myśląc, rzucił się na dziewczynę i skutecznie ochronił ją przed nadjeżdżającym zagrożeniem. Nayoung krzyknęła i wylała z siebie wiele słów nie pasujących do sytuacji, jednak potem brzmiało to jak: "Nie, Sehun! Nie rób tego!".
Lay mrugnął szybko kilka razy. Czy to z powodu promieni słonecznych, czy z powodu jego przesadnej ilości akcesoriów, ale gdy Sehun rzucił się na Nayoung, nad jego głową pojawił się błysk... zupełnie jak korona. Może jednak był ukrytym Czarującym Księciem. Oh Sehun potrzebował po prostu większego kopa w tyłek.
Samochód ledwo drasnął plecy Sehuna, zatrzymując się. On i Nayoung trzęśli się, skuleni nieruchomo na środku ulicy.
Nastąpił moment ciszy, zanim przechodnie zaczęli krzyczeć i wołać, niektórzy wzywali też pogotowie, obawiając się, że ofiarom coś się stało.
Kierowca wyszedł z samochodu i klęknął przy parze. - O Boże, czy wszystko w porządku? Proszę pani? Proszę pani?
Sehun zmusił się do otworzenia oczu i spojrzał w dół. Nayoung albo zasnęła, albo zemdlała. Obstawiał, że to drugie.
- Youngie! - uniósł drżącą dłoń do jej spoconej twarzy, zanim sam stracił przytomność.


***
- Wszystko jest stabilne, pan Oh będzie mógł wyjść już za kilka godzin - lekarz wyszedł z pokoju, po czym ktoś wydał z siebie ledwo słyszalne westchnięcie. Sehun otworzył oczy.
- OH, KURWA, SEHUN!!! - tuż obok niego ryknął głos Luhana. Sehun wyczuwał nadchodzącą migrenę.
- Luhan... - Kris i Suho próbowali go powstrzymać.
- Sehun, ty mały gnojku, myślisz, że jeste-
- Gdzie jest Nayoung? -
młodszy usiadł, olewając zawroty głowy.
- Słuchaj mnie, ty mały bucu-
- Nayoung? -
Sehun rażąco ignorował starszych.
- Jest w pokoju obok, Sehun - powiedział spokojnie Suho, jednak Sehun już wyskoczył z łóżka i odkleił wenflony, zmierzając w stronę wyjścia.
- Co jest?! - Kai pociągnął młodszego za nadgarstek, ale ten warknął zajadle.
- Potrzebuję Nayoung. A teraz mnie puść - zszokowany Kai puścił chłopaka i Sehun pokuśtykał, próbując biec. Kris zagwizdał, widząc determinację młodszego i idąc spokojnie tuż za nim.
 - Uwaga. Oh Sehun nareszcie stał się Czarującym Księciem.
Luhan wywrócił oczami, biegnąc za wyżej wspomnianym, mając nadzieję, że ten nie wywróci się i na przykład nie złamie nogi.
 - Nayoung - zawołał, wbiegając do pokoju i nie mogąc złapać oddechu.
Był tam też Yixing, ale Sehun nie zwrócił na niego uwagi. Wspomniana dziewczyna siedziała na łóżku; spojrzała na chłopaka z ulgą.
- Jesteś skończonym idiotom! - powiedziała ochrypłym głosem - Zawsze próbujesz się zabić!
- Cokolwiek, byle by cię odzyskać - odparł szczerze. Zawahała się.
- Oh Sehun...
- Nayoung, daj mi kolejną szansę - wziął ją delikatnie za ręce, a Yixing wstał, sycząc.
- Zabawiałeś się nią zbyt wiele razy, playboyu.
-
Ge! - Nayoung zaprotestowała, gdy ten podszedł bliżej.
- Nie zniosę więcej rzucania nią jak szmacianą lalką, rozumiesz? - dodał, ale zanim Sehun zdążył o tym pomyśleć, Chanyeol i Baekhyun weszli do środka, wynosząc stamtąd Yixinga.
- Kim jesteście?! - zawył, gdy został wywleczony z pokoju.
Sehun odwrócił się do Nayoung, cicho chichocząc.
- Youngie?
Spoglądała przez okno.
- Nayoung? - naciskał.
Wreszcie odwróciła się, racząc go spojrzeniem. Delikatnie puścił jej ręce i ukląkł przed nią na jednym kolanie.
- Księżniczko, czy dasz temu głupiemu Czarującemu Księciu kolejną szansę? - spojrzał przez swoje grube rzęsy i dostrzegł cień uśmiechu na twarzy dziewczyny.
- Może.
Sehun uśmiechnął się.
- To mi wystarczy.

Gdy słońce sięgnęło zenitu ciepły blask otoczył parę, a Sehun pociągnął zaskoczoną Nayoung do czystego, ale pełnego adoracji pocałunku. Miejscowa dzwonnica zadzwoniła dwanaście razy. Magia zaczęła się ponownie.

niedziela, 27 października 2013

"Czarujący Książe" 4/5


Kolejna część Czarującego Księcia, tym razem o wiele krótsza od pozostałych. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się przetłumaczyć ostatnią część. W każdym razie - zapraszam do czytania!

Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Czarujący Książe (4/5)
Oryginalny tytuł: Prince Charming
Autor: dreamsthroughthewindow
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Następnego dnia, gdy Sehun się obudził, dom był pogrążony w ciszy. Poczuł silne pulsowanie w czaszce gdy jęknął,turlając się po łóżku aby sprawdzić godzinę. Zegarek ukazywał 10:10. Stęknął, po czym usiadł i wstał. To zdecydowanie był dom Krisa, z nieskazitelnymi białymi ścianami i klasycznymi meblami.
Nie pamiętał nic z poprzedniej nocy, ale tak czy siak zdecydowanie się upił. Potykając się i kaczkowatym chodem schodząc ze schodów wpadł na Krisa, który wbijał w niego swój wściekły wzrok. Pozostali, którzy tamtej nocy również byli w klubie, wyglądali na równie skacowanych, co on, ewentualnie byli mieszanką poczucia winy ze złością, klęcząc na podłodze z rękami uniesionymi ku górze.

- Oh Sehun - rozbrzmiał głos Krisa. Chłopak skulił się. Zdecydowanie coś spieprzył, skoro Kris nakazał innym siedzenie w ten sposób. 
- Tak? - młodszy przechylił głowę udając, że nie jest przerażony wściekłymi minami pozostałych.
- Co ty, do jasnej cholery sobie myślałeś?! - zawołał, wstając. Sehun chciał uciec, ale nie był w stanie czując, jakby jego nogi wrosły w ziemię.
- Co masz na myśli? - pokornie spytał.
- Nayoung! - Kris rozpędził się. Sehun zrobił się biały jak kreda.Przebłyski ostatniej nocy zaczynają pojawiać się niewyraźnie w jego mózgu. Zeszłej nocy była tam Nayoung. Chwila. Nayoung tam była?! Chłopakowi opadła szczęka.

- Czy wydało się tobie zabawne, traktowanie jej w ten sposób? - starszy obrócił się, by spojrzeć na winnego. 
- Słyszałeś to? - Spytał Czarujący Książe,przygryzając wargę.
- Tak samo jak Nayoung, skończony kretynie - Luhan wtrącił się, zdenerwowany, rzucając przez podłogę połamaną przywieszkę do telefonu.
- Tak? To dobrze. I tak już jej nie potrzebuję - skłamał. Sehun to wiedział, wszyscy to wiedzieli. było to ewidentnie widać w wypełnionych cierpieniem oczach najmłodszego. 

- Nie potrzebujesz? - zadrwił Suho - To świetnie. Ponieważ nie tylko zniszczyłeś swój związek z nią i naszą przyjaźń, ale zniknęła. Nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć. Gratuluję pozbycie się jedynej dziewczyny, która trzymała cię na wodzy.
Sehun poczuł chłód w swoim krwiobiegu, gdy skupił się na starszym koledze. - Nigdzie nie możecie jej znaleźć?
- Myślałem, że cię to nie obchodzi, bezduszny dupku - Kris okrążył go, po czym spoliczkował. - Ukarany.
Młodszy osunął się na ziemię, gdy poczuł obezwładniający go głód. Głód, którego nie zaspokoi jedzenie, żądza, ani inne dziewczyny.

***

- Co ty taki bez życia? - Kai podpuszczał młodszego, który odganiał go, gapiąc się na bezsmakowe jedzenie z kafeterii. Tęsknił za jej gotowaniem. Nie było to nic ekstrawaganckiego, jak jedzenie które robiła jego służba, ale było wypełnione miłością i uczuciami, jakkolwiek tandetnie to nie brzmi. Odczuwał radość przy każdym kęsie. Ale nigdy się do tego nie przyznał. Jeszcze nie.
- Nie prawda! - odparł, biorąc kolejny duży kęs podejrzanego mięsa ze swojego talerza. Był okropny.
- Kiedy masz zamiar przestać?
- Przestać co?
- Cholernie zaprzeczać! - Luhan walnął w stół, efektownie uciszając ludzi przy stoliku jak i w całej kafeterii.
- Ona. Nic. Dla. Mnie. Nie. ZNACZY - młodszy odgryzł się i również wstał, gapiąc się na Nayoung, która po tygodniu nieobecności wkroczyła do kafeterii.
Jej oczy migotały obserwując uciszonych uczniów, po czym minęła Sehuna zupełnie, jakby był powietrzem. Bez słowa minęła stolik EXO zmierzając do lady, aby kupić karton mleka przed wyjściem.
Gdy wychodziła, obaj; Sehun i Luhan obserwowali ją w szoku. Nieprzyjemne uczucie wypełniło żołądek młodszego, gdy widział ją udającą, że Sehun nawet nie istnieje.

- Żenujące - mruknął Chanyeol. Sehun warknął kilka niespójnych słów odnosząc swoją tacę z niemal nietknietym jedzeniem do kosza. Zauważył, że tylko czekał aż usłyszy głos Nayoung, opieprzającą go za marnowanie jedzenia, ale zdał sobie sprawę, że nie ma jej z nim. czując się jeszcze bardziej rozzłoszczony, wyrzucił nie tylko jedzenie, ale  i całą tackę, po czym odszedł.
Suho skrzywił się ze współczuciem dla samego siebie, gdy zanurzył rękę w koszu, próbując wyjąć cokolwiek i przeklął młodszego pod nosem, gdy wyciągnął brudny talerz i sztućce, po czym położył je na właściwie miejsce.



poniedziałek, 14 października 2013

"Miesiączka pt.2"

Obrazek do scenariusza się zgubił ;; Ale i tak przed wami kolejna odsłona scenariusza "Miesiączka", tym razem z Nu'est!

Gwiazdy:
Nu'est
Tytuł: Miesiączka
Oryginalny tytuł: When You’re On Your Period And You Want Him To Buy You Pads
Autor: Admin Bom
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Este

Aron:

Nie musiałaś prosić Aron'a, żeby poszedł kupić Ci podpaski. Po prostu pewnego dnia przyniósł paczkę do domu.
- Skąd wiedziałeś? - spytałaś zaskoczona.
Chłopak zarumienił się.
- Ach, cóż, narzekałaś na ból brzucha i przypadkiem otworzyłem szufladę, w której je trzymałaś i ich tam nie było, więc... cóż... to w sumie nic takiego. Znaczy, mam kilka kobiet w rodzinie, więc...
Uśmiechnęłaś się i podeszłaś do niego, całując go w usta i biorąc od niego zakupy.
- Dziękuję.
Zachichotał.
- To ja Ci dziękuję, za nie czynienie tego dla mnie jeszcze dziwniejszym, niż jest teraz.

JR:

- Dlaczego muszę to robić? - narzekał JR.
- Cóż, w tej chwili jestem w łazience i nie sądzę, żebym szybko była w stanie stąd wyjść - odpowiedziałaś.
- Nie możesz użyć teraz papieru toaletowego, czy coś?
- JR! To nie pierwszy raz, kiedy cię o to proszę!
- Wiem, ale ta ekspedientka... śmieje się ze mnie...
- JR!!! Przysięgam, że...
- Yah, yah, yah! Dobra, już dobra, pójdę. Jezu, ale ty jesteś zrzędliwa - przerwał Ci chłopak.
- Przepraszam - powiedziałaś po chwili ciszy.
- W porządku. Tylko się z tobą drażniłem. Zaraz wrócę!

Baekho:

- Abonent czasowo niedostępny, proszę zadzwonić później - powiedział Baekho do telefonu najbardziej monotonnym głosem, na jaki go było stać.
- Baekho, wiem że to ty - powiedziałaś, zniecierpliwiona.
- Co? Kto to? Kim jest ten "Baekho", o którym mówisz? - Udawał oszołomionego.
- Baekho! Proszę. Po prostu zrób to dla mnie - błagałaś.
Chłopak westchnął.
- Dobrze, ale tylko dlatego, że mnie prosisz, Jagiya.
- Dziękuję! Kocham cię! - powiedziałaś.
Uśmiechnął się.
- Też cię kocham. Niedługo wrócę.

Minhyun:

Chłopak zarumienił się, niczym pomidor.
- Że co? - zapytał ponownie.
- Mógłbyś iść do sklepu i kupić mi podpaski? - spytałaś ponownie.
"Dlaczego to zawsze przytrafia się mnie?" - zapytał sam siebie.
- Cóż, jeśli musisz wiedzieć, że kiedy dziewczyny dojrzewają, to zdecydowanie się zmieniają. To tak jak chłopcy, ale u dziewczyn te zmiany...
- Łapię - odpowiedział, chowając twarz w dłoniach.
- Mógłbyś?
Chłopak skinął słabo głową, uśmiechając się.
- Zrobię to...

Ren:

Na twarzy Ren'a, wciąż nie pojawiła się żadna emocja.
Ty i on mieliście małą bitwę na spojrzenia. I cóż, on wygrał.
- Jestem na to za młody - powiedział i westchnął.
- Och, w porządku. W takim razie pójdę sama... - powiedziałaś, rumieniąc się.
Chłopak zatrzymał cię przed drzwiami, obejmując się w talii.
- W porządku, ja pójdę - powiedział swoim monotonnym głosem.
- Dziękuję - powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek.
W końcu się uśmiechnął.
- Lepiej, żeby to się zmieniło w prawdziwy pocałunek w usta, gdy wrócę.

sobota, 12 października 2013

"Czarujący Książe" 3/5


W końcu znalazłam czas do skończenia trzeciej części z Sehunem... Ta część jest nieco smutniejsza od pozostałych. Głupio mi, że tak długo to trwało, ale czas nie sługa ;w; Cieszę się jednak, że nasz blog zaczął być ostatnio trochę bardziej aktywny. Nie przedłużając - miłego czytania!

Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Czarujący Książe (3/5)
Oryginalny tytuł: Prince Charming
Autor: dreamsthroughthewindow
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

 - Jesteś zbyt głupi - powiedziała Nayoung z kamienną twarzą. Sehun chciał zabawić ją swoimi "słodkimi ruchami tanecznymi", jak to lubił je nazywać, ostatecznie obdarowując ją przywieszką do telefonu w kształcie korony.
- Jesteś moją księżniczką~ - zagruchał, poruszając brwiami - Moim pięknym Kopciuszkiem.
- Jesteś tak oklepany, że aż chce mi się wymiotować - ponownie odparła, jednak z uśmiechem na ustach wzięła od niego przywieszkę i zawiesiła ją przy swojej komórce.
- Ale Youngie! W takim razie dlaczego to przyjęłaś? Mogę to zwrócić! - wyjęczał, ciągnąc ją do auta. - Dobra. Pokażę ci inną stronę twojego Czarującego Księcia - uśmiechnął się dziecinnie, wywołując śmiech Nayoung.
- Czarujący Książe, jesteś bardzo egoistyczny - zachichotała, kiedy Sehun delikatnie popchnął ją na miejsce pasażera. Dach jego Mercedesa był schowany, i gdy miękko wślizgnął się na siedzenie kierowcy i nałożył designerskie okulary, nie mogła się powstrzymać od podziwiania jego czarującej, książęcej aury. Jej Czarujący Książe. Idealny chłopiec, Oh Sehun.
Z wyjątkiem deszczu, który nagle spadł z nieba, a Nayoung tylko śmiała się z Sehuna, który, sfrustrowany po raz pierwszy w życiu, próbował otworzyć dach samochodu, jednak bez żadnego skutku. Tak więc oboje siedzieli zmoknięci, w ciepłym deszczu, podczas gdy 'biały rumak' Sehuna był rujnowany.
Kiedy ulewa ustała, Sehun zawył.

- Moje kochanie! - udał szlochanie, sprawdzając przemokniętą skórę. Nayoung zaśmiała się głośno, wyciskając wodę z włosów. Sehun zwrócił się ku niej.
- Nie jesteś zła?
- Czemu miałabym? Ta sytuacja jest tak niedorzeczna, że aż zabawna - odparła, po czym dodała - Mój Czarujący Książe chyba nie jest taki idealny jak myślałam.- To naprowadziło go na nieprzekonujący argument, dlaczego tak naprawdę jest ideaelnym Czarującym Księciem.
Nayoung po raz kolejny nie była w stanie powstrzymać śmiechu, kiedy Sehun zaczął szybko mówić, wynikiem czego lekko seplenił. Pojednawczo przytaknęła:

- Tak, Oh Sehunie, jesteś idealny.


                                                      ***

Ale nawet ideały mają wady. Książe Czarujący, dokładnie rok po rozpoczęciu związku, rozbity i pogrążony udał się do baru. Kto śmiał go zmienić? Nayoung? Nie był przyzwyczajony do poświęcenia. Kurczę, nie miał pojęcia, co oznacza to szybko bijące serce. Nie podobało mu się to. Ani trochę. Nie chciał się dołować. Był Oh Sehunem, Czarującym Księciem i playboyem, w swoim wspaniałym maszynowym białym koniu. Miał zamiar udowodnić światu, że nie kocha nikogo innego poza samym sobą. Absolutnie nikogo.
Pozbył się swoich wewnętrznych rozterek dwoma kieliszkami najsilniejszego alkoholu, jaki był w barze. Nayoung nie miała pojęcia, gdzie podziewał się jej chłopak. Zaniepokoiła się. Oto ona, w swoim ulubionym, lekko eleganckim stroju, czekająca na ich cotygodniową piątkową randkę z bubble tea. Ale Sehun nadal się nie pokazywał, a zbliżała się jedenasta.
Wykręciła jego numer, jednak za każdym razem odzywała się poczta głosowa. Postanowiła zadzwonić do Luhana. Przerwał połączenie. Kai? Nie odebrał. Chanyeol? Ma wyłączony telefon. Junmyeon? Od razu przerwał połączenie, wpierw wzdychając. Kyungsoo? Uśmiechnęła się, gdy odebrał. Ale Nayoung nie udało się nawet pzywitać, gdy usłyszała chichot chłopaka i jego przeciągłe słowa.

- Taaaak? - wybełkotał. Dziewczyna od razu zdała sobie sprawę, że jest pijany. Nie jest głupia. Natychmiast jednak skorzystała z okazji, i spytała:
- Kyungsoo oppa, gdzie jesteś?
- Impreza w Czarnej Perle, skarbie! Chodź i dołącz do nas! - zawołał pijacko, po czym ponownie krzyknął, niczym wilk, prawdopodobnie w stronę jakiejś dziewczyny. Nayoung powoli rozłączyła się. Dwie minuty później wzięła swoją kurtkę z krzesła i wybiegła.

- Do Czarnej Perły, proszę - oddychała krótkimi chałstami, gdy niegrzecznie wskoczyła do taksówki. Kierowca zmierzył ją wzrokiem, z powątpiewaniem patrząc na jej strój. Zdecydowanie nie była ubrana na imprezę w klubie. Jednak kierowca ruszył powoli, podczas gdy dziewczyna patrzyła przez okno. Nie miała pojęcia, co stanie się za dwadzieścia minut, ale wiedziała, że sprawy przybiorą zły obrót. Przygryzła wargę, zachowanie przejęte od Sehuna, i spojrzała na swój pusty telefon.

- Proszę pani! Proszę pani! - wyrwało ją z zamyślenia - Jesteśmy na miejscu. - wskazał na świecące logo klubu. Westchnęła głęboko, zanim zapłaciła mężczyźnie i powoli wyszła z pojazdu, a jej miejsce zajęła chichotająca, pijana para.
Powolni wychodzące i wchodzące do klubu kobiety wyśmiewały ją. Były poubierane w ledwo zakrywające cokolwiek topy i szorty, które Nayoung raczej nazwałaby jeansowymi majtkami. Czas ją gonił, więc przyśpieszyła kroku. Powiedziała sobie, aby nie oczekiwać najgorszego, aby zaufać Sehunowi, zaufać swojemu Czarującemu Księciu. Zaufanie. Co za delikatne słowo. Wziąwszy głęboki wdech, wypełniona ostatecznością, pewnie siebie wkroczyła do środka, migając przed oczami ochroniarza, który również patrzył na nią podejrzliwie, swoim identyfikatorem. Ta dziewczyna nie była materiałem na imprezowiczkę, nieważne pod jakim kątem by na nią nie spojrzeć.
Pot, dym papierosowy i ciężki zapach alkoholu uderzył w nią, gdy tylko weszła do klubu. Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu znajomych twarzy. Za pierwszym razem nie spostrzegła nikogo, więc poczuła się zrelaksowana. Za drugim razem jednak, zauważyła Chanyeola, Kaia i Kyungsoo tańczących jak maszyny, rojem dziewczyn wykonujących wokół nich wyuzdany taniec.
Pot spływa z nich, podczas gdy oni ruszali swoimi ciałami na różne niemożliwe sposoby.Podeszła do brzegu tanecznego parkietu, wypatrując swojego jedynego mężczyzny.Jej oczy zamigotały, widząc znajome, szokujące różowe włosy. Potem długa, idealnie proporcjonalna sylwetka. Potem jego usta, mocno wpijające się w usta innej dziewczyny. Uśmiechający się do siebie. Nagle zdała sobie sprawę, jak ich włosy są podobne - oboje mieli je jasno różowe. Jej usta rozdziawiły się w szoku.
Zegar wybił dwunastą. Stała tam jak posąg, powoli połykana przez tłum, który popychał ją w tył i w przód, rozdzierając jej ubrania i rujnując jej fryzurę. Podniosła głowę tylko po to, aby jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniami Luhana i Suho. Widząc ich kompletnie przerażone reakcje na jej widok, zachciało się jej płakać.

- Nayoungie! - zobaczyła, jak ruszają się usta Suho, wołające jej imię, ale nadal tam stała, pozwalając tłumowi powoli ją rozedrzeć.
Silne ręce wyciągnęły ją z potwornych łap ludzi. Spojrzała bezdusznie na Przewodniczącego Szkoły, widząc w jego oczach współczucie.
- Wszystko w porządku? - spytał swoim niskim głosem.
Nie kłamała. - Nie wiem. - jej oczy powoli powróciły do Sehuna. Zobaczyła Luhana, agresywnie odciągającego młodszego i ciągnąc go w stronę Nayoung. Zmroziło ją, a dłonie Przewodniczącego nadal pocieszająco głaskały ją po rozczochranych włosach.

- Nayoungie - Sehun załkał przenikliwie, obejmując ją. Uwolniła się z jego silnego uścisku zamierzając wyjść, odpychając również Krisa.
Sehun jednak złapał ją w talii, jak podczas ich pierwszego spotkania, i ponownie przyciągnął ją do siebie. Jej załzawione oczy spotkały się z jego zaczerwienionymi. Ale jego oczy nie były czerwone od płaczu, a od za dużej ilości alkoholu.

- Nayoung! Co Ty tu robisz? - zachichotał, przysuwając ją do siebie jeszcze bliżej. Nawet się nie wyrywała, bezwładnie stojąc przed nim. Zamiast zwykłego miętowego zapachu, z jego oddechu wyczuła alkohol. Skuliła się.
- Gdzie twoi znajomi? - spytał, widocznie się uspokoiwszy.
- Jesteś moim jedynym przyjacielem... razem z całym EXO - wyszeptała, wystarczająco głośno, by usłyszało to kilku chłopców.
To była prawda. Z jego powodu zapomniała o innych znajomych na rzecz związku. Szokujące było, jak bardzo zależna stała się od Sehuna. Zarżał w drwiący sposób, pijaństwo powróciło.
- To dobrze! - ucieszył się - Wygląda na to, że wszystko idzie według mojego planu, krok po kroku! 
Jakby ta noc nie mogła być jeszcze gorsza.
Dziewczyna odepchnęła go od siebie.
 - Planu? - oczekiwała wyjaśnień.

Pomimo, że Luhan próbował uciszyć chłopaka, Sehun kontynuował - Po tym jak mnie upokorzyłaś, łamiąc moją prawą rękę i odmawiając mi tyle razy, postanowiłem się na tobie zemścić, moja Mała Księżniczko! - zaśmiał się. Nayoung zatkało.
- Spójrz, jaki sukces osiągnąłem! Prawda, prawda, prawda, Luhan hyung? - szturchnął Luhana, który teraz czuł się winny.
- Zemścić? - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Była zbyt oszołomiona, by je otrzeć. Suho jęknął. Wyszło szydło z worka. Kris również obserwował sytuację zszokowany. Nic o tym nie wiedział.
- Zakochałaś się we mnie, prawda? - Sehun zaśmiał się ponownie, patrząc na nią chytrze i pochylił się bliżej. Oblizał swoje usta, gapiąc się na nią. - Zakochałaś się. TOTALNIE się zakochałaś! - napawał się głośno, tańcząc wokół niej jak dziecko. Czuła się upokorzona.
- Nasza Księżniczka zakochała się w Czarującym Księciu! - zawył. Zachwiał się. Był zdecydowanie zbyt pijany i zbyt nietrzeźwy by wiedzieć, co mówi. Ale za jego pijackimi słowami kryła się prawda. Ona również w to nie wątpiła.

- Teraz nie masz ani chłopaka, ani przyjaciół! - zachichotał, ciągnąc ją za jej zrujnowaną koszulkę, niechcący odrywając kawałek materiału.
Naprawdę była Księżniczką, w strzępach, z twarzą czerwoną od łez i bez Czarującego Księcia.
Czarujący Książe spadł ze swojego piedestału. A raczej powrócił na niego, wracając jednocześnie do starego siebie. Wymusiła śmiech. Trzeźwi chłopcy gapili się na nią.

- Gratulacje, Oh Sehun - uśmiechnęła się do niego - Gratuluję kolejnej zaliczonej dziewczyny. Chcesz zdjęcie na pamiątkę?

 Prychnął i przyciągnął ją do siebie, nieostrożnie wyciągając telefon i rzucając go w stronę Suho, który ledwo go złapał.

- Zrób zdjecie, hyung! - zawołał. Suho nie wiedział, co robić.
- Zrób je - warknął, przyciągając dziewczynę jeszcze bliżej siebie. Dla jego pijanego umysłu komfortowe było trzymanie dziewczyny w objęciach, chociaż nie wiedział, dlaczego.
Lampa błyskowa mignęła i Nayoung wyrwała się z uścisku Sehuna. Nagła pustka wypełniła go, ale początkowo to zlekceważył patrząc, jak dziewczyna powoli się od niego odsuwa. Chciał ją do siebie przyciągnąć i znów trzymać w swoich objęciach z jakiegoś powodu, ale jego ruchy i myśli były zbyt powolne, aby spełnić swoje pragnienie póki nie było za późno.

- Zdradziłeś mnie, Luhan-ssi - wyszeptała, gapiąc się na starszego bezbarwnym wzrokiem. Wzdrygnął się. W ciszy zmierzyła Junmyeona, który patrzył na nią wzrokiem zbitego szczeniaczka. Uśmiechnęła się krzywo.
- Ale dziękuję za bycie moim przyjacielem chociaż przez chwilę.
- Zaczekaj, Nayoung! Czy nie możemy kontynuować naszej- prośby Luhana zostały przerwane, gdy potrząsnęła przecząco głową.
- Przyjaciele nie niszczą siebie nawzajem - odparła. Wyciągnęła telefon i szarpnęła przywieszkę, urywając ją. - Oddaj to Sehunowi, dla mnie. Dziękuję - powróciła do formalnych zwrotów, na dodatek lekko się ukłoniła.
- Nayoung, nie rób tego - Błagał Junmyeon. Uśmiechnęła się.
- To dla mnie wygodniejsze, Suho-ssi. - Nie nazywała go Suho już od dłuższego czasu.
- Nayoung!
- Miło było was poznać - ponownie się uśmiechnęła wychodząc i ginąc w mroku, aby móc ponownie pojawić się przed wejściem do klubu. Jej policzki ponownie utonęły w łzach, a trzeźwi mogli tylko płaczliwie wołać jej imię, gdy opuszczała lokal w potarganych ciuchach. Magia zniknęła. Księżniczka nie powinna była kiedykolwiek się pojawić. Może wówczas bajka trwałaby trochę dłużej. Lub może nigdy by nie istniała.

- Wyjaśnijcie mi to - zimny głos Krisa odbił się echem, podczas gdy Luhan i Suho wzdrygnęli się.
- Może byśmy... zabrali te zwierzęta do domu? - zasugerował Junmyeon.
- Nie wykręcicie się z tego tak łatwo - warknął Przewodniczący, wyciągając Sehuna z ramion kolejnej kobiety i zaciągając go do swojego samochodu. - Ten skurczybyk wygląda na o wiele lżejszego, niż jest. Gruby dupek.

czwartek, 3 października 2013

"Miesiączka"


To pierwsze tego typu tłumaczenie na tym blogu, więc byłybyśmy wdzieczne, gdybyście choć słowem się wypowiedzieli, czy chcecie, abyśmy coś takiego tłumaczyły, czy raczej skupiły się na osobnych scenariuszach :3 Enojy~

Gwiazdy: EXO
Tytuł: Miesiączka
Oryginalny tytuł: When You’re On Your Period And You Want Him To Buy You Pads
Autor: Admin Bom & Admin Dara
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Este

Kris:

Kris odwrócił się i posłał Ci powłóczyste spojrzenie.
- Nie - powiedział i skupił swoją uwagę z powrotem na książce.
- Kris - zaprotestowałaś. Zignorował cię, zmuszając do ciągłego powtarzania jego imienia. Odłożył delikatnie książkę na bok i wyszedł.
Wrócił po krótkiej chwili z torbą ze sklepu spożywczego.
- Proszę - powiedział, wręczając Ci torbę.
- Dziękuję? - Nadal nie wiedziałaś jakim cudem udało mu się tak szybko wrócić. Pocałował cię w czoło i wrócił do czytania.


Lay:

Lay gwałtownie się zaczerwienił.
- Chcesz, żebym to zrobił?
Skinęłaś głową.
- Dobrze, w takim razie pójdę z tobą.
Lay skinął głową.
- Tak będzie lepiej, tak myślę.
Oboje poszliście do drogerii, gdzie Lay zwracał szczególną uwagę na to, gdzie się kierujesz i jaki rodzaj kupujesz.
- Myślę, że to stanie się łatwiejsze, gdy będziemy małżeństwem - powiedział Yixing z małym uśmiechem na twarzy.
Zarumieniłaś się.
- Już teraz mówisz o małżeństwie? 
Lay wzruszył ramionami i cię przytulił.
- Nigdy nie wiesz, ____.

Tao:

- ____, chodź ze mną - zaproponował Tao.
- Ale nie chcę - zaprotestowałaś.
- Ale te podpaski są dla ciebie - obstawał przy swoim.
- Ale źle się czuję. Poza tym, nie musisz przechodzić przez to wszystko, więc po prostu idź i weź któreś, dobrze?
- Dobrze - zgodził się i wyszedł z pokoju.
Godzinę później Tao wciąż nie wrócił ze sklepu.
Wyszłaś z pokoju, aby zobaczyć twojego chłopaka, który wciąż się wylegiwał zamiast pójść do sklepu.

Luhan:

Nie musiałaś prosić Luhana, by kupił Ci podpaski. On po prostu wiedział.
- ____, wróciłem ze sklepu! - krzyknął.
Zatoczyłaś się do salonu i zauważyłaś torby ze sklepu. W jednej z nich były podpaski, podczas gdy w innych było zwykłe jedzenie.
- Skąd wiedziałeś, że po-
- Zgadłem - powiedział chłopak z uśmiechem. - Możemy teraz coś zjeść?

Xiumin:

- Dziwnie się na mnie patrzyli - oświadczył Xiumin, trzymając reklamówkę w ręku.
Zaśmiałaś się.
- To raczej niecodziennie, aby chłopak kupował dla swojej dziewczyny podpaski.
- Wciąż czuję się niezbyt komfortowo.
Przytuliłaś go, zabierając od niego reklamówkę.
- W porządku, Baozi, w porządku.

Chen:

- Pójdziesz ze mną? - zapytał Chen.
Pokręciłaś głową.
- Boli mnie, Chen, myślisz, że jestem w stanie przejść trzy kroki?
Spojrzał na ciebie. Leżałaś twarzą w dół na łóżku.
- Raczej nie. W takim razie niedługo wrócę - odpowiedział, czochrając twoje włosy.

Suho:

Od dłużej chwili siedziałaś w łazience, więc Suho stwierdził, że sprawdzi co się dzieje. Podszedł do drzwi i zapukał.
- ____-ah, wszystko w porządku? Jesteś tam dosyć długo.
- Tak, w porządku, umm.
Junmyeon już wiedział o co chodzi.
- Chcesz, żebym poszedł po coś do sklepu?
- Byłoby wspaniale.
Więc Suho poszedł kupić podpaski dla ciebie.

D.O:

Ty i Kyungsoo jedliście śniadanie.
D.O zauważył, że kręcisz się na fotelu i co chwila nerwowo zerkasz w kierunku łazienki, aż w końcu przeprosiłaś go i wyszłaś na chwilę.
Podczas gdy chłopak wciąż się zastanawiał, co się z tobą dzieje, usłyszał twój krzyk dochodzący z łazienki.
- Kyungsoo, możesz coś dla mnie zrobić? Poszedłbyś do sklepu i kupił mi podpaski?
"Och, dlatego zachowywała się tak dziwnie" - pomyślał.
Szybko wyszedł z domu, by pójść po zakupy dla ciebie.

Chanyeol:

Dzisiaj praktycznie cały czas myślałaś o niebieskich migdałach. Chanyeol był zbyt miły, aby Ci to wypomnieć. W końcu wpadł na pewien pomysł. Spojrzał na ciebie.
- ____-ah, masz okres?
W tym momencie kompletnie ucichłaś.
- W takim razie chodźmy kupić, co potrzebujesz.
Objął cię ramieniem i razem udaliście się do najbliższego sklepu.

Baekhyun:

Baekhyun był dzisiaj wyjątkowo gadatliwy.
Wyglądałaś na podłamaną i smutną, więc gdy nie chciałaś z nim rozmawiać, w końcu to zauważył.
- ____-ah, wszystko w porządku? Jesteś chora? Zmęczona?
Tylko potrząsnęłaś głową.
- ____-ah, masz to? Znaczy... to-to?
Skinęłaś głową.
- Potrzebujesz czegoś?
Ponownie tylko skinęłaś głową.
- Dobrze, poczekaj tu, niedługo wrócę.

Kai:

- ____-ah, dobrze się czujesz?
- Pewnie. Po prostu trochę mi słabo i jestem zmęczona.
- Aww, masz miesiączkę?
­- Tak, poszedłbyś kupić dla mnie podpaski?
- MWO?! Żartujesz?! Nie chcę!
- Dobra, jeśli nie chcesz, sama pójdę.
Wstałaś, chcąc zgodnie ze swoją zapowiedzią wyjść, ale Kai pchnął cię z powrotem na kanapę.
- Co? Nigdy. Nigdzie cię nie puszczę. Poczekaj chwilę, ja pójdę, dobrze? Pa!
I wyszedł.

Sehun:

Uczyłaś Sehuna angielskiego.
- Dobra, spróbujmy znowu.
- Cześć, ____-ah. Dobrze się czujesz?
- Cześć. Właśnie niezbyt, umm.
Skuliłaś się z bólu.
- Wybacz, źle zadałem pytanie.
Zaśmiałaś się, lecz nie z pomyłki chłopaka, lecz z jego słodkiej miny w tym momencie.
Sehun nie wiedział o co chodzi, ale przestał mówić po angielsku.
- Chcesz, żebym, hmm, kupił Ci coś?
Byłaś w szoku.
- Skąd wiesz? Ale tak, byłoby, umm.
Teraz to Sehun się zaśmiał. Pocałował cię w policzek i wyszedł do sklepu.

poniedziałek, 23 września 2013

"Wykiwana"


Kajam się, kajam ;; Tak długo nic nie było, ale znowu pokonała mnie złośliwość przedmiotów martwych. Nie przedłużając, zapraszam na scenariusz!

Gwiazda: Kai (EXO)
Tytuł: Wykiwana
Oryginalny tytuł: Tricked
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Szłaś korytarzem w zupełnie innym kierunku, niż tłum uczniów, którzy kierowali się do stołówki. Wolałaś zjeść lunch w cieniu drzewa na dziedzińcu, niż w zatłoczonym pomieszczeniu pełnym rozwrzeszczanych uczniów. Kochałaś spokój i ciszę jaka panowała w tym miejscu, gdy uczniowie szli na lunch.

Otworzyłaś drzwi prowadzące na dziedziniec i wzięłaś głęboki wdech, czując świeże powietrze na swojej twarzy. Usiadłaś, jak zazwyczaj, pod drzewem i wyciągnęłaś pudełko z torby. Gdy jadłaś rozglądałaś się dookoła podziwiając piękno szkolnego kampusu oraz tego, jak się zmieniał, gdy był pusty.

Słyszałaś, że ktoś otworzył drzwi, ale nawet się nie obróciłaś, żeby zobaczyć kto to, po prostu to wiedziałaś. Kyungsoo swoim zwyczajem usiadł obok ciebie. Wyciągnęłaś kolejne pudełko z torby i podałaś je bez słowa chłopakowi.

- Dzięki – chłopak uśmiechnął się do ciebie i zaczął jeść posiłek, który dla niego przygotowałaś.

 Tak było od zawsze. Kyungsoo każdego ranka przyjeżdżał po ciebie i odwoził do szkoły, a ty w zamian przygotowywałaś mu codziennie drugie śniadanie. Żadnych słów, żadnych pytań. To tylko pokazywało, jak blisko ze sobą byliście. Kyungsoo był twoim najlepszym przyjacielem, jedynym przyjacielem. Oczywiście rozmawiałaś z ludźmi ze swojej klasy, a nie byłaś z nimi tak blisko jak z Kyungsoo.

Gdy skończyliście w ciszy spożywać swój lunch, usłyszałaś głośne głosy dochodzące z boiska w dalszej części dziedzińca. Odwróciłaś głowę i zobaczyłaś grupę chłopców wbiegających na boisko; jeden z nich trzymał piłkę do gry w football. To był Kim Jongin, bądź Kai, jak większość ludzi go nazywało. Dla ciebie był znany jako miłość twego zycia.

Nigdy nikomu byś tego nie powiedziała, szczególnie Kyungsoo, ale to był jeden z głównych powodów, dla których podczas przerwy obiadowej przesiadywałaś na dziedzińcu. Kochałaś patrzeć jak śmieje się,  grając z przyjaciółmi. Wyglądał wtedy tak beztrosko. Ale kiedy się uśmiechał, twoje serce natychmiast przyspieszało. Obserwowałaś go przez kilka minut, po czym usłyszałaś, że twój przyjaciel wstał.

- Dołączę do nich, dziękuję za lunch, ____-ah - powiedział, czochrając twoje włosy.

Skinęłaś głową, patrząc jak chłopak biegnie w stronę kolegów, by do nich dołączyć.

Och, no tak, Kyungsoo należął do paczki przyjaciół Kai'a. Było ich dwunastu i byli prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnymi uczniami w kampusie. W sumie, Kyungsoo już należał do tej paczki, gdy zaczęliście się przyjaźnić. Przedstawił cię im podczas drugiego roku studiów. To był pierwszy raz, gdy Kai się do ciebie odezwał, ale byłaś zbyt zdenerwowana, żeby cokolwiek powiedzieć. Twój przyjaciel wiedział, że byłaś zakochana w Kai'u, chociaż nigdy mu tego nie powiedziałaś, po prostu wiedział. Ale nie ważne ile razy przekonywał cię, byś porozmawiała z Jonginem, znajdowałaś jakąś wymówkę i po prostu odchodziłaś.

Prawda była taka, że wiedziałaś, iż nie należysz do grona dziewczyn, z którymi Kai by się umówił. Bowiem umawiał sie zwykle z długowłosymi dziewczynami, które uwielbiały nosić sukienki, obcasy i starały się być wszędzie, gdzie się tylko dało. Podczas gdy ty nigdy nie zapuściłaś włosów poniżej łopatek, czułaś się najlepiej w dżinsach i koszulce, wolałaś trampki, niż męczarnie w szpilkach i byłaś bardzo spokojna. Twój mózg zawsze Ci podpowiadał, że Kai nie umówi się z taką dziewczyną jak ty. Ale w głębi serca marzyłaś, aby pewnego dnia cię zauważył.

Z cichym westchnięciem spakowałaś do torby pudełka po lunchu i ruszyłaś w stronę klasy, chcąc tam być chwilę wcześniej.

~*~*~*~


Kiedy skończyli grać, cała dwunastka ruszyła w stronę budynku, wzdychając, gdy chłodne powietrze uderzyło w ich twarze. Wciąż żartowali i wygłupiali się, idąc korytarzem. Kyungsoo kłócił się z Chenem o to, czy naprawdę zdobył punkt, kończący ten mecz.

- Kyungsoo-hyung - chłopak poczuł jak ktoś go szturchnął w ramię i obrócił się, by zobaczyć Kai'a. - Umm, mogę z tobą porozmawiać?

- Pewnie, co się dzieje? - zapytał, gdy zostali kilka kroków w tyle za grupą głośnych chłopców.

- Przyjaźnisz się z ____, prawda?

- Tak, czemu pytasz?

Kai wbił spojrzenie w ziemię, drapiąc się dłonią po szyi.

- Chciałbym ją zaprosić na randkę i chcę cię zapytać, jak powinienem to zrobić.

Kyungsoo spoglądał na przyjaciela z szokiem wypisanym na twarzy. Nie wiedział, że Kai cię lubi w ten sposób. Jongin zawsze był wobec ciebie trochę nadopiekuńczy i Kyungsoo wiedział, że martwi się o ciebie bardziej, niż o przyjaciółkę, ale nie wiedział, czy chodzi o to, że Kai czuje się w stosunku ciebie niczym starszy brat, czy o to, że lubi cię bardziej, niż przyjaciółkę. Wiedział za to, że lubiłaś Kai'a i nigdy by nie ingerował w twoje szczęście, chociaż czasami zastanawiał się, czy nie powinien mu trochę pomóc. Kyungsoo westchnął.

- Po prostu ją zapytaj. Po prostu i bez żadnych podtekstów. Wiem, że się zgodzi.

- Serio? Skąd? - zapytał Kai, wytrzeszczając oczy.

- Po prostu wiem. Jak powiedziałeś, przyjaźnię się z nią.

- Dobra! Zapytam ją dziś po lekcjach! Dzięki, hyung - Kyungsoo uśmiechnął się, obserwując Kai'a, biegnącego przez korytarz do klasy.

"Więc, ____-ah" pomyślał Kyungsoo, wchodząc do klasy. "W końcu twoje marzenie się spełni."
 
~*~*~*~


Westchnęłaś, stukając ołówkiem o ławkę, gdy usłyszałaś dzwonek kończący lekcje. Podniosłaś się i razem z resztą klasy zaczęłaś pakować swoje rzeczy. Kiedy wyszłaś z klasy wręcz podskoczyłaś zdziwiona, gdy zauważyłaś Kyungsoo stojącego pod drzwiami i czekającego na ciebie.

- Oppa, co tu robisz? Mieliśmy się spotkać koło samochodu - powiedziałaś, podchodząc do niego.

- Prawda, ale przyszedłem po ciebie. Nie chcemy, żebyś zamyśliła się po drodze, prawda?

Wzruszyłaś ramionami i ruszyliście przez korytarz w stronę wyjścia na parking. Mówiłaś o waszych planach na weekend, gdy nagle Kyungsoo zatrzymał się na środku korytarza. Posłałaś mu pytające spojrzenie.

- Chodźmy tędy - powiedział i wskazał prawy odłam korytarza.

- Czemu? Tędy jest szybciej - wskazałaś korytarz przed wami.

- Och, zapomniałem Ci powiedzieć. W czasie obiadu przeparkowałem auto na wschodni parking.

"Wschodni parking?" pomyślałaś. "Dlaczego przeparkował tam auto?"

Nie chcąc sie kłócić, potrząsnęłaś głową i poszłaś za nim. Zatrzymałaś się, gdy zobaczyłaś naprzeciw was Kai'a, który wkładał książki do swojej szafki. Obróciłaś się w stronę Kyungsoo, chcąc go zapytać, czy to jest powód dla którego chciał tędy iść, ale nie było go tam. Obróciłaś się dookoła, ale nigdzie go nie widziałaś. Kai zatrzasnął swoją szafkę i spojrzał na ciebie, zauważając, że stoisz zdezorientowana na środku korytarza.

"Okej, to twoja szansa. Dawaj!" Kai podniósł się na duchu, zanim wykrzyczał twoje imię. Na jego dźwięk spojrzałaś na Kai'a, który podbiegł do ciebie.

- T-tak?

- Hmm, wiem, że to nagle i tak naprawdę mało się znamy, ale byłem ciekaw, czy... - przygryzł swoją wargę, wbijając wzrok w podłogę i drapiąc się dłonią po szyi.

- Byłeś ciekaw, czy...? - zapytałaś nerwowo. Mogłaś wręcz usłyszeć, jak twoje serce zaczyna coraz szybciej bić.

- Byłem ciekaw, czy ty, hmm, chciałabyś pójść ze mną jutro do kina? Obok jest kręgielnia, więc moglibyśmy tam pójść po filmie.

Stałaś zszokowana. Kai zaprosił cie na randkę. Nie mogłaś w to uwierzyć. Kai w końcu cię zauważył. Zmarszczył brwi w geście zmartwienia, gdy nie odpowiedziałaś.

- Jeśli nie chcesz, to w porządku.

Potrząsnęłaś głową.

- Nie, nie! Z chęcią pójdę z tobą do kina!

- Naprawdę? - Zmartwiony wyraz twarzy natychmiast ustąpił uśmiechowi.

Skinęłaś nieśmiało głową, wewnętrznie roztapiając się pod wpływem jego uśmiechu.

- Wspaniale! Ja, hmm, zadzwonię do ciebie wieczorem, żeby ustalić szczegóły?

Znów skinęłaś głową, uśmiechając się promiennie.

- Dobra, super. W takim razie zadzwonię później - uśmiechnął się i obrócił, idąc w drugą stronę.

- Uch, Kai? - zawołałaś.

- Tak? - obrócił głowę w twoją stronę.

- Nie potrzebujesz przypadkiem mojego numeru, żeby do mnie zadzwonić?

- Och, prawda, wybacz!

Zaśmiałaś się, gdy podbiegł do ciebie i wyjął swój telefon, by wziąć od ciebie numer. Po wymianie numerami, patrzyłaś jak znika za rogiem korytarza, podskakując co kilka kroków.

- Cóż, poszło nieźle.

Obróciłaś się, by zobaczyć Kyungsoo, który wyszedł zza rogu, trzymając ręce za plecami.

- Yah! Gdzie ty byłeś?!

- Wiesz, blisko... - powiedział, gdy do niego podeszłaś. - Więc widziałem, jak Kai zaprosił cię na randkę.

Otworzyłaś usta, aby powiedzieć mu, że miał rację, ale zamknęłaś je i zmarszczyłaś brwi.

- Wiedziałeś, że chciał mnie gdzieś zaprosić?

- Może, może nie - Kyungsoo patrzył w niebo, gdy szliście w stronę samochodu. Parsknęłaś, gdy zdałaś sobie sprawę z tego, co się właśnie stało.

- Wykiwałeś mnie! Wiedziałeś, że Kai będzie przy swojej szafce i wiedziałeś, że chciał mnie zaprosić! Dlatego chciałeś tamtędy iść!

Kyungsoo zaśmiał się i objął cie ramieniem.

- Nie powiedziałbym "wykiwałeś", ____-ah, bardziej "podałeś pomocną dłoń".

Potrząsnęłaś głową i zaśmiałaś się, gdy wyszliście ze szkoły, kierując się na parking.
_______________________________________________________________________
Moje spostrzeżenia po pół roku prowadzenia bloga: tłumaczenie to pikuś. Dopieszczanie tekstu kursywami i innymi duperelami trwa dwa razy dłużej, niż sam przekład. Ja tu zasypiam, klikając co chwilę "kursywa" >< Wie ktoś, czy jest na to szybszy sposób...?

wtorek, 13 sierpnia 2013

"Czarujący Książe" 2/5


Oto kolejna część opowiadania z Sehunem - zamówienia dla Shelly! Przy okazji chciałybyśmy podziękować za 30 obserwatorów, to dla nas bardzo ważne! ^-^ No, nie przedłużając - zapraszam do czytania.

Gwiazda: Sehun (EXO)
Tytuł: Czarujący Książe (2/5)
Oryginalny tytuł: Prince Charming
Autor: dreamsthroughthewindow
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

 - Czego ode mnie chcesz?! - minął już miesiąc od wprowadzenia jego planu w życie, a, w jej mniemaniu, jego prześladowania.
- Nayong, pracowałaś zbyt ciężko - Sehun nieśmiało zaoferował torbę wypełnioną obwarzankami. Nayong westchnęła i zniżyła głowę, aby nie dać przyłapać się na rumienieniu. Ale Sehun wiedział. Wiedział o tym bardzo dobrze.
- Sehun! - nazywanie go po imieniu było już dla niej coraz częstszym nawykiem.
 Był to też wzrastający trend dla niego, aby poprawiać ją: "Sehun oppa, Youngie. Mów 'oppa', bo jestem starszy!".A ona za każdym razem odmawia. Odchodzi od niej na chwilę, chowając się między półkami na książki, aby zobaczyć jak dziewczyna powoli otwiera torbę, znajdując cynamonowe obwarzanki z serowym nadzieniem w srodku - jej ulubione.
Dwa miesiące od rozpoczęcia planu, Nayong wypaliła "Sehunnie". Sehun niemal chciał podziękować Bogu tu i teraz.Wszystko miał zaplanowane. Pierwszego dnia piątego miesiąca dał jej obwarzanki razem z filiżanką mokki.

- Fighting, Youngie! - zawołał wesoło swoim uwodzicielskim głosem, siadając koło niej i opierając głowę na stole, obserwując jej ruchy. Była przyzwyczajona do jego gapienia się i już niemal bezmyślnie czochrała jego włosy jedną ręką, a drugą robiła notatki.

Jego oczy zabłysły, gdy wzięła trzeci łyk napoju. Dwadzieścia minut później zasnęła, tak samo jak on - z głową na blacie. Uśmiechnął się szeroko, prostując się. Szybko spakował jej rzeczy do jej torby, zawiesił ją sobie na ramieniu i wślizgnął ręce pod jej nogi i pod plecy, trzymając ją jak do ślubu. Aparat zamrugał trzykrotnie, wywołując na twarzy Sehuna jeszcze szerszy uśmiech. Kopniakiem otworzył drzwi do swojego pokoju i niemal zbyt delikatnie położył ją na swoim łóżku. Westchnął, gdy z roztargnieniem przeczesał swoje włosy, zanim przyłapał się i spojrzał szeroko otwartymi oczami na swoją nieruchomą dłoń. Co on, do jasnej cholery, robi?

Dosyć przerażony, odskoczył przynajmniej trzy stopy od łóżka głęboko śpiącej dziewczyny i wgapiał się w swoją prawą dłoń, czując się nieco zdradzony. "Co do cholery, Oh Sehun?" spytał samego siebie. "O co Ci, do jasnej cholery chodzi?"
Te same zdania zostały wypowiedziane przez dziewczynę, gdy następnego dnia się obudziła, jednak nieco głośniejszym tonem.

- O co, DO JASNEJ CHOLERY, Ci chodzi?!

Zrzuciła śpiącego Sehuna z łóżka, który spadł na ziemię z bezdźwięcznym łomotem, wywołując kolejne nieprzyjemne przekleństwa.

- Co ja tu robię?! - oskarżycielsko wskazała palcem na Sehuna, zanim podniosła kołdrę by sprawdzić, czy jej majtki nadal są na swoim miejscu.
Sehun wywrócił oczami. - Nie zgwałciłem Cię - mruknął, wstajac - zasnęłaś, a ja nie mogłem Cię obudzić aby chronić mój tyłek - skłamał, gdy dziewczyna się na niego gapiła.
- No coś Ty.
- Po co miałbym kłamać? - odparł, wychodząc z sypialni. Zsunęła się z łóżka i poszła za nim.
- Obiecujesz? - spytała niedowierzającym głosem. Sehun musiał ugryźć się w język, aby nie zdradzić jej prawdy i tylko kiwnął głową w milczeniu. Jej mały, szczery uśmiech zbił go z tropu, a ona niemal słodko mruknęła:

- Dziękuję.
- Co powiedziałaś? - spytał, próbując odzyskać równowagę.
- Nic - urwała, powracając do starej siebie.
- Zdaje mi się, że usłyszałem 'dziękuję'~~ - powiedział śpiewnym głosem, z łatwością wymigując się z jej podpuchy, która była niczym riposta. Przyzwyczaił się do jej niebezpiecznego używania wszystkiego, czego się o nim dowie. Teraz to dla niego rutyna.

- Ależ nie ma za co - uśmiechnął się jak kot z Cheshire, zanim otoczył ją swoimi ramionami. Szarpnęła się, ale nie aż tak jak przedtem, westchnęła i poddała się, opierając swoją głowę na jego szerokiej klatce piersiowej. Zaskoczyło go to i w szoku nagle popchnął ją na ziemię. Wywróciła się ze skowytem, a Sehun jedynie się gapił.

- Skurczybyk - mruknęła gdy wstawała.
- Och, Youngie, tak Cię przepraszam! - ocknął się z początkowego szoku i podbiegł do niej, sprawdzając, czy nic jej nie jest. Warknęła, ale pozwoliła mu na to. Nie znajdując nic, wesoło poczochrał jej włosy.
- Wszystko w porządku - wywróciła oczami, co było nawykiem przejętym od niego, i uśmiechnęła się.

Sehun zastanawiał się, czy kiedykolwiek zakończy swój plan i umówi się z nią na randkę, po czym złamie jej serce. Miał nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, ponieważ z każdym kolejnym dniem czuł się coraz mniej komfortowo z tą myślą.

***

Owy dzień nadszedł szybciej, niż się spodziewał. Gdy szła ulicą, z Sehunem idącym niewiele za nią i próbującym znaleźć sposób, aby złapać jej dłoń, wylała swoją bubble tea - ze swoją niezdarnością dzieciaka - na dwóch, raczej masywnych, facetów.

- O Boże, przepraszam! - wymamrotała, szukając w swoim plecaku chusteczek.
- Co do cholery?! - wydarł się jeden z nich, zwracając na siebie całą uwagę, wliczając w to roztargnionego Sehuna, który akurat oglądał bombki.
- Przepraszam! - powtórzyła, gdy znalazła pomarszczone chusteczki i zaczęła wycierać plamy. Mężczyzna odepchnął ją, a ona potknęła się, zanim powrócił do niej jej ostry temperament.
- Przeprosiłam. Nie ma powodu, by być agresywnym - odważnie odparła mężczyznom, po czym zaśmiali się bezczelnie.
- Przemoc, mała dziewczynko, to zawsze dobre rozwiązanie - jeden z nich zadrwił jej prosto w twarz.
- Odsuń się ode mnie, brudny bydlaku - Nayoung odwdzięczyła mu się i odepchnęła go. Nie dowierzając, zaśmiał się. Nagle podniósł rękę z zaciśniętą pięścią, gotową do zadania ciosu, nawet wobec dziewczyny. Nayoung cofnęła się i czekała na ból, ale nie poczuła nic, usłyszała jedynie głośny klaps i jeszcze głośniejsze warknięcie.
- Nawet nie waż się dotykać mojej dziewczyny - Oh Sehun nigdy nie wyglądał bardziej przystojnie i czarująco, niż teraz. Z niewyobrażalnie stłuczonymi ustami, oczami koloru jesieni płonącymi złością, usta na kształt warczenia i te sześć wypowiedzianych słów sprawiły, że Nayoung całkowicie mu uwierzyła. Dziewczyny na ulicy piszczały na dźwięk jego słów, i nawet dwóch muskularnych mężczyzn wyglądało na zdziwionych. Jednak zanim ocknęli się z szoku, znikąd za nimi pojawili się mężczyźni w czarnych garniturach, odciągając dryblasów do tyłu.

- Młody paniczu, czy wszystko okej? - jeden z nich zapytał, na co Sehun pokiwał głową, krzywiąc się jednak przez kwitnącego siniaka. Odwołał ochroniarza i obrócił się, oczekując podziekowania przynajmniej w formie przytulenia, ale dziewczyny nie było.

- Nayoung?! - zdrajca pobiegł przed siebie, dopóki nie zauważył jej wybiegającej ze sklepu.
- Tutaj - zawołała pośpiesznie, biegnąc ku niemu, trzymając apteczkę tak, jakby była ze złota. - Ty głupi, głupi Oh Sehun!

Jego reakcja była nieczytelna, obserwował jak jej trzęsące się ręce próbują otworzyć opakowania z bandażami i lekami.

- Co się stało? - spytał.
- Co się stało?! - powtórzyła, powstrzymując dreszcze. W końcu podniosła wzrok, aby ich oczy się spotkały. Ku jego zdziwieniu, były wypełnione łzami.
- Co się stało?! Oh Sehun, mogłeś zostać poważnie ranny! Co sobie myślałeś, wstawiając się za mną?! - zaczęła płakać, niemal zawodząc desperacko.
- Jesteś naszym szkolnym Czarującym Księciem! Ja jestem zwykłą uczennicą. Co powiedzą ludzie, kiedy zobaczą Twoją przystojną twarz tak potłuczoną, Ty idioto!

Zamiast czuć się obrażonym, Sehun poczuł, jak kąciki jego pociętych ust podnoszą się.

- Uśmiechasz się?! - delikatnie walnęła go w tors, a on złapał ją za nadgarstek.
- Nayoung, czemu tak się o mnie martwisz? - spytał, naprawdę zaciekawiony.
- Więc czemu się za mną wstawiłeś? - urwała, niemal histerycznie, delikatnie dotykając kącików jego rany. Biorąc gwałtowny wdech, z jej oczu znowu zaczęły płynąć łzy.
- Ty głupi dupku! - zaczęła wyzywać go, a perfekcyjna twarz Sehuna wykrzywiła się w wyraz zamieszania.
- Kiedy nagle stałem się dupkiem? - spytał się, ale został zignorowny, kiedy dziewczyna niechcący uderzyła go w bandaż. Sehun cofnął się do tyłu z krzykiem. - Yaah!

Jednak ponownie go zignorowała, bezceremonialnie wrzuciła śmieci do kosza i odeszła w tłum ludzi.

- Nayoung! - stęknął, zatrzymując ją ruchem dłoni. Nie zwolniła kroku, dopóki nie złapał ją za ramię i obrócił ją do siebie. Jej zachowanie zaczęło go denerwować.
- Co Ty-
- Sehun, co, jeśli zostaniesz pobity jeszcze bardziej? - przerwała mu - Co, jeśli Twoi ninja-ochroniarze nie pojawią się i nie obronią Twojego tyłka? Co bym zrobiła, gdybyś leżał na ziemi zakrwawiony i pobity? Czy masz jakiekolwiek pojęcie, w co mogłeś się wpakować? Skoro spowodowałam problem, to daj mi się z tym zmierzyć! Nie miałeś żadnego obowiązku, aby się za mną wstawić i się zranić!
- Ale wtedy Ty byś się zraniła - Sehun powiedział to, jakby było to najbardziej usprawiedliwiające go wyjaśnienie. I takie było, przynajmniej dla niego.
- To Cię nie usprawiedliwia! I w ogóle, to co miałeś na myśli mówiąc 'moja dziewczyna'? - Nayoung nie była głupia. Wiedziała, że zakochała się w Czarującym Księciu-playboyu, który prawdopodobnie miał więcej dziewczyn jęczących jego imię w ekstazie niż włosów, które ma na swojej pięknej głowie.

Sehun otworzył i zaraz zamknął usta.

- Moja dziewczyna - powtórzył - Nayoung, zostaniesz moją dziewczyną? To znaczy, pytałem Cię o randkę ze mną od...och...pięciu miesięcy?

Ściany wokół serca Nayoung nareszcie zawaliły się, pozostawiając ją całkowicie wrażliwą.

- Oh Sehun, czy Ty mówisz poważnie?

Nie odpowiedział, tylko objął ją delikatnie i przytulił do siebie mocno. Chłodny Kopciuszek utonął w uroku Czarującego Księcia.
 
***

I tak oto nadeszła faza 'miesiąca miodowego'. Kopciuszek wreszcie uwolnił się od skrywanych emocji i w wyniku tego zostawił za sobą starych znajomych, przylegając mocno do Sehuna i innych szkolnych Książąt. Była zbyt szczęśliwa, by dostrzec zażenowane spojrzenia innych.

Na dodatek Sehun również był szczęśliwy. Nigdy nie był w stanie wytrzymać w związku dłużej niż trzy miesiace, a teraz był siódmy miesiąc z Nayoung i nadal wszystko szło dobrze.

Luhan zabrał go na stronę jednego dnia i syknął:

- Sehun, czy Ty naprawdę dalej ciągniesz swój plan?!

Sehun strząsnął różowe loki z włosów i spojrzał na swojego hyunga.

- Nie rozmawiajmy teraz o tym, hyung.
- Sehun!
- Hyung, proszę! Nie chcę o tym myśleć - i odszedł, przemierzając korytarz i zostawiajac Luhana ogłupiałego i zmieszanego. To było niemożliwe, przynajmniej z osobowością Sehuna, żeby zmienić się tak szybko i drastycznie. Niedługo przekroczy granice, a Luhan nie chciał widzieć tego następstwa. Osobiście doceniał obecność Nayoung. Była dowcipna i serdeczna. Ich związek był strasznie platoniczny. Jednak mimo tych wszystkich czynników, Luhan nie chciał widzieć, jak jego nowa znajoma ma serce roztrzaskane na milion kawałków.