wtorek, 5 sierpnia 2014

"Trening"


Dawno tak dobrze mi się nie tłumaczyło. Kocham ten scenariusz. Zrozumcie moje feelsy. Suho - ultimate, domniemane Krisho - moje OTP. Enjoy~


Gwiazda: Suho (EXO)
Tytuł: Trening
Oryginalny tytuł: Practice
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Este


- Chcesz się spotkać jutro, by przedyskutować nasz projekt? - Zapytałaś Suho, idąc korytarzem w stronę, gdzie miałaś następne zajęcia.

- Tak. Myślę, że nie mam nic do roboty - uśmiechnął się.

- Okej, napiszę Ci o której i gdzie się spotykamy. - Skinęłaś głową, gdy zbliżyliście się do drzwi klasy, w której miałaś mieć historię.

- Brzmi nieźle - odpowiedział Suho, wchodząc razem z tobą do klasy.

Oboje poszliście na swoje miejsca, które były na dwóch przeciwnych końcach klasy.

Suho westchnął, siadając w swojej ławce i posłał rozmarzone spojrzenie w twoim kierunku, kiedy ty rozmawiałaś z grupką dziewczyn siedzących obok ciebie. Nie mógł nic poradzić na mały uśmiech, któy pojawił się na jego twarzy, kiedy zobaczył jak śmiejesz się z czegoś, co powiedziała któraś z dziewczyn.

- Przysięgam, nawet mój ojciec nie patrzył tak na moją matkę.

Chłopak drgnął, wyrwany ze swoich myśli i odwrócił się, by zobaczyć Krisa, który powstrzymywał swój śmiech.

- Zamknij się - wymamrotał Suho.

- Stary, jesteś totalnie pod pantoflem. - Kris potrząsnął głową, wracając na swoje miejsce.

- Nie jestem - wywrócił oczami. - I nie mogę być "pod pantoflem". Nawet nie jesteśmy razem.

- Nie możesz mnie oszukać. - Krisa zachichotał.

Suho nadmuchał policzki i zaczął się bawić okładką zeszytu.

- Więc masz zamiar jej powiedzieć? - Zapytał Kris.

- Chcę - odpowiedział. - Ale nie wiem jak. Myślisz, że mógłbyś mi pomóc?

- Ja? - Kris uniósł brwi, wskazując na siebie. - Dlaczego miałbyś chcieć mojej pomocy?

- Bo dziewczyny cię lubią - powiedział Suho, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Ciebie też lubią - kontrargumentował Kris. - Ale prawdopodobnie tego nie widzisz, bo patrzysz tylko na ____ od jakichś dwóch lat.

Suho zaśmiał się kpiąco, ale nie zaprzeczył temu, co powiedział Kris. - Więc zamierzasz mi pomóc, czy nie?

- Dobrze, bądźcie cicho. - Nauczyciel, pan Park, wszedł do sali.

- Pewnie, czemu nie? - Kris wzruszył ramionami i wyciągnął ołówek z plecaka. - To może być zabawne.

Suho uśmiechnął się do niego z wdzięcznością i rzucił szybkie spojrzenie na ciebie, po czym zwrócił swoją uwagę na 

przód klasy.


*~*~*~*~*

- Dobrze, to tyle na dzisiaj.

Chórek westchnień przebiegł przez klasę, gdy pan Park zaczął zbierać swoje rzeczy.

- Upewnijcie się, że przeczytacie kolejne trzy rozdziały na poniedziałek. Miłego weekendu, klasa wolna - zakomunikował.

Suho obrócił się do Krisa, gdy reszta uczniów szybko się spakowała, by wyjść z klasy.

- Hej, chłopcy. - Pan Park podszedł do Suho i Krisa, którzy byli ostatnimi pozostałymi w klasie. - Muszę biec do pokoju nauczycielskiego, moglibyście zaopiekować się klasą zanim wrócę?

- Bez problemu - zgodził się Suho.

- Dziękuję - odpowiedział starszy mężczyzna, zanim szybko wybiegł z sali jak wcześniej reszta studentów.

- Okej. - Suho obrócił się do Krisa. - Więc jak zamierzasz mi pomóc zaprosić ____ na randkę?

Kris ułożył się wygodniej na krześle, skrzyżował ramiona na piersi i wbił spojrzenie w przestrzeń.

- Cóż, nie chcesz przesadzić, ale wciąż chcesz, żeby było to znaczące wyznanie - wymamrotał.

- Tak, znaczy, mógłbym jej po prostu powiedzieć co czuję - zdeklarował Suho. - Ale nie wiedziałbym, co powiedzieć.

- Okej, poćwicz na mnie - powiedział Kris, wstając z krzesła.

Suho spojrzał zszokowany na Krisa. - Co?

- Poćwicz na mnie. - Kris szturchnął go w ramię. - No dalej, jeśli wykombinujesz co powiesz teraz, nie będziesz się 

wstydził powiedzieć tego naprawdę.

- Umm, dobrze. - Niechętnie się z nim zgodził

Wziął głęboki oddech i spróbował sobie wyobrazić sobie ciebie na miejscu Krisa, co było bardzo trudne, bo wyglądał zupełnie inaczej. Byłaś niższa niż on, miałaś długie włosy, które spływały po twoich plecach, podczas gdy Kris górował nad Suho i miał krótko obcięte włosy.

Suho potrząsnął delikatnie głową  i zdecydował się to zrobić. Wolał zawstydzić sie przed najlepszym przyjacielem, niż przed tobą. 

- ____-ah - zaczął.

- Tak, Suho? - powiedział Kris wysokim głosem, starając się trzepotać rzęsami.

- Przestań!  - uderzył śmiejącego się Krisa w ramię.

- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. - Przestał się śmiać i przybrał pusty wyraz twarzy. - Dalej.

Suho westchnął i zaczął od nowa.

- Cóż, znamy się już trochę czasu...

- I..? - Zapytał Kris, ponaglając go.

- I naprawdę nie wiem jak to powiedzieć, ale naprawdę cię lubię i chciałbym gdzieś czasem z tobą wyjśćpowiedział Suho, niepewny swoich słów.

Kris chciał wyrazić swoją opinię o wypowiedzi Suho, ale przeszkodził mu dźwięk spadającego przedmiotu. Oboje odwrócili się, by zobaczyć ciebie na przodzie klasy jak podnosisz piórnik, który spadł z biurka pana Parka.

- Tak bardzo przepraszam! - przepraszałaś, delikatnie panikując. - Zostawiłam swoje picie, nie chciałam wam 

przeszkadzać!

- ____ - zaczął Suho.

Zignorowałaś go i podbiegłaś do ławki, chwytając za butelkę wody i szybko cofnęłaś się z powrotem do drzwi.

- Przepraszam jeszcze raz! - Zarumieniłaś się i wybiegłaś z klasy.

W sali zapadła cisza.

Kris nagle wybuchnął śmiechem. - Ona myśli, że zaprosiłeś mnie na randkę!

- O nie, to nie dobrze - wymamrotał Suho, biegnąc w kierunku drzwi.

- Hej, gdzie idziesz? - Zawołał za nim Kris.

Suho zignorował swojego przyjaciela i wybiegł na korytarz. Westchnął z ulgą, gdy zobaczył cię idącą przez korytarz.

- ____! - Zawołał.

Obejrzałaś się przez ramię, a twoje oczy się rozszerzyły, gdy zauważyłaś Suho biegnącego w twoją stronę.

- Suho! Przepraszam! - zaczęła po raz kolejny.

- Nie, nie rozumiesz. - Starał się wytłumaczyć.

- Nie chciałam wam przeszkodzić! - kontynuowałaś. - Mam nadzieję, że niczego nie zrujnowałam.

- ____! - Suho złapał cię za ramiona i spojrzał Ci w oczy. - Nie zapraszałem Krisa na randkę.

- Huh? - potrząsnęłaś głową w szoku.

Suho zaśmiał sie krótko.

- Nie zapraszałem Krisa na randkę, tylko na nim ćwiczyłem.

- Więc niczego nie przerwałam? - przechyliłaś głowę w słodkim geście.

Chłopak puścił twoje ramiona i skinął głową. 

- Och - wymamrotałaś. - Ale w czym Ci pomagał?

- Umm, w wyznaniu. - Podrapał się po karku.

- Naprawdę? - Twoje oczy pojaśniały. - Do kogo?

- Ciebie - powiedział delikatnie.

Twoje oczy się rozszerzyły, jego odpowiedź zbiła cię z tropu. 

- Mnie? Naprawdę?

Suho pokiwał głową. Przygryzł wargę i spojrzał na ciebie spod grzywki, martwiąc się jak zareagujesz.

- Co za ulga! - Westchnęłaś i zaśmiałaś się. - Myślałam, że chłopak, którego lubię kocha się w kimś innym!

Teraz nadeszła kolej Suho, by być skonfundowanym.

- Więc mówisz, że... lubisz mnie? - Zapytał.

Powoli skinęłaś głową. 

- Myślałam, że to oczywiste, kiedy poprosiłam cię, byś był moim partnerem w projekcie naukowym.

- Cóż, w takim wypadku... - Suho wziął głębszy oddech. - Miałabyś ochotę gdzieś ze mną czasem wyjść?

- Pewnie! - Zachichotałaś i podeszłaś bliżej niego, by objąć go ciasno w talii.

Chłopak zaśmiał się delikatnie, objął cię i oparł policzek na czubku twojej głowy.

- Martwiłam się. - Westchnęłaś, zanim odsunęłaś się kawałek. - Myślałam, że wyznawałeś swoje uczucia Krisowi i nie mam u ciebie żadnych szans!

Suho pokręcił głową i delikatnie pstryknął cię w czoło.

- Głupia.

- Nie do końca tak jak planowaliśmy, ale myślę, że zadziałało.

Oboje odwróciliście się, by zobaczyć Krisa, który powoli szedł korytarzem, trzymając ręce w kieszeni.

- Zadziałało. - Suho wzruszył ramionami.

- Ale mam cię na oku, mistrzu - wskazałaś zabawnie na Krisa. - Nie dopuszczę cię bliżej do mojego faceta.

Kris uniósł ręce w geście poddania. - Jest cały twój.

Zaśmialiście się i spojrzałaś na Suho.

- Pójdę wziąć książki z szafki, spotkamy się tam, dobrze?

Chłopak skinął głową i wykonałaś gest "obserwuję-cię" w stronę Krisa, zanim śmiejąc się poszłaś korytarzem.

- Gratuluję, stary. - Kris klepnął Suho w plecy.

- Dzięki - zaśmiał się. - Ale jeśli któryś z nas będzie potrzebował poćwiczyć wyznania, nie róbmy już tego na sobie. Stoi?

- Stoi.





poniedziałek, 21 lipca 2014

"Mam cię!"



Gwiazda: Dongwoo (Infinite)
Tytuł: Mam cię!
Oryginalny tytuł: Gotcha?
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko


- Pośpiesz się, już tu są! - zawołał z salonu twój nadzwyczajnie przejęty chłopak. Tego weekendu razem z kilkoma jego znajomymi wybieraliście się na camping, który planowali od dłuższego czasu. Mogłaś stwierdzić, że jest podekscytowany, po jego ogromnym uśmiechu i po sposobie, w jaki bujał się po domu; zupełnie jak mały szczeniaczek.

- DONGWOO USPOKÓJ SIĘ, JUŻ IDĘ.
- Potrzebujesz pomocy?!
-
Tylko jeśli chcesz wyjść stąd szybciej!


Jednym haustem Dongwoo przybiegł, chwycił bagaże i pobiegł w stronę samochodu, w którym jeden z jego przyjaciół cierpliwie czekał.

- Wow, czy nie może zapieprzać tak szybko kiedy proszę go o wyniesienie śmieci albo umycie naczyń? - prychnęłaś pod nosem.

- ________, ppalli! - zawołał z pojazdu.

Wiedząc, że go denerwujesz, zaczęłaś iść jeszcze wolniej. Uśmiechając się sama do siebie, udawałaś, że zapomniałaś kodu do drzwi. W tym samym czasie zniecierpliwiony Dongwoo wzdychał głośno, dając ci sygnał, żebyś się pośpieszyła. Wreszcie wpisałaś kod, jednak udałaś, że zapomniałaś telefonu z domu.

- Wybacz, Dongwoo! Zostawiłam komórkę w pokoju!
- O. mój. Boże. - ukrył twarz w dłoniach.


sobota, 19 lipca 2014

"Ty"



Taki mały hołd,  ku naszej już-nie-galaxy gwieździe.

Gwiazda: Kris (EXO)
Tytuł: Ty
Oryginalny tytuł: You
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Siedziałaś na swoim łóżku, z Krisem leżącym tuż obok ciebie. Surfowałaś po sieci na swoim laptopie, kompletnie nie zwracając uwagi na Yi Fana, który bawił się kosmykiem twoich włosów. Nie rozmawialiście ze sobą, ale po prostu tacy byliście. Czuliście się tak komfortowo w swoim towarzystwie, że nie czuliście potrzeby, aby cały czas rozmawiać. A mimo to, że widywaliście się rzadko ze względu na jego napakowany grafik, wiedziałaś, że kiedy Kris ma okazję spędzić czas z tobą, chce się tylko zrelaksować.

- Kris? - zawołałaś nagle, gdy odwróciłaś wzrok od swojego laptopa i spojrzałaś na niego.
- Hmm? - spytał, wzrokiem nadal skupiony na kosmyku twoich włosów, który trzymał w ręce.
- Za co mnie lubisz?
- Co masz na myśli? - spytał, biorąc do ręki kolejne pasma włosów.
- Nie wiem - wymamrotałaś, nadal tkwiąc wzrokiem w swoich dłoniach - Nie jestem żadną idolką, modelką czy super geniuszem.

Kris przestał bawić się twoimi włosami i spojrzał na ciebie, unosząc brew.

- No i? 
- No i jest masa dziewczyn na świecie, które są ładniejsze, mądrzejsze i sławniejsze ode mnie! Jest pewnie chociaż kilka takich, które byłyby dla ciebie ideałem! - krzyknęłaś, ale twój głos ściszył się do szeptu, gdy na niego spojrzałaś. - Dlaczego miałbyś lubić akurat mnie?

Yi Fan uśmiechnął się do siebie i podniósł się ze swojej leżącej pozycji. Obrócił się do ciebie i usiadł po turecku, obracając ciebie w swoją stronę. Przysunął się bliżej, więc wasze kolana się stykały. Chwycił twoje dłonie, opierając łokcie o swoje uda i przeplótł swoje palce między twoimi.

- Lubię cię, ponieważ nie jesteś najładniejszą czy najmądrzejszą czy najsławniejszą dziewczyną na świecie.

Przechyliłaś głowę na bok, posyłając Krisowi zagubione spojrzenie.

- Gdybyś była najsławniejszą idolką - zaczął - byłbym zbyt nerwowy, aby z tobą rozmawiać. Gdybyś była najładniejsza, to wziąłby się za ciebie jakiś inny facet, jeszcze zanim ja dostałbym taką szansę. A gdybyś była najmądrzejsza to zdałabyś sobie sprawę, że mogłabyś być z kimś lepszym niż ja.

Opuściłaś głowę i przygryzłaś wargę czując, jak rumienisz się z każdym kolejnym słowem wypowiedzianym przez Krisa.

- Lubię cię, ponieważ ty to ty - powiedział, patrząc ci w oczy i posyłając uśmiech - I kocham cię taką, jaką jesteś.

Zaśmiałaś się, gdy Kris zabrał swoje dłonie od twoich i ukrył w nich swoją twarz.

- Jezu, jakie to było tandetne - wymamrotał, zażenowany tym, co właśnie ci powiedział.

Sięgnęłaś po jego dłoń i odciągnęłaś ją od jego twarzy, klękając przy nim. Oplotłaś jego szyję rękami i wtuliłaś swoją twarz w jego ramię.

- Lubię twoją tandetę - szepnęłaś i odsunęłaś się, by móc na niego spojrzeć - Nawet, jeśli nie jesteś najbardziej tandetnym facetem na świecie.

Yi Fan zaśmiał się delikatnie, obejmując cię w talii i przyciągając do siebie tak, że siedziałaś na jego kolanach. Oparłaś ręce o jego klatkę piersiową.

- Czy taka odpowiedź na twoje pytanie dlaczego cię lubię zadowala cię? - spytał, opierając podbródek na twoim ramieniu.

Skinęłaś głową szczęśliwa i znowu uwiesiłaś się na jego szyi.

- Kocham cię - uśmiechnęłaś się.

Kris spojrzał na ciebie i posłał ci słodki uśmiech, zanim złożył na twoich ustach delikatny pocałunek.

- Też cię kocham.

wtorek, 15 lipca 2014

"Gdy nagle zasypiasz w jego dormie"


Ja także robię swój comeback. Są wakacje i czasu pełno, więc myślę, że razem z Este będziemy bardziej aktywne.

Gwiazdy: B1A4
Tytuł: Gdy nagle zasypiasz w jego dormie
Oryginalny tytuł: When you accidentally fall asleep at his house/dorm
Autor: Admin Dara
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Jinyoung:

Siedziałaś w mieszkaniu Jinyounga, słuchając nowej piosenki jego autorstwa. Po odsłuchaniu poczułaś się bardzo zmęczona, ponieważ melodia była delikatna i brzmiała jak kołysanka.
Gdy Jiyoung zapytał się "I jak?"i nie otrzymał odpowiedzi, odwrócił się i ujrzał Ciebie, pogrążoną we śnie.
Zachichotał, zanim wstał i poszedł po poduszkę i kocyk.

CNU:

Obserwowałaś, jak CNU gra z przyjaciółmi w koszykówkę.
Kiedy skończył, udaliście się coś zjeść i spędzić czas, jak to pary na randkach mają w zwyczaju. Niedługo potem zaproponował, abyście poszli do jego mieszkania obejrzeć jakiś film.

Opadłaś na kanapę, naprawdę zmęczona. Na ten widok CNU zaśmiał się i poszedł do kuchni po jakieś przekąski. Gdy wrócił, zastał Ciebie pogrążoną w bardzo głębokim śnie.
Wziął Cię na ręce, zaniósł do swojej sypialni i delikatnie położył na swoim łóżku.

- ___________-ah, wyśpij się, ponieważ jutro wisisz mi filmową randkę.

sobota, 22 lutego 2014

"Idealnie"


Hej hej! Dzisiaj czas na mały scenariusz, zamówiony przez Ji Yong! Przed wami mała, kopciuszkowa historia. Mamy nadzieję, że się spodoba ♥


Gwiazda: Sunggyu (Infinite)

Tytuł: Idealnie
Oryginalny tytuł: Perfect
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Sunggyu westchnął, obracając w rękach szklany pantofel.


- Nadal rozmyślasz nad tym butem, Księciu?


Sunggyu uniósł wzrok, aby ujrzeć Hyowan'a, asystenta jego rodziny, który opierał się o framugę drzwi jego sypialni. Cóż, dla Sunggyu Hyowannie był tylko pracownikiem, był raczej jak wujek, który po prostu pracował dla jego rodziny. Był pierwszą osobą, zaraz po jego ojcu, do której Sunggyu udałby się po radę.


- Taa, chcę tylko wiedzieć... nie, ja muszę wiedzieć, kim ona była - wymamrotał, z powrotem kładąc się na łóżku i trzymając buta przed swoją twarzą.
- Aż takie wrażenie na tobie wywarła? - spytał Hyowan, biorąc krzesło sprzed biurka Sunggyu i siadając na nim.
Sungyu usiadł na łóżku, spojrzał na mężczyznę i kiwnął głową.
- Co powinienem zrobić? 

Hyowan spojrzał na strapionego księcia.

- Idź i znajdź ją. 



~ ~ ~

- Nie sądzę, by pasował - powoli odparł Sunggyu.
- Nie! Musi pasować! To mój pantofel! - zaprzeczyła, próbując wcisnąć swoją stopę w szklanego buta.
- Przepraszam, panienko, ale nie sądzę byś była tą, z którą tańczyłem - powiedział, trącąc resztki swojej cierpliwości.

Jednak dziewczyna nie słuchała. 
Sunggyu wydał z siebie zirytowane westchniecie.

- Straże! Zabierzcie ją. 

Zamknął oczy i usiadł niedbale na krześle, podczas gdy dziewczyna została wyniesiona z sali, kopiąc i krzycząc przez całą drogę.


- Czyli mam rozumieć, że mam skreślić ją z listy - powiedział Hyowan, ostrożnie odkładając pantofla na poduszkę, która spoczywała na stopach Sunggyu. Następnie wykreślił imię poprzedniej kobiety z listy dziewcząt, które wzięły udział w balu.

- Tak, zrób to, proszę -
odparł Sunggyu, a w jego głosie dało się wyczuć frustracje. Potarł twarz dłońmi.

- Hej, rozchmurz się! W końcu ją znajdziesz - optymistycznie odparł podwładny.
- Po prostu przyślij kolejną kandydatkę - rozkazał zmęczony, młody książę, zamykając swoje oczy i łapiąc się kciukiem i palcem wskazującym za mostek nosa.
Hyowan kiwnął głową w stronę mężczyzn, którzy stali przy drzwiach, sygnalizując im, aby wpuścili kolejną dziewczynę.
Sunggyu otworzył oczy, gdy usłyszał liczbę szpilek stukających po marmurowej podłodze. Spojrzał przed siebie i ujrzał, jak jedna kobieta i trzy dziewczyny szły w jego stronę. Trzy z nich były ubrane w fantazyjne stroje, w fryzurach które wyglądały, jakby zrobienie ich trwało co najmniej kilka godzin.
Ale oczy Sunggyu ominęły je i skupiły się na dziewczynie, która czaiła się za nimi. Nie była ubrana w nic wymyślnego; miała na sobie zwykłą, skromną sukienkę, a włosy były spięte w luźnego kucyka.
Książę obserwował, jak dwie wymyślnie ubrane dziewczyny rzuciły swoje torby na tę ubraną zwyczajnie i pobiegły w stronę szklanego pantofla; ich matka, jak zdawało się Sunggyu, poleciła im przymierzyć go. Skromna dziewczyna zatrzymała się za pozostałą trójką i spojrzała na Sunggyu. Gdy ich oczy się spotkały, natychmiast wbiła wzrok w podłogę.

"Te oczy", pomyślał, kontynuując wgapianie się w dziewczynę, która aktualnie wlepiała wzrok w swoje stopy. "Znam te oczy".
-
No dawaj! Pasuj, głupi bucie!


Sunggyu przeniósł wzrok z dziewczyny na pozostałą trójkę, które próbowały wcisnąć buta na swoje stopy.
- Nie sądzę, aby to był wasz pantofel - oznajmił, spoglądając z góry na dziewczynę, która próbowała siłą wcisnąć buta na stopę. Dosyć oczywistym było, że jej stopa była za duża.

- Daj mi przymierzyć! - krzyknęła druga, zabierając pantofla z dłoni siostry i zakładając go bez trudu na swoją stopę. - Ha! Pasuje! - zawołała.
- Um, nie sądzę - Sunggyu potrząsnął przecząco głową - wygląda na to, że jest za duży.

Oderwał wzrok od dziewczyny, która próbowała go przekonać, że pantofel jest jej. Teraz jego oczy powróciły do dziewczyny, którą obserwował wcześniej. Ona natomiast obserwowała pozostałe trzy  nieznośne kobiety.

- Ty - rzekł Sunggyu, wskazując dziewczynę i zbijając z tropu pozostałe trzy.
- Ja? - spytałaś cicho.
- Ona?! - zawołały trzy , denerwujące kobiety.
Sunggyu skinął głową.  - Czy mogłabyś przymierzyć tego buta?
- Um, Wasza Wysokość - starsza kobieta wyszła naprzód - Dlaczego chcesz, by moja pasierbica przymierzyła pantofla? To nie możliwe, by na nią pasował! Poza tym, ona nawet nie była na-
- Czy pytałem cię o opinię? - upomniał ją, przerywając jej. Kobieta oniemiała, zszokowana.

Sunggyu zszedł z platformy, na której spoczywało jego krzesło, i wyrwał buta z rąk jednej z dziewczyn.
Obserwowałaś, jak Sunggyu podchodzi do ciebie.

- Czy mogłabyś go przymierzyć, proszę? - spytał delikatnie, zatrzymując się dokładnie przed tobą i trzymając pantofla przed sobą.
Powoli skinęłaś głową i Sunggyu wskazał na Hyowana, aby zabrał od ciebie torby.
Po ulżeniu ci ciężaru, Sunggyu klęknął na jednym kolanie i ściągnął ci jednego buta, odkładając go na bok. Z oczekiwaniem widocznym w jego oczach, delikatnie wsunął szklanego pantofelka na twoją stopę.

- Idealnie - wyszeptał i spojrzał na ciebie z wielkim uśmiechem.
Przygryzłaś wargę i posłałaś mu nieśmiały uśmiech.

- To niemożliwe!

Wasza dwójka spojrzała w górę, widząc jak twoja macocha zbliża się do ciebie z furią w oczach - To niemożliwe, by ten but należał do niej! W tamtym czasie powinna była być w domu i sprzątać! - krzyknęła i szarpnęła tobą.
Sunggyu wstał szybko i pociągnął cię za siebie. - Straże!
- Nie! Nie możesz tego zrobić! - krzyknęła, gdy dwójka ochroniarzy złapała ją za ramiona i wyniosła ją z pomieszczenia.
Razem z Sunggyu obserwowałaś, jak twoja macocha była wynoszona z sali, a twoje przyszywane siostry pobiegły za nią.
Hyowan skinął głową w stronę Sunggyu i również udał się w stronę drzwi, zamykając je za sobą i zostawiając cię z chłopakiem sam na sam.

- Masz bardzo... interesującą rodzinę - zaśmiał się Sunggyu, obracając się do ciebie.
- Nawet nic nie mów - potrząsnęłaś głową i ponownie spojrzałaś na drzwi.
- Więc czemu nic nie mówiłaś? - spytał, spoglądając na szklanego pantofla, którego nadal miałaś na stopie.
- A ty byś powiedział? - spytałaś. Sunggyu przygryzł wargę, dostrzegłszy, że masz rację. - Mam na myśli, ilu książąt uwierzyłoby, że prostaczka była osobą, z którą tańczyli? Plus, nie byłam nawet zaproszona na twój bal.
- To prawda - wymamrotał Sunggyu, łapiąc cię za dłoń - Ale cieszę się, że cię znalazłem. I nie jesteś prostaczką.
-
Huh? - spytałaś zdezorientowana.
- Jesteś moją księżniczką - uśmiechnął się, nachylając się, aby cię pocałować.

~ ~ ~

- Co było dalej, tatusiu?
- Cóż, książe poprosił dziewczynę o rękę i zostali królem oraz królową. Mieli również swoją małą księżniczkę - Sunggyu uśmiechnął się i delikatnie stuknął jej nosek - oraz żyli długo i szczęśliwie.
-
Wow - westchnęła mała dziewczynka, opierając się z powrotem o oparcie swojego łóżka - Opowiesz mi to jeszcze raz, tato?
- Innym razem, księżniczko - odparł, wstając z łóżka córki i szczelnie przykrywając ją kocykami - Jest już późno, a jutro musimy iść do domu babci i dziadka.
- Ale nie jestem zmęczona - odparła, ziewając.
- Dobranoc, kochanie - Sunggyu zaśmiał się i zgasił światło.
Usłyszał zmęczone "dobranoc" od swojej córki i cicho zamknął za sobą drzwi.

- W końcu zasnęła?

Sungyu obrócił się, aby zobaczyć ciebie wychodzącą z łazienki. Skinął głową i podszedł do ciebie.

- Co tym razem jej opowiedziałeś? - spytałaś, gdy objął cię w talii.
- Kopciuszka, ale z punktu widzenia księcia - odparł dumnie.
- Wow, interesujące - uśmiechnęłaś się - Dobra robota, Gyu, to sposób na zniszczenie stereotypów o bajkach.
Sunggyu zaśmiał się cicho, po czym pocałował cię w czoło.
- Wiesz - powiedziałaś nagle - Historia Kopciuszka przypomina mi nieco to, jak się poznaliśmy. Oczywiście, zamiast pantofla, upuściłam swój telefon i zamiast balu była to potańcówka w szkole
- Więc mówisz, że to ja byłbym księciem w tej opowieści? - spytał, chichocząc.
- Nie - pokręciłaś głową z poważnym wyrazem twarzy - mam na myśli to, że ja byłam księżniczką.
- Więc kim byłem ja?! - spytał, puszczając cię, obrażony. Zaczęłaś się śmiać.
- Moim niewolnikiem - uśmiechnęłaś się i ruszyłaś korytarzem w strnę sypialni.
- Hej, wracaj tu! - zawołał cicho, aby nie obudzić małej dziewczynki śpiącej w pokoju za nim.

Wystawiłaś mu język, zanim przyśpieszyłaś kroku aby dotrzeć do sypialni zanim złapie cię Sunggyu. Pobiegł za tobą i złapał cię tak, jak robią to pary nowożeńskie.
- Widzisz, jesteś moim niewolnikiem! - zaśmiałaś się - Nawet zanosisz mnie do pokoju!

Sunggyu prychnął, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Twoje oczy się rozszerzyły, gdy niespodziewanie poczułaś usta Sunggyu na swoich. Zamknęłaś je i objęłaś go za szyję, odwzajemniając pocałunek.

- Czy niewolnicy robią takie rzeczy? - spytał z tryumfem wypisanym na twarzy, gdy się od ciebie odsunął.
- Nie, ale jesteś specjalnym typem niewolnika - uśmiechnęłaś się i przysunęłaś, by wasze usta ponownie się złączyły. Uśmiechnął się i zaniósł cię do sypialni, zamykając drzwi kopniakiem.



piątek, 7 lutego 2014

"Zmiana"


Pierwsze zamówienie dla Park Ji Yong! Dziękujemy za zamówienie i mamy nadzieję, że pojawi się ich więcej.

Gwiazda: Hoya (Infinite)
Tytuł: Zmiana
Oryginalny tytuł: Change
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

Przewróciłaś się na plecy i wzięłaś głębokie, wolne oddechy, próbując uspokoić bicie swojego serca. Zamknęłaś oczy i pozwoliłaś swoim ramionom powędrować na boki, zimno drewnianej podłogi ochładzało cię przez twoją cienką warstwę ubrań.

- Dawaj, wstawaj - poczułaś, jak czyjaś stopa dźga cię w bok - zrobiliśmy to tylko dwa razy.
- Daj mi kilka minut - wymruczałaś i zaczęłaś bezmyślnie klepać w ową stopę. Zatrzęsłaś się i otworzyłaś oczy, gdy na twojej twarzy wylądował ręcznik; biały materiał ograniczył twoje pole widzenia.
Powoli ściągnęłaś go z twarzy i usiadłaś, ignorując śmiech chłopca, który teraz siedział obok ciebie.

- Ćwiczyliśmy tylko godzinę, a ty już jesteś padnięta - Hoya zaśmiał się i wziął łyka wody ze swojej butelki - I ty nazywasz siebie główną tancerką?

Wywróciłaś oczami, zanim rzuciłaś ręcznik z powrotem do Hoyi, który z łatwością go złapał.

- Hej, nadal jestem rookie*, wiesz? - wymamrotałaś, opierając łokieć na swoim udzie, a swoją twarz na dłoni - Przepraszam, jeśli się zmęczę, Hoya sunbaenim. - dodałaś z widocznym sarkazmem. 


- To w porządku, hoobae, ciężko pracujesz - poczochrał twoje włosy z łobuzerskim uśmiechem.

Na twojej twarzy pojawił się grymas i strąciłaś jego dłoń, zanim zabrałaś mu butelkę z wodą i długo z niej piłaś.

- Jak widzę nadal kradniesz mi picie - zmrużył oczy i obserwował, jak jego woda ginie w otchłaniach twojego gardła - Chyba niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.
-
Nadal się na mnie gapisz, gdy piję twoje picie. 'Chyba niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią' - zaśmiałaś się i kontynuowałaś picie.
Odsunęłaś pustą butelkę od swoich ust i rzuciłaś ją w stronę swoich dwóch toreb, które spoczywały pod przeciwną ścianą.

- Plus - kontynuowałaś ze słodkim uśmiechem - pomyśl o tym jak o zapłacie za te wszystkie babeczki, którymi cię częstowałam podczas lunchu w podstawówce.
- Hej, przynajmniej pozwalałem ci zjeść część z większą ilością polewy - odparł Hoya, zarzucając ręcznik za swoją szyję i położył się z westchnieniem. 

- Um, nie pozwalałeś - spojrzałaś zmieszana na pokój - zawsze musiałam wyrywać ją z twoich grubych łap.

Hoya podniósł głowę z ziemi, by rzucić ci spojrzenie - Moje dłonie nie były takie grube.
- Tak, były - kiwnęłaś głową, próbując stłumić uśmiech, który i tak powoli zaczął pojawiać się na twojej twarzy - Miałeś małe, pulchne rączki, które pasowały do twojego małego, pulchnego żołądka - zagruchałaś.

Myślami cofnęłaś się do okresu, gdy jeszcze nie był Hoyą z Infinite, zanim był idolem, zanim był sławny. Kiedy był tylko Lee Howon'em, chłopcem w okularach, który siedział w trzecim rzędzie, chłopcem który zawsze miał najostrzejsze riposty i cięte docinki, chłopcem który był twoim najlepszym przyjacielem.

- Okej, zgoda, dobrze - głos Hoyi przywołał cię do realiów - Byłem wtedy trochę... większy. Ale już nie jestem. 

Zarumieniłaś się, a Hoya zachichotał, podnosząc swoją koszulkę i ukazując ładnie ukształtowany abs, rezultat godzin spędzonych na tańczeniu i ćwiczeniach siłowych.

Odchrząknęłaś i przeniosłaś swój wzrok na inną część sali do tańca - Chyba niektóre rzeczy, jeśli chodzi o ciebie, zmieniły się od czasu twojego debiutu.
Uśmiech zszedł z twarzy Hoyi; spojrzał na ciebie. Opuścił koszulkę i wrócił na swoje miejsce, obserwując jak bawisz się sznurówkami swoich butów.
Jego oczy w ciszy cię skanowały, oceniając jak zmieniłaś się od swoich czasów trainee do debiutu.

- Mógłbym powiedzieć to samo o tobie - odparł delikatnie, w roztargnieniu przeczesując palcami twojego kucyka.
Twoje włosy były teraz ścięte, wystylizowane i zafarbowane na jasny brąz, kąciki twoich oczu były delikatnie przesunięte ze względu na warstwę eyelinera, którą twój stylista nakładał ci każdego dnia i byłaś nieco chudsza przez treningi oraz stres.
Jednak w oczach Hoyi, nadal byłaś piękna. Zawsze tak sądził i sądziłby tak do końca swojego życia.

Obróciłaś głowę i poczułaś, że stanęło ci serce, gdy zobaczyłaś Hoyę patrzącego na ciebie zakochanymi oczami.
Mrugnęłaś kilka razy i szybko spojrzałaś na zegarek wiszący na ścianie by ukryć rumieniec.

- Oh spójrz, już prawie północ - przełknęłaś ślinę i odchrząknęłaś - lepiej wracajmy do ćwiczeń, jeśli chcemy kiedykolwiek stąd wyjść. Nasz występ jest już za kilka dni.

Stanęłaś na nogi i rześko podeszłaś do wieży stereo, wlepiając wzrok w podłogę. Hoya próbował powstrzymać się od śmiechu i obserwował, jak walczyłaś z urządzeniem. Wstał leniwie, rzucił ręcznik na bok i stanął na środku pokoju,  na wprost ściany z wielkimi lustrami.
Kiedy rozbrzmiało intro piosenki, podeszłaś do Hoyi. Stanęłaś w odpowiedniej pozycji, twarzą do ściany przeciwnej do tej z lustrami, delikatnie kładąc rękę na jego prawym ramieniu.
Hoya spojrzał na ciebie i posłał ci uśmiech, który topił twoje serce; odwzajemniłaś uśmiech.
Obydwoje wzięliście głębokie wdechy i pozwoliliście, by wasze ciała porwała muzyka.


*rookie - wschodząca, nowo 'wyprodukowana' gwiazda

piątek, 31 stycznia 2014

"Nauczycielka"


Jak nadrabiamy, to nadrabiamy! Tym razem jest to zwykły scenariusz. Mam nadzieję, że się spodoba! Czekamy również na zamówienia - szczegóły w zakładce u góry strony~

Gwiazda: Chen (EXO)
Tytuł: Nauczyciel
Oryginalny tytuł: Teacher
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko


- Panno ______, czy zdradzisz nam odpowiedź?

Powoli podniosłaś głowę znad swojego zeszytu, aby zobaczyć twojego nauczyciela i resztę klasy wgapionych w ciebie. Spojrzałaś na tablicę za nauczycielem, aby ujrzeć nierozwiązane działanie.

- Um, nie wiem, dwanaście? - wzruszyłaś ramionami.
Nauczyciel westchnął - Nie, _______, to nie jest poprawna odpowiedź.

Wywróciłaś oczami, gdy usłyszałaś kilka chichotów.

Dzwonek zadzwonił i wszyscy uczniowie wstali szybko, spiesząc się na kolejną lekcję. Powoli spakowałaś swoje rzeczy i zamknęłaś plecak, zanim ubrałaś go na plecy i udałaś się w stronę wyjścia.

- _____, zaczekaj! - usłyszałaś. Obróciłaś się, by zobaczyć Chena biegnącego w twoją stronę.

"Och super, pan Świętoszek się zbliża", pomyślałaś, mimo że twoje serce przyśpieszyło.

- Jeśli chodzi o lekcję... - zaczął, gdy dobiegł do ciebie.
- Co z nią? - uniosłaś brew.
- Mimo tego, co myślą inni wiem, że nie jesteś głupia - odparł szczerze - Gdybyś tylko pouczyła się trochę więcej- 
- Czemu mi to wypominasz? - spytałaś, marszcząc brwi.

Chen zdziwił się twoją szorstką odpowiedzią.

- Po prostu wiem, że jesteś mądra i utalentowana, a jako Przewodniczący Szkoły- 
- Whoa, zatrzymaj się. "Jako Przewodniczący Szkoły"? - prychnęłaś - To, że wszyscy na ciebie głosowali nie znaczy, że możesz mi mówić co mam robić. Więc daruj sobie, Chen.
- Ale ja-
- Muszę iść na lekcję - powiedziałaś, po czym obróciłaś się i wyszłaś na korytarz.

Przygryzłaś wargę, nadal idąc korytarzem. Wiedziałaś, że Chen chciał dobrze, ale po prostu odruchowo zachowałaś się tak, a nie inaczej. Zawsze miałaś problem z autorytetem. Powodem był fakt, że nigdy nie mogłaś zaakceptować, gdy ktoś mówił ci co masz robić bez względu na to, kim była ta osoba.
Westchnęłaś, przechodząc przez drzwi klasy, w której miałaś następną lekcję. "A teraz prawdopodobnie spławiłam chłopaka, którego naprawdę lubię".


~~~

Ostrożnie położyłaś kremówkę na małym, okrągłym cieście, zanim wygładziłaś je i ucięłaś jego nadmiar.

- Niezłe. Czy już wiesz, jak je udekorujesz?
Uśmiechnęłaś się do swojej instruktorki pieczenia - Tak, mam kilka pomysłów. - odparłaś, kartkując strony swojego zeszytu do ozdabiania wypieków.
- Cóż, nie mogę się doczekać końcowego efektu - uśmiechnęła się.

Już miała odejść od twojego stanowiska, gdy zatrzymała się i odwróciła w twoją stronę.

- _________?
- Tak? - spojrzałaś na nią znad ciasta.
- Naprawdę musisz pomyśleć nad rozwijaniem się w tym kierunku. Masz talent i widzę, że również i pasję.
- Pomyślę nad tym - wyszczerzyłaś się.

Z powrotem wróciłaś do swojego zeszytu, kiedy nauczycielka odeszła. Kiedy wybrałaś już design ciasta, który zrobiłaś kiedyś podczas jednej z lekcji, podeszłaś to szafki ze składnikami, by zabrać dekoracje których potrzebowałaś. Ostrożnie niosłaś tacę ze swoimi produktami.
Po nałożeniu białej masy na kształt krzyżyków wokół krawędzi tortu, wzięłaś pensetę i ostrożnie podniosłaś srebrnego koralika. Zmarszczyłaś brwi w skupieniu, podczas gdy powoli zbliżałaś perełkę do środka wcześniej zrobionego krzyżyka. Delikatnie docisnęłaś słodycz do masy i westchnęłaś z ulgą.

- Jeden gotowy, jeszcze pięćdziesiąt.
- Wow, to dosyć imponujące.

Wciągnęłaś powietrze i odwróciłaś się, stając twarzą twarz z Chenem.

- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - odparł z pokutniczym wyrazem twarzy.
- W porządku - odparłaś ciepło, odmawiając spojrzenia na chłopca stojącego tuż przed tobą - Co tu robisz?
- Moja kuzynka potrzebowała podwózki. - wskazał na dziewczynę siedzącą po drugiej stronie sali - Pomyślałem, że poczekam na nią, aż skończy.
-
Oh - mruknęłaś i kiwnęłaś głową.
- Ale nie przeszkadzaj sobie - powiedział, przysuwając krzesełko i siadając - kontynuuj, proszę.
"Jak mam to zrobić gdy na mnie patrzysz"
, spytałaś w swoich myślach.

Spojrzałaś na niego. Patrzył się na twoje ciasto, opierał swój podbródek na zaciśniętej pięści, łokciami opierał się zaś o biurko. Przygryzłaś wargę gdy podniosłaś kolejny koralik, próbując uspokoić bicie swojego serca.

~~~

- I gotowe - wyszeptałaś sama do siebie, gdy umiejscowiłaś ostatnią różę na szczycie swojego tortu. Uśmiechnęłaś się dumnie i obróciłaś ciasto dookoła jego osi, oglądając je z każdej strony. Spojrzałaś z nad swojego dzieła i wytrzeszczyłaś oczy, gdy zobaczyłaś Chena przeglądającego twój zeszyt. 


- Co robisz?! - szybko próbowałaś wyrwać mu książkę.

Jednak Chen był szybszy i zabrał zeszyt z twojego zasięgu.

- Są niesamowite - powiedział, przeglądając twoje projekty i przepisy - czy to jest to, co robisz podczas lekcji? 

Siedziałaś cicho i wlepiałaś wzrok w swoje buty, czerwieniąc się niczym róże na twoim torcie.

- Czy mogę odzyskać mój zeszyt? - spytałaś delikatnym tonem.

Chen uśmiechnął się widząc twoją nieśmiałość i podał ci książkę. Szybko zabrałaś ją z jego rąk i przytuliłaś ją do siebie.

- Wiedziałem, że jesteś utalentowana - odparł, wstając i podchodząc do ciebie - Mówiłem ci to, prawda?
- Taaak - wymamrotałaś, przygryzając swój policzek od środka.
- Może nauczysz mnie czegoś?
 
Huh? - spytałaś, zmieszana - czemu po prostu nie przyjdziesz tu na lekcje?
- Mógłbym - odparł, rozglądając się po pomieszczeniu - ale wolałbym mieć prywatnego nauczyciela. 

Twoje oczy rozszerzyły się, gdy to usłyszałaś, jednak po chwili zwęziłaś je.

- Czy ty mnie zapraszasz na randkę?
- Tak, - pokiwał głową - ale jeśli nie chcesz, by to była randka, to w porządku. Ale naprawdę chcę, abyś nauczyła mnie jak piec.

Spojrzałaś w dół na swój notes. Chłopak, który ci się podobał, chciał się z tobą umówić, więc czemu wahałaś się co do odpowiedzi?

- A więc? -  Chen spytał zachęcająco.

Po chwili mały uśmiech pojawił się na twojej twarzy. - Pewnie.

"Kiedy robi się zazdrosny"


Cóż, ledwo minął miesiąc, a nam nie udało się dodać zbyt wiele. Dlatego postaram się to nadrobić, nie wiem jak pójdzie Este w najbliższym czasie... ale zapraszam na kolejnego drabble!

Gwiazda: Gongchan (B1A4)
Tytuł: Kiedy robi się zazdrosny
Oryginalny tytuł: When He Gets Jelaous
Autor: Admin Dara/Bom
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko

- Jakaś ty słodka - zagadał do ciebie facet, który podszedł do twojego stolika.

- Um, dziękuję - odparłaś.

- Jak tam? - spytał.

- Chyba dobrze - odpowiedziałaś - Um, pójdę do innego stolika.

Wstałaś i udałaś się do stolika wciśniętego w najdalszy kąt. Mężczyzna wstał i poszedł za tobą. Usiadł naprzeciw ciebie i próbował nawiązać kolejną konwersację. Udawałaś, że słuchasz, bo nie chciałaś wyjść na niegrzeczną.
Nagle poczułaś, jak ktoś obejmuje twoje ramię. Spojrzałaś w górę - to był Gongchan.

- Hmm, cześć, yeobo - przywitał cię, składając na twoich ustach długi pocałunek. Kiedy skończyliście, nieznajomego już nie było.

- Kto to był? - spytał, siadając koło ciebie.

Wzruszyłaś ramionami. - Siedziałam tam i nagle podszedł, więc się przeniosłam, a on za mną podążył i zaczął gadać.

- Nie byłaś zainteresowana, prawda? - spytał.

Prychnęłaś. - Nim? Proszę cię. Poza tym, jestem z tobą.

Gongchan uśmiechnął się. - To dobrze, bo należysz tylko do mnie. 

Nachylił się nad stołem, by ponownie cię pocałować.

- Czy ty jesteś... zazdrosny? - spytałaś, gdy się odsunął.

- Co? Ja? Zazdrosny? W życiu. - odparł - No, może trochę.

Zaśmiałaś się - Jesteś zabawny.

Gongchan posłał ci kolejny uśmiech - Ale serio. Jestem twój jedyny.

Przez cały ten czas, który spędziliście wtedy razem, powtarzał, że jest twoim jedynym i składał ci pocałunki-niespodzianki.

czwartek, 2 stycznia 2014

"Kiedy uczy Cię tańczyć do Doradora"


Z racji, że wszystkie zamówienia wykonuje aktualnie Este, to postanowiłam dodać kolejną serię krótkich scenariuszy. Przy okazji będzie to pierwszy scenariusz w tym roku, a obie postanowiłyśmy, że będziemy dodawać najmniej 4 scenariusze miesięcznie, mobilizacja jest nam potrzebna, haha. Zapraszam do czytania~

Gwiazdy: U-Kiss
Tytuł: Gdy uczy Cię tańczyć do Doradora
Oryginalny tytuł: When he teaches you the dance to Doradora
Autor: Admin Dara
Link do oryginału: KILK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Fuko


Xander:
Razem z Xanderem siedziałaś w domu, oglądając ich teledysk do "Doradora". Zszokowana oglądałaś układ taneczny.
Zauważył twoją reakcję i uznał, że to słodkie.

- ______, chcesz, żebym nauczył cię tego układu?

Ucieszyłaś się z tego pomysłu i zaczęłaś podskakiwać w górę i w dół. Niespodziewanie spadłaś ze swojego krzesła i uderzyłaś się.

Trzy godziny później

Ćwiczyłaś ruch, który pokazał ci Xander. Po jakimś czasie nauczyłaś się całego tańca i zaczęłaś skakać z radości. Wówczas znowu upadłaś, a chłopak powiedział:

- _______-ah, jeśli bycie szczęśliwą cię rani, to staraj się nie cieszyć, okej?

Oboje wybuchnęliście śmiechem i wróciliście spokojnie do domu.


Kibum: 
Ty i Kibum byliście na randce,gdy nagle usłyszeliście "Doradora". Zaczęłaś tańczyć i śpiewać. Kibum zaczął się śmiać z tego, jak bardzo słodko wyglądałaś. Obróciłaś się i posłałaś mu jedno ze swoich zdezorientowanych spojrzeń.

- Czemu się ze mnie śmiejesz?

- Bo jesteś zbyt słodka. Chodź, nauczę cię prawdziwego układu do tej piosenki.

Oboje ruszyliście do sali treningowej, by nauczyć się tańca do "Doradora".

Soohyun:
Soohyun uczył cię układu do "Doradora", ale istniał pewien problem.
Tańczył to gorzej od ciebie.

- To było tak, czy raczej tak...? - spytał.

- Yah, jak możesz o to pytać? Mówiłeś, że znasz perfekcyjnie układ do tej piosenki.

- Znam, ale lepiej śpiewam niż tańczę. Co powiesz na to, żebym nauczył cię tekstu piosenki zamiast tańca?

-
 Dobrze, ale wisisz mi loda, bo chciałam nauczyć się tego układu. - odparłaś, opuszczając salę i Soohyuna w szoku.

Hoon:
Razem z Hoonem siedziałaś w sali treningowej, gdzie uczył cię układu to "Doradora".

- Okej, _____-ah, to idzie tak, raz, dwa, trzy, a nie tak, okej?

Przytaknęłaś i powtórzyłaś kroki raz za razem, dopóki ich nie załapałaś. Kiedy ci się udało zaczęłaś podskakiwać ze szczęścia.

- Dziękuję, że mnie nauczyłeś, gdybyś tego nie zrobił pewnie przestałabym się tego uczyć od razu.

Eli:
Siedziałaś w studiu, podczas gdy Eli nagrywał z zespołem teledysk do "Doradora". Obserwowałaś nie tylko jego, ale sam taniec do piosenki. Kiedy rapował patrzył na ciebie i śmiał się z tego, jak bardzo słodka byłaś. Kiedy skończył podszedł do ciebie i spytał:

- Chcesz, żebym nauczył cię układu do tej piosenki?

Skinęłaś głową i zabrał cię do jednej z sal treningowych.


AJ:
- Okej, _____-ah, to idzie w ten sposób, jasne?

Po tym jak AJ uczył cię jednego ruchu w kółko, nadal go nie łapałaś.

- Ugh, nie umiem tego zrobić. Nadal nie wiem, co robię źle!

- _____-ah, dawaj, wiem, że możesz to zrobić. Spróbuj jeszcze raz i zobaczymy co będzie. - odparł spokojnie.

- Nie, po prostu wrócę do domu - oznajmiłaś, krzyżując ręce na piersi i uderzając w stronę wyjścia.

- Zaczekaj, _____-ah - zawołał AJ, szybko łapiąc cię za nadgarstek.

Obróciłaś się, wydymając wargi.

- Okej, teraz łatwy krok. Zaciśnij dłoń w pięść i wyrzuć ją przed siebie.

Wybuchłaś śmiechem, gdy AJ z poważnym wyrazem twarzy wykonał ruch i delikatnie go popchałaś.

- AJ, weź przestań!

Uśmiechnął się - Cóż, pomoże ci to z kolejnymi, przyszłymi układami. Proszę, nie przestawaj teraz ćwiczyć. Niedługo nauczysz się to tańczyć perfekcyjnie.

Kiseop:
Byłaś w sali treningowej, czekając aż Kiseop skończy swój trening. Obserwowałaś go z podziwem. Każdy ruch w układzie był bardzo dobry.
Gdy zobaczył twoją uroczą minę, zawołał:

- ______, chcesz, żebym nauczył cię tego układu?

Skinęłaś głową i Kiseop podszedł, by zacząć cię uczyć.

- Em... co ty, do jasnej cholery, robisz z nogami? - spytałaś, gdy chłopak nagle zaczął tańczyć jeden z ruchów.

Odwrócił się do ciebie - To jeden z kroków. Zaśpiewam ten kawałek, jeśli to ci pomoże. Dora dora dora doraga dora dora dora boji malgo doraga~ - zaczął śpiewać, powtarzajac ruch.

Kevin:
Kevin uczył cię, jak tańczyć do "Doradora". Problemem był fakt, że był wobec ciebie zbyt pobłażliwy. Gdy tylko się wywracałaś, zawsze powtarzał "Nic nie szkodzi, spróbuj jeszcze raz". 
Mimo, że cieszyłaś się gdy tak mówił, byłaś typem osoby która potrzebuje ostrego nauczyciela. Potrzebowałaś osoby, która krzyczałaby na ciebie, gdy robisz coś źle. To był jedyny sposób, byś poczuła się pewniej i pracowała ciężej.

- Kevin, musisz być dla mnie wredny, albo nigdy się tego nie nauczę - westchnęłaś.

- Cóż, yeobo, nigdy nie będę na ciebie krzyczeć, ale mogę być bardziej wymagający, tylko tym razem. Pasuje ci to?

Kiwnęłaś w odpowiedzi, i od tamtego momentu Kevin był bardziej stanowczy, dzięki czemu pod koniec dnia umiałaś już cał układ.


Dongho:
Razem z Dongho byłaś w sali treningowej tańcząc do "Doradora". Cóż, przynajmniej próbowałaś tańczyć.

- _____ah, to nie idzie tak, tylko tak!

-
 Cóż, nie mogę nic zrobić dobrze, bo na mnie krzyczysz! Wychodzę, to jakiś obłęd.

Opuściłaś pomieszczenie i głośno trzasnęłaś drzwiami.

Wówczas Dongho wrócił na ziemię.

Wybiegł z sali, aby cię dogonić.

Kiedy cię znalazł, przytulił cię mocno.

- Przepraszam. Po prostu bardzo chciałem nauczyć cię tego układu, bo powiedziałaś, że ci się podoba. Może nieco przesadziłem, ale to dlatego, że chciałem żebyś była szczęśliwa, a zamiast tego rozzłościłem cię. Przepraszam. Wybaczysz mi?

Jego słowa sprawiły, że okropnie się zarumieniłaś. Skinęłaś głową.