piątek, 26 kwietnia 2013

"Nieważne, jak długo to potrwa"

No w końcu po egzaminach. Cholernie szybko to minęło, a moje nogi dalej cierpią po noszeniu szpilek T_T" Internet mi zwolnił, bo rzekomo przekroczyłam limit - nie wiem kiedy, jak mało siedzę na internecie. Nawet scenariusze mogę dodawać tylko jeśli jestem u koleżanki albo w szkole. Cierpię ;__; A tu kolejny z rzędu scenariusz z Lulu. Tym razem z dedykacją dla Fukosia :D

Gwiazda:
Luhan (EXO)
Tytuł: Nieważne, jak długo to potrwa
Oryginalny tytuł: Perfect
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Miałaś dzisiaj wolne, za co w duszy dziękowałaś Bogu, bo tak wykańczającego tygodnia nie przeżyłaś od dawna. Cały ranek przespałaś, ale teraz szykowałaś się do wyjścia do centrum handlowego. Założyłaś swoją ulubioną bransoletkę - prezent od wyjątkowej osoby, która była twoją pierwszą miłością.

Wspomnienie

- _____.

- Tak?

- J-ja... to dla ciebie - chłopak wyciągnął w twoją stronę pudełeczko, w którym była bransoletka i pasujący do niej łańcuszek.

- Kupiłeś to dla mnie? - skinął głową, wlepiając wzrok w swoje buty.. - Dziękuję - powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek.

Koniec retrospekcji


Uśmiechnęłaś się, przypominając sobie dzień, w którym je dostałaś. Potrząsnęłaś głową, wracając do rzeczywistości i wyszłaś z domu.

~*~*~*~


"Nareszcie! Zakupy! Nowe ciuchy, nadchodzę!"
- myślałaś, wchodząc do centrum handlowego. Postanowiłaś najpierw udać się do małego butiku, w którym zawsze kupowałaś ubrania. Po wejściu do środka personel natychmiast cię powitał. Odpowiedziałaś im lekkim uśmiechem i poszłaś w głąb sklepu, żeby się rozejrzeć.

Zawsze było tu sporo klientów, ale nigdy nie było tu bardzo tłoczno. Jednak dzisiaj była tu grupka mężczyzn, którzy rozglądali się za garniturami. Dwoje z nich było naprawdę wysokich, a reszta była mniej więcej tego samego wzrostu.

- Możemy pójść popatrzeć na Gucci~~? - wyjęczał czarnowłosy.

- Nie - odpowiedział najwyższy z nich.

Zachichotałaś, gdy usłyszałaś ich rozmowę. Jednak jeden z nich wyglądał dla ciebie dosyć znajomo, choć nie kojarzyłaś, skąd mogłabyś go znać. Nie zastanawiając się nad tym więcej, wzruszyłaś ramionami i ruszyłaś przed siebie. Na tyłach sklepu był stolik z przeróżnymi akcesoriami, co przykuło twoją uwagę, więc podeszłaś do niego. Po drugiej stronie stolika stał chłopak, który przyszedł wraz z kolegami poszukać garniturów. Spojrzałaś na niego i... i patrzyłaś na niego dalej, próbując go rozpoznać, ale jego twarz zasłaniały para wielkich okularów i czapka. Podniósł wzrok, czując na sobie twoje spojrzenie. Zaskoczył cię, więc szybko spojrzałaś na biżuterię leżącą przed tobą.

"Dlaczego ta dziewczyna wygląda tak znajomo? Czy to możliwe, że... Nie, to nie ona"
- pokręcił głową, nie chcąc narobić sobie nadziei.

Próbował się skupić na czymkolwiek, ale ta dziwnie znajomo wyglądająca dziewczyna przyciągała jego uwagę. W pewnej chwili wypatrzył pierścionek, który naprawdę mu się spodobał, więc sięgnął po niego.

Ale w tym samym czasie ty go zauważyłaś. Ponieważ oboje po niego sięgnęliście, natychmiast zwróciliście swoją uwagę. Gdy wasze dłonie się zetknęły, zaszokowany chłopak szybko cofnął dłoń, przepraszając cię.

"Chwila, to wygląda znajomo... To jest... Nie, to niemożliwe... Na tym było wygrawerowane imię..." - nie mógł oderwać wzroku od bransoletki oplecionej wokół twojego nadgarstka.

Retrospekcja (Lu Han)

- Mamo, potrzebuję twojej pomocy~!

- Spokojnie, synu - zachichotała.

- Co mogę zrobić by pokazać j... komuś, że mi na nim zależy?

- O, kim jest ta dziewczyna, która skradła memu synowi serce?

- Mamo~ - jęknął.

- Dobrze, dobrze... Jeśli to ktoś specjalny, to może dasz jej to? - wyciągnęła z szuflady srebrny naszyjnik z sercem i pasującą bransoletkę.

Skinął głową.

Koniec retrospekcji


- Gege! Idziemy! - krzyknął ktoś, wyrywając go z zamyślenia. Spojrzał na drzwi i zauważył, że reszta jego kolegów już na niego czeka, więc szybko do nich podszedł.

Tymczasem ty wciąż stałaś oniemiała, pogrążając się w myślach.

"To nie może być ten sam pierścionek. Muszę... Czyżby? Jeśli to był on... Ale on tu nie mieszka! A może..."


- Unnie? Hmm, Unnie, myślę, że dzwoni CI telefon...

- Och, kamsahamnida! - szybko spojrzałaś na telefon, wciąż będąc trochę zszokowaną. Na szczęście nikt ważny nie dzwonił, więc pozwoliłaś mu się nagrać na pocztę głosową. Ale twoje myśli wciąż zaprzątał chłopak z pierścionkiem na palcu.

"DLACZEGO NIE MOGĘ SIĘ DOWIEDZIEĆ KIM ON JEST?! Może uda mi się wyrzucić go z głowy, jeśli pójdę do sklepu muzycznego..."


Weszłaś do sklepu. W całym pomieszczeniu były plakaty grup kpop'owych. Tylko jeden przykuł twoją uwagę, bo nigdy wcześniej nie widziałaś tych chłopaków. Był to plakat boysbandu o nazwie EXO-M. Byli naprawdę pociągający, ale wyglądali tak... chińsko... Zupełnie nie jak Koreańczycy. Zastanowiło cię to, więc podeszłaś do jednej z pracownic, by się o to zapytać.

- OMG, więc... EXO-M i EXO-K tworzą jeden zespół, składający się z dwunastu członków. Ale dzielą się na dwie grupy po sześciu członków. EXO-K śpiewa po koreańsku i promuje piosenki w Korei, a EXO-M w tym samym czasie prowadzi swoją działalność w Chinach - skinęłaś głową w końcu rozumiejąc, dlaczego wydawało Ci się, że nie są Koreańczykami. Znów podeszłaś do plakatu. Tym razem przyjrzałaś im się dokładniej. Wyglądali znajomo.

Chociaż jeden z nich wyglądał naprawdę dziecinnie, to coś podpowiadało Ci, że jest w twoim wieku. Wpatrywałaś się w niego, doszukując się w nim cech, które pomogłyby Ci go zidentyfikować.

Retrospekcja (Biwak)

- _____, wszystko dobrze?

- T-tak. Wszystko w porządku.

- Więc jak to się stało, że przybiegłaś do mojego namiotu w środku nocy? Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale... dlaczego?

- Boję się burzy - wyszeptałaś.

- Chodź tu~ - powiedział, obejmując cię i przyciągając bliżej siebie. - Chcesz żebym Ci coś zaśpiewał?

Skinęłaś głową w odpowiedzi, a on zaczął śpiewać. Wiedziałaś, że jego głos już na zawsze dostanie w twojej pamięci.

Koniec retrospekcji


Byłaś pogrążona w myślach, kiedy szóstka mężczyzn weszła do sklepu.

- OMO! Gege, spójrz! Ktoś ogląda nasz plakat!

- Zamknij się! Nie mów tak głośno - wyszeptał lider grupy.

- Lu Han, idź tam i sprawdź czy nas lubi.

- Ja? Dlaczego ja?

- Bo żaden z nas nie chce.

-  ... dobra.

Lu Han powoli podszedł do ciebie, ale byłaś tak zajęta myślami, że go nie zauważyłaś. Gdy był wystarczająco blisko, rozpoznał bransoletkę, którą miałaś na nadgarstku. Na srebrnym sercu wygrawerowany był napis "Zawsze będę cię kochać". Pod spodem widniały ledwo widoczne imiona. Podszedł bliżej i dał radę je przeczytać.

"____ + Lu Han"

Jego oczy rozszerzyły się w szoku. Rzucił szybkie spojrzenie na twoją szyję, na której zawieszony był naszyjnik w kształcie serca. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, wiec jedyne co mu pozostało, to wpatrywanie się w ciebie.

Retrospekcja (Lu Han - 6 lat temu)

- Wyprowadzasz się?! Jak to?!

- J-ja, nie wiem... - wyszeptała, a do oczu napłynęły jej łzy.

- ____, nie płacz - powiedział, ścierając twoje łzy wierzchem dłoni.

- A-ale nigdy sie już nie zobaczymy!

- Nie. Znajdę cię, nieważne jak długo to potrwa, ale znajdę cię. Tylko obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz i będziesz nosić ten naszyjnik, bym mógł cię rozpoznać - powiedział, chwytając jej twarz w dłonie.

- Obiecuję.

- _____, musimy jechać! - krzyknął z samochodu jej ojciec.

- Kocham cię, ____. I znajdę cię.

Obserwował jak jego ukochana wsiada do samochodu i odjeżdża w siną dal.

Koniec retrospekcji


- Dzieciaki, chodźcie! Musicie się przygotować do występu! - krzyk menadżera wyrwał ciebie i Lu Hana z zamyślenia. Zamrugałaś, widząc chłopaka stojącego za tobą.

" Lu Han?" - pomyślałaś, widząc znajomą postać, ale szybko odrzuciłaś od siebie tę myśl.

Minęło trochę czasu, odkąd grupka chłopców wyszła ze sklepu, podczas gdy ty wciąż kręciłaś się między półkami. Na zewnątrz słychać było głośną muzykę i piski fanek. Poszłaś w tamtym kierunku i po chwili zauważyłaś sześciu chłopaków występujących na scenie.

Żywa muzyka ucichła, a jej miejsce zastąpiła powolna melodia. Dwóch członków stanęło z przodu i zaczęli śpiewać. Jednak, gdy tylko z ust jednego z nich wydobyły się pierwsze słowa, jego głos wypełnił całe centrum handlowe, by w końcu uderzyć w ciebie.

- Lu Han - wyszeptałaś i powoli ruszyłaś w stronę sceny. Gdy już tam byłaś, popatrzyłaś na niego ze łzami w oczach. Lulu jakby wyczuwając twoje spojrzenie, powiódł wzrokiem po centrum w końcu zatrzymując go na tobie.

Gdy tylko piosenka się skończyła, przykucnął i zeskoczył ze sceny, a następnie podbiegł do ciebie. Przytulił cię, nie chcąc cię puścić.

- Mówiłem, że cię odnajdę~- wyszeptał.

- Nieważne, jak długo to potrwa - dokończyłaś jego kwestię.

Uśmiechnął się szeroko i pochylił się w twoją stronę, by pocałować cię z pasją wyrażającą, jak bardzo mu ciebie brakowało. Objęłaś go za szyję, nie chcąc już nigdy więcej się od niego oddalać. W tym pocałunku wyraziłaś całą swoją nadzieję, tęsknotę i samotność, jakie doskwierały Ci w czasie waszej rozłąki.

- Ooooou.

Chóralny dźwięk przerwał wasz pocałunek. Odwróciłaś się, by zobaczyć pięciu chłopaków, którzy śmiali się z was. Zawstydzona, obróciłaś głowę z powrotem w stronę Lu Hana, chowając twarz w jego piersi.

Zaśmiał się i przytulił cię mocniej.

- _____, chcę Ci przedstawić kilku przyjaciół...



niedziela, 21 kwietnia 2013

"Perfekcyjny"


Oto powracam do was, po bardzo długiej przerwie! ^ ^  Przyznam, że źle mi z tym, że tak długo nic nie dodawałam. Teraz jednak postaram ogarnąć się i zacząć porządnie pracować! :3 Także oto prezent i jednocześnie dowód na to, że czas zacząć pracę - przeuroczy scenariusz~

Gwiazda: Luhan (EXO)
Tytuł: Perfekcyjny
Oryginalny tytuł: Perfect
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Fuko
Korekta: Este

Delikatnie zastukałaś w drzwi i zrobiłaś krok do tyłu, trzymając dłońmi pasek od torby. Podniosłaś głowę, gdy drzwi otworzyły się, ukazując mężczyznę w okularach.

- Och, _______, jesteś punktualnie - uśmiechnął się. - wejdź.
- Dzień dobry, panie Lu - ukłoniłaś mu się, gdy cofnął się, chcąc wpuścić Cię do domu.

Zrobiłaś niepewny krok w stronę domu, rozglądając się dookoła i uśmiechając na widok setek zdjęć wiszących na ścianach korytarza. Mimo, że wcześniej byłaś już w rezydencji państwa Lu, ale był to Twój pierwszy raz, kiedy miałaś tutaj spać. Twoi rodzice zostali nagle wezwani na konferencję w Busan.

- Luhan jest w swoim pokoju, możesz do niego iść, jeśli chcesz - skinął na schody po prawej stronie.
- Dobrze - uśmiechnęłaś się. - I dziękuję bardzo za przenocowanie mnie.

Odwzajemnił uśmiech i pokręcił głową - To dla nas przyjemność. Nie chcielibyśmy, żebyś została sama w domu podczas nieobecności Twoich rodziców. To dosyć niebezpieczne, mimo, że mieszkasz tuż obok.

- Jeju, brzmi pan jak moi rodzice - zaśmiałaś się. Mężczyzna również się zaśmiał, kręcąc głową.
 - Cóż, ja i moja żona przyjaźniliśmy się z Twoimi rodzicami jeszcze zanim Ty i Luhan się urodziliście. A mówiąc o Luhanie - spojrzał w stronę klatki schodowej. - Czemu nie pójdziesz do niego i nie dasz mu znać, że już jesteś?

Skinęłaś głową i podziękowałaś jeszcze raz, zanim wspięłaś się po schodach i przeszłaś korytarzem w stronę pokoju Luhana. Gdy zauważyłaś, że drzwi nie były do końca zamknięte, spojrzałaś przez szparę w drzwiach i poczułaś, jak serce zaczęło Ci szybciej bić.

Luhan leżał oparty o wezgłowie swojego łóżka, ubrany w zwykłą koszulkę z dekoltem w kształcie litery V i dresowe spodnie. Jego pokój był pogrążony w ciemności, a jedynym źródłem światła był ekran telewizora. W ręce trzymał kontroler do gier wideo, patrząc uważnie na ekran znajdujący się tuż przed nim. Mimo, że miał na sobie spodnie od piżamy a jego włosy były rozczochrane, to i tak według ciebie wyglądał, jakby wyskoczył z jakiegoś magazynu.

Właściwie nigdy nie rozumiałaś, jak Luhan z małego, uroczego dzieciaka z sąsiedztwa zamienił się w prawdziwego łamacza serc. Wiedziałaś, że jest kimś więcej niż tylko przystojnym chłopcem, na którego widok dziewczyny ze szkoły mdleją zawsze, kiedy koło nich przechodzi. Był wierny, słodki, troskliwy, mądry, zabawny... mogłabyś wymieniać bez końca. W skrócie, Luhan był perfekcyjny. Był chłopakiem z Twoich snów.

Wiedziałaś jednak, że on nie czuje tego samego. Dla niego byłaś nieśmiałą dziewczyną z sąsiedztwa - tą która wita go na korytarzach i która nie potrafi podtrzymać rozmowy przez więcej niż pięć minut. Byłaś przyjaciółką i to wszystko, prawda?

Poprawiłaś torbę na ramieniu i delikatnie zastukałaś w drzwi, otwierając je delikatnie.

Luhan na ułamek sekundy oderwał wzrok od ekranu, a mały uśmiech wykwitł mu na twarzy gdy zobaczył, że to Ty.

- Och, cześć, ______- powiedział, a jego wzrok znów spoczął na ekranie.
- Hej - odpowiedziałaś cicho, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.

Spojrzałaś na ekran i zauważyłaś, że gra w tą najnowszą grę wideo, która była całkiem popularna wśród chłopców z Twojej klasy. Nie pamiętałaś nazwy, ale podobno był to "sequel spin-offu oryginalnej gry, która zarobiła miliony dolarów w pierwszym tygodniu sprzedaży".

Luhan jęknął, sfrustrowany i rzucił kontrolerem o łóżko, kiedy jego postać spadła z klifu, a na ekranie pojawiło się pytanie, czy chce zagrać jeszcze raz.

- Czy Ty właśnie zginąłeś? - spytałaś.
- Taa... - westchnął. - Od kilku godzin próbuję przejść ten poziom, ale wciąż mi się nie udaje.

Kiwnęłaś głową i wbiłaś wzrok w swoje stopy. Luhan podniósł wzrok i zobaczył Cię stojącą koło drzwi i ściskającą pasek od swojej torby wiszącej na Twoich plecach.

- Chcesz spróbować? - spytał, podając Ci kontroler.

Spojrzałaś na niego zaskoczona i szybko potrząsnęłaś głową.

- Nie, w porządku. Nigdy przedtem w to nie grałam, więc pewnie popsuję Ci wszystkie dotychczasowe wyniki.
- No dalej - machnął ręką. - Zapisałem wszystko do tego momentu i nie sądzę, żeby poszło Ci gorzej niż mi.
- Okej - poddałaś się i podeszłaś do niego.

Luhan przesunął się i usiadłaś koło niego, odkładając swoją torbę na podłogę. Poczułaś, jak na Twojej twarzy pojawiają się rumieńce, kiedy Luhan przysunął się bliżej aby pokazać Ci, do czego służą dane klawisze. Skinęłaś głową, gdy wszystko Ci wyjaśnił.

- Okej, chyba załapałam.
- Dobrze, naciśnij "start" kiedy będziesz gotowa.

Kciukiem nacisnęłaś "start" i zaczęłaś poruszać się postacią na ekranie.

- Dobra, wejdź tam - Luhan wskazał na drzwi na ekranie. - W środku jest facet, którego musisz pokonać, żeby przejść na następny level.

Podążyłaś za jego instrukcjami i weszłaś do pomieszczenia. Pojawiła się krótka animacja, na której Twoja postać stanęła twarzą w twarz z groteskowym potworem z sześcioma ramionami.

- Eww, jest straszny - skuliłaś się nieco do tyłu.

Luhan odwrócił głowę w Twoją stronę, chichocząc, gdy zaczęłaś walczyć z potworem.

Cały czas patrzył na Ciebie, podczas gdy Ty byłaś skupiona na grze. Zauważył, że delikatnie przygryzałaś wargę i zwężałaś oczy, jak zawsze, gdy byłaś skoncentrowana. Jego usta drgnęły w uśmiechu, kiedy zaczęłaś przechylać się na lewo i prawo, poruszając swoją postacią z jednej strony na drugą. Twoje oczy były pełne determinacji.

Nigdy Ci tego nie powiedział, ale było to coś, co zawsze w Tobie lubił i podziwiał Cię za to: Twoja determinacja. Nieważne było, co robiłaś lub z jakiego powodu, zawsze byłaś pełna determinacji, aby zrobić wszystko najlepiej jak potrafisz. Ale był to tylko jeden z wielu powodów, dla których się w Tobie zakochał.

- Och - wydyszałaś, prostując się. - Wygrałam!

Luhan obrócił swoją głowę w stronę ekranu, gapiąc się na powiadomienie pytające, czy chce zapisać swój wynik.

- Jak to zrobiłaś? - spytał z podziwem.
- Nie wiem - wzruszyłaś ramionami i nieśmiale spojrzałaś na kontroler w swoich rękach. - Po prostu naciskałam losowe przyciski.
- Czy ona może być jeszcze bardziej idealna? - wymamrotał pod nosem.
- Co to było? - spytałaś, a Twoje oczy rozszerzyły się, gdy usłyszałaś te słowa.

Luhan napiął się i zacisnął usta, kiedy uświadomił sobie, że wypowiedział swoje myśli na głos.

- N-nic - wyjąkał i obrócił się do Ciebie, unikając jednak Twojego spojrzenia.
- Nie, powiedziałeś coś - powoli pokiwałaś głową.

Luhan zamknął oczy i westchnął, zanim spojrzał na Ciebie - Powiedziałem, że to na swój sposób śmieszne, jak bardzo doskonała jesteś - zachichotał.

Gapiłaś się na niego, z lekko rozdziawionymi ustami, podczas gdy jego oczy zaczęły wędrować po całym pokoju. Mogłaś zobaczyć, jak światła ekranu igrały na jego twarzy.

- Masz na myśli... - urwałaś.
- Że tak naprawdę bardzo Cię lubię? - skończył za Ciebie. - Tak.

Zmarszczyłaś brwi, zdziwiona.

- Co?! Dlaczego?!
- Jak to "dlaczego?!"? - zacytował cię, imitując Twój głos.
- Czemu miałbyś mnie lubić? - spytałaś, lekko wydymając wargi.
- Cóż, po pierwsze jesteś urocza - uśmiechnął się, gdy przejechał swoim kciukiem po Twoich ustach, aby pozbyć się Twojej kwaśnej miny i powodując, że się zarumieniłaś - jesteś też mądra, ładna i szczera. Dobrze mnie znasz i jesteśmy sąsiadami od zawsze - kontynuował.

Wstrzymałaś oddech, kiedy przysunął swoje usta do Twojego ucha. - I nie przeszkadza mi to, że jesteś niesamowita w gry wideo. Luhan stłumił śmiech, kiedy odsunął się i zobaczył Twoją zszokowaną minę.

- Zgaduję, że czujesz to samo? - uśmiechnął się złośliwie.
- Umm, tak - wyszeptałaś i spojrzałaś na niego. Jego złośliwy uśmiech zrobił się delikatny i zaczął powoli przybliżać się do Ciebie. Zamknęłaś oczy, kiedy wasze usta dzieliło już tylko kilka centymetrów.

Luhan już miał Cię pocałować, kiedy nagle ktoś zastukał do drzwi, zmuszając was do odsunięcia się od siebie. Usiedliście prosto, próbując wyglądać tak jak zwykle.

- Proszę - zawołał Luhan.

Pani Lu wyjrzała zza drzwi i uśmiechnęła się do waszej dwójki.

- Chciałam tylko powiedzieć, że na dole jest trochę przekąsek, gdybyście byli głodni.
- Okej, mamo, dzięki - odparł szybko Luhan, a Ty kiwnęłaś głową.
- I nie siedźcie do późna, dobrze? - uśmiechnęła się.

Oboje zgodziliście się i życzyliście jej dobrej nocy, gdy cicho zamykała drzwi.

- Było blisko - odetchnęłaś z ulgą.
- Taaak - przytaknął.

Łobuzerski błysk pojawił się w oczach Luhana, widząc jak przebiegasz palcami po klawiszach kontrolera. Spojrzałaś na niego w szoku, gdy szybko pocałował Cię w policzek i zabrał Ci pada z dłoni.

- Za co to było? - spytałaś.
- Nagroda za pokonanie poziomu jak i przeprosiny za to, że moja mama nam przeszkodziła - puścił Ci oczko, po czym nacisnął "start" na kontrolerze. Wywróciłaś oczami i oparłaś głowę na jego ramieniu, kiedy ponownie zaczął poruszać postacią na ekranie.

sobota, 13 kwietnia 2013

"Kwiaty 4/4"

Przed wami ostatni part "Kwiatów". Jestem z siebie dumna, że skończyłam to tłumaczyć. :3 (Tak, wiem. Mam z czego xD). Przyjemnie się tłumaczyło, mam nadzieję, że czytać będzie jeszcze lepiej. Bu, zostawcie komentarz, jeśli przeczytaliście :3 Będzie mi niesłychanie miło i może zmotywuje mnie to do kolejnego tłumaczenia, bo ostatni tyle nauki, że jestem wypompowana. :c Ale nie przedłużam, tylko zapraszam do czytania!
Enjoy~

Gwiazda: Kikwang (B2ST)
Tytuł: Kwiaty
Oryginalny tytuł: Flowers
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Całą noc nie mogłaś spać. Rozmowa z Mirem, kwiaty, ta wiadomość... myśli krążyły w twojej głowie nieustannie. Szczególnie ta wiadomość... Słowa w niej zawarte wydawały Ci się znajome. Jednak byłaś pewna, że nie pochodzą z żadnej z dram, które oglądałaś. To tak, jakbyś słyszała dokładnie te same słowa lub ktoś powiedział coś podobnego właśnie do ciebie.

Znów nastał poniedziałek, więc chcąc, nie chcąc musiałaś iść do szkoły. Kikwang zaczął się martwić, gdy zobaczył cię taką zmarkotniałą.

- Wszystko w porządku? - zapytał, wpatrując się w ciebie podejrzliwie.

- Tak... po prostu miałam dużo rzeczy na głowie.

- Na przykład?
- Cóż, ale obiecaj, że nie pobijesz Mira, dobrze?

- Obiecuję.

- Więc... wczoraj podziękowałam Mirowi za te wszystkie kwiaty i wiadomości, które mówiłam Ci, że mi zostawiał... ale powiedział, że to nie on. Ale to nie wszystko. Gdy poszliśmy do kina... przyłapałam go, gdy obściskiwał się z inną dziewczyną w damskiej toalecie! W dodatku ten uroczo-tajemniczy chłopak, który wcześniej dawał mi kwiaty i te kartki, znów mi je dał! Tym razem był to bukiet róż z tą wiadomością - powiedziałaś i podałaś przyjacielowi kartkę.

Zaczęło mu walić serce, gdy czytał wiadomość. Był niemal pewien, że mogłaś je usłyszeć.

"Boże, ona uważa, że jestem uroczy!"

- Więc, co myślisz? - zapytałaś.

- N-nie wiem co o tym myśleć...

Zamrugałaś, zdziwiona jego odpowiedzią. Myślałaś, że po tym jak mu powiesz, poleci prosto do twojego domu i ustawi wszędzie kamery, by tylko dorwać tego dziwaka. Spojrzałaś na jego twarz, myśląc, że może jego emocje choć trochę podpowiedzą Ci, co o tym myśli, ale nie zauważyłaś nic. Jego twarz była jak maska.

- Co sądzisz o tym chłopaku, ____?

- Uważam, że jest strasznie słodki... sposób, w jaki pisał te wiadomości... odzyskiwałam po nich nadzieję i chęci do życia.

- Naprawdę? Więc chciałabyś go spotkać?


- Pewnie, że chciałabym spotkać kogoś, kto sprawia, że w tych najgorszych chwilach czuję się lepiej.

Pokiwał głową, a jego twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji. Jednak czuł w środku, że zaraz zwariuje.

"Boże, ona chce go poznać! Z-znaczy mnie! Nie wiem nawet jak pokazać jej, co czuję! A co, jeśli nie odwzajemni moich uczuć?!"
- myśli krążyły w jego głowie.

- Halo~, Ziemia do Kikwanga~! - krzyknęłaś, próbując jakoś zwrócić jego uwagę. Podskoczył, słysząc twój krzyk i uśmiechnął się z zakłopotaniem.

- Przepraszam.

Zachichotałaś i pociągnęłaś go w stronę klasy. Niespodziewanie, po tym, jak opowiedziałaś o wszystkim Kikwangowi, udało Ci się zepchnąć wydarzenia zeszłego dnia w kąt umysłu i skupić się na szkole.

Gdy tylko lekcja się skończyła, Kikwang wyszedł szybko ze szkoły, mówiąc, że ma coś do załatwienia. Zostałaś sama. Widziałaś Mira z Joonem i nie pomagało Ci to zapomnieć, a wręcz przeciwnie, przypominało o twoim beznadziejnym życiu miłosnym, co z kolei powodowało, że chodziłaś smutna i przygnębiona. W dodatku obaj byli z innymi dziewczynami, przez co poczułaś się jeszcze gorzej.

"Jak to jest, że nie mogę sobie  znaleźć właściwego faceta? Jedyny chłopak, którego naprawdę kocham nie odwzajemnia moich uczuć... Dla Kikwanga zawsze będę tylko przyjaciółką... On nawet nie wie, jak bardzo go kocham..." - westchnęłaś w myślach.

Gdy tylko rozbrzmiał ostatni dzwonek, spakowałaś się i wyszłaś z klasy. Poszłaś do swojej szafki, by zostawić w niej książki. Gdy ją otworzyłaś zobaczyłaś stokrotkę leżącą na twoich zeszytach. Twój puls momentalnie przyspieszył. Przygryzłaś dolną wargę i rozejrzałaś się dookoła w poszukiwaniu osoby, która zostawiła Ci kwiat. Ale niestety, nikogo w pobliżu nie było.

Westchnęłaś zrezygnowana i po zamknięciu szafki poszłaś na przystanek autobusowy. Podczas, gdy czekałaś na autobus, wpatrywałaś się w stokrotkę w swoich dłoniach.

"Kim jesteś?"

Z twoich rozmyślań wyrwał cię dźwięk silnika, gdy autobus podjechał na przystanek. Wsiadłaś do niego i usiadłaś z tyłu, opierając się o okno. Patrzyłaś tępo na rozmazane budynki i drzewa, które mijałaś po drodze. Gdy autobus zatrzymał się niedaleko twojego domu, wysiadłaś i spokojnym krokiem ruszyłaś w stronę swojego osiedla.

Stałaś już pod bramą na swoje podwórko, szukając kluczy, gdy przed tobą spadł papierowy samolot.

- "Otwórz mnie" - lekko skonfundowana podniosłaś go, odczytując ten napis. Rozwinęłaś papier, by zobaczyć kolejną wiadomość:

"Wiem, że kochasz stokrotki, więc ułożyłem z nich ścieżkę, którą powinnaś podążać ^_^"

Przechyliłaś głowę w prawo, będąc lekko zdezorientowana. Spojrzałaś znad notki, by rozejrzeć się, kto mógł podrzucić Ci tę kartkę, ale znów nikogo nie było w pobliżu. Jednak twoją uwagę przykuło coś małego i... fioletowego, leżące na chodniku.

Twoje oczy rozszerzyły się w szoku, gdy zobaczyłaś ścieżkę ułożoną z fioletowych stokrotek. Ruszyłaś ich śladem, zbierając każdy kwiatek, który zobaczyłaś. Po chwili zorientowałaś się, że jesteś niedaleko parku. Kojarzyłaś ten park. To tutaj po raz pierwszy poznałaś Kikwanga.

Szlak z kwiatów kończył się na placu zabaw. Uśmiechnęłaś się, przypominając sobie chwilę, gdy spotkałaś swoją pierwszą miłość, Kikwanga. Oczywiście on nie wiedział, że go kochasz. Zawsze ukrywałaś przed nim swoje uczucia. Wtedy bałaś się odrzucenia. Teraz jednak wyglądało na to, że on sam do ciebie przyszedł. Usiadłaś na huśtawce i uśmiechnęłaś się, wspominając wasze pierwsze spotkanie.

Ktoś stojąc za tobą odchrząknął, wyrywając cię ze słodkich wspomnień. Obróciłaś się, by zobaczyć Kikwanga. W ręku trzymał bukiet stokrotek w przeróżnych kolorach. Zamrugałaś ze zdziwienia, widząc go, a on uśmiechnął się nieśmiało.

- ___... Wiem, że powinienem Ci to powiedzieć zanim zaczęłaś się umawiać z Mirem... ale te wszystkie wiadomości i kwiaty były ode mnie...

- O-od ciebie?

Skinął głową.

- Przepraszam, że nic nie mówiłem... ale nie wiedziałem, jak powiedzieć Ci, że cię kocham...

- C-co powiedziałeś?

- Powiedziałem, że cię kocham... od zawsze. Od pierwszego dnia, gdy spotkaliśmy się na tym placu zabaw.

Spuścił wzrok, zawstydzony tym, że tak długo ukrywał swoje uczucia do ciebie. Uśmiechnęłaś się i przytuliłaś go. Zdziwiony na początku nie zareagował, ale już po chwili odwzajemnił uścisk.

- Też cię kocham, Kikwang... od naszego pierwszego spotkania. Ale zawsze bałam się Ci powiedzieć, bo nie wiedziałam, co czujesz.

- Powinienem był powiedzieć Ci wcześniej. Nie miałabyś wtedy do czynienia z tymi dup-

- Nie - przerwałaś mu. - To coś, czego musiałam doświadczyć, by znaleźć się w tym miejscu, by w końcu mieć odwagę przyznać się do swoich uczuć.

Uśmiechnął się i pocałował cię w czoło.

- Zostaniesz moją dziewczyną? Obiecuję, że nigdy nie będę oglądał się za innymi. Zawsze będę patrzył tylko na ciebie. Nigdy nie dam Ci powodu do płaczu, obiecuję.

Skinęłaś głową, splatając wasze palce.


THE END.

czwartek, 11 kwietnia 2013

"Kwiaty 3/4"

Aigoo, jak długo nic nie wstawiałyśmy ^^" Aż mi głupio. Więc, wybaczcie nam, ale szkoła potrzebowała trochę więcej uwagi i trzeba było nadgonić z pewnymi sprawami. Nawet nie wiecie, jak się cieszymy z tego tysiąca wyświetleń! Dwa dni temu minął miesiąc, odkąd założyłyśmy bloga i to, że jest tyle wyświetleń jest po prostu cudowne. Wstawiam wam dzisiaj 3 part "Kwiatów". Czwarty jest przetłumaczony już w połowie i czeka, aż zaliczę wos i go skończę ^^ Więc miłego czytania i mam nadzieję, że wrócimy do stałego rytmu dodawania scenariuszy.
Enjoy~

Gwiazda: Kikwang (B2ST)
Tytuł: Kwiaty
Oryginalny tytuł: Flowers
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko


Przez następne kilka dni umawiałaś się z Mirem. Ludzi zauważyli, że staliście się sobie bliżsi, więc zaczęli mówić, że chodzicie na randki.

Kikwang czuł się zraniony. Przestał pisać te wiadomości, które miały cię rozweselić. Przestał również wysyłać kwiaty, chociaż i tak codziennie się z tobą widywał. Wkrótce zauważył jednak, że między tobą, a Mirem zaczyna być podobnie, jak wcześniej między tobą, a Joonem.

Pewnego dnia wyszłaś z Kikwangiem na spacer po mieście. Gdy mijaliście kawiarnię, zauważyłaś czyjąś znajomą twarz, więc podeszłaś do szyby, chcąc zobaczyć kto to. Aż cię zatkało, gdy rozpoznałaś tą osobę. Mir. Ale nie był sam. Nie, był z jakąś dziewczyną, a patrząc na nich można było z pewnością powiedzieć, że nie są "tylko" przyjaciółmi.

Wytrzeszczyłaś oczy, widząc scen rozgrywającą się przed tobą. Kikwang podszedł do szyby, chcąc zobaczyć, co spowodowało twoją reakcję. Ten widok również nim wstrząsnął. Odeszłaś stamtąd, wmawiając sobie, że to nie był on.

~*~*~*~


Następnego dnia obudziłaś się i zdecydowałaś się pójść na spacer. Zazwyczaj pomagało Ci to oczyścić umysł. Ale kiedy otworzyłaś drzwi, przed twoimi drzwiami leżało coś, czego nie widziałaś od tygodnia.

Był to kwiat. Ale nie taki zwyczajny... to była stokrotka. Twoje serce zaczęło szybciej bić.

"Może to nie był on... może Mir dalej mnie lubi"
- pomyślałaś, podnosząc kwiatek z ziemi.

Pip. Pip.Pip.


Wzięłaś do ręki telefon, widząc, że to sms od Mira.

Mir
"Hej, ____, chodźmy do kina. Co ty na to?"


Ty
"Jasne, kiedy?"

Mir
"Wpadnę po ciebie o 17"


Ty
"Okej, do zobaczenia o 17 ^^"


Twój humor zdecydowanie się poprawił.

~~Kilka godzin później~~


Właśnie wybiła siedemnasta, a Mira wciąż nie było. Po jakichś trzydziestu minutach w końcu się pojawił. Mimo, że przyszedł po ciebie później, to i tak zostało sporo czasu do rozpoczęcia filmu. Korzystając z tego faktu, Mir zabrał cię na obiad.

Gdy byliście w restauracji Mir zaczął flirtować z kelnerką. Nawet tego nie zauważyłaś, będąc zbyt pochłonięta jedzeniem. Nagle przypomniałaś sobie o kwiatach i postanowiłaś mu za nie podziękować.

- Mir-shi~ dziękuję za te dzisiejsze kwiaty. Dawno ich od ciebie nie dostałam.

- Jakie kwiaty? Nie dawałem Ci dzisiaj kwiatów.

- Nie? Cóż, w takim razie dziękuję za te wcześniejsze. I za te wiadomości przy nich.

- O czym ty mówisz? Dałem Ci kwiaty tylko raz, wtedy, kiedy pytałem się, czy się ze mną umówisz.

- Czekaj, więc tamte nie były od ciebie?

- Jak mówiłem wcześniej... NIE.

Zamrugałaś zdziwiona.

"Jeśli to nie on... w takim razie kto? Jedyną osobą, która wie, że kocham te kwiaty, jest Kikwang... Ale to nie może być on. Przecież on nie odwzajemnia moich uczuć" - byłaś pogrążona w swoich myślach, kiedy Mir oznajmił, że wychodzicie. Ciałem byłaś z nim w kinie, ale myślami zdecydowanie gdzieś indziej.

Kiedy Kikwang dowiedział się, że wychodzisz wieczorem z Mirem na randkę, zaczął się martwić. Zdążył się już zorientować, że Mir nie różni się niczym od Joona, więc śledził was, utrzymując bezpieczną odległość. Robił wszystko, by upewnić się, że wszystko z tobą w porządku. Wszystko było dobrze, dopóki nie zobaczył Mira flirtującego z kelnerką. Gdy tylko to zobaczył, wściekł się.

Nawet nie zwróciłaś uwagi, gdy zaczął się film. Cały czas odtwarzałaś w myślach twoją rozmowę z Mirem.

- Zaraz wrócę, pójdę tylko do łazienki, dobrze? - wyszeptał Ci do ucha. Pokiwałaś głową, będąc wciąż pogrążoną w myślach.

Nawet w czasie filmu cały czas myślałaś o tych kwiatach i wiadomościach, które były przy nich. Ostatnimi czasy potrafiłaś myśleć głównie o tym.

"Może pójdę do łazienki przemyć twarz... może świeże powietrze pomoże mi przestać o tym myśleć" - pomyślałaś i wstałaś, udając się do łazienki.

Weszłaś do damskiej toalety i przeżyłaś w tym momencie nie mały szok. Mir całował się z inną dziewczyną!

Przestali, aby zobaczyć kto wszedł. Mir zamarł w pół ruchu, gdy zobaczył, że to byłaś ty. Zupełnie nie kontrolując swojego ciała, podeszłaś do Mira. Widząc jego zszokowaną twarz, twoje mięśnie automatycznie się napięły i uderzyłaś go w twarz.

Wybiegłaś z kina, kierując się w stronę domu. Gdy tylko przekroczyłaś próg swojego pokoju, wybuchłaś płaczem. Ten kretyn miał czelność cię oszukiwać... w dodatku podwójnie! NAWET NA WASZEJ RANDCE!

"Jak to się dzieje, że zawsze trafiam na dupków?!"
- krzyczałaś w myślach, nadal płacząc.

Puk. Puk. Puk.

Otarłaś łzy i poszłaś otworzyć drzwi. Jednak gdy je otworzyłaś za nimi już nikogo nie było. Leżał tam tylko bukiet róż.

Dołączona do nich była notka:

"____, taki facet jak on nie zasługuje na ciebie... nie powinien nawet dostać takiej szansy. Gdybym ja był na jego miejscu, to traktowałbym cię lepiej. Nigdy bym cię nie skrzywdził".

wtorek, 2 kwietnia 2013

"Kwiaty 2/4"

Mam nadzieję, że miło spędziliście święta ^^ Ja w każdym razie objadłam się jak nigdy. Coś czuję, że przyda się dieta xD Fuko zarobiła szlaban na komputer (co to dziecko zrobiło, nie pytajcie. Nie wiem), więc doda coś dopiero w weekend. A teraz zapraszam na kolejny part "Kwiatów"~

Gwiazda: Kikwang (B2ST)
Tytuł: Kwiaty
Oryginalny tytuł: Flowers
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko

Obudziłaś się i zaczęłaś przygotowywać się do szkoły. Czułaś się okropnie, ale mimo to, zmusiłaś się do wykonania podstawowych porannych czynności. Otworzyłaś drzwi i o mało co nie nadepnęłaś na fioletowe stokrotki, które leżały przed twoimi drzwiami.

Podniosłaś je i znalazłaś wśród nich karteczkę. Widniały na niej  słowa:

"Uśmiechnij się. Ten smutek nie pasuje do twej twarzy"

Po przeczytaniu, na twojej twarzy wykwitł delikatny uśmiech i poczułaś, że jesteś gotowa stawić czoła temu dniu. Poszłaś do szkoły nawet nie myśląc o tym, co stało się wczoraj.

- Hej, czujesz się lepiej? - obróciłaś się i zobaczyłaś Kikwanga, który przygryzał usta, patrząc na ciebie z niepokojem. Skinęłaś głową.

- Pewnie. I jeszcze ta miła osoba... - urwałaś, nie kończąc zdania. Zamrugał zdziwiony.

- Co za "miła osoba"? - zapytał. Chciał wiedzieć, czy spodobały Ci się kwiaty i czy domyśliłaś się, kim był darczyńca.

- Och, nieważne. Zapomniałam, co chciałam powiedzieć - postanowiłaś mu o tym nie mówić, bo Kikwang od zawsze był wobec ciebie nadopiekuńczy.

"Mógłby dopaść tego kogoś, kto zostawiał te wspaniałe wiadomości i... nie. Dobrze zrobiłam"
- pomyślałaś. Wtedy zauważyłaś Joona, który przechodził niedaleko was. Miał podbite oko. Nie uszło twojej uwadze, że drgnął niespokojnie, gdy zauważył Kikwanga.

- O Boże, ty mu to zrobiłeś? - szepnęłaś przejęta do Kikwanga. Uśmiechnął się nieśmiało.

- Mianhae, ____-ah. Trochę straciłem nad sobą panowanie, po tym, jak odprowadziłem cię do domu.

- W porządku - zmarszczyłaś delikatnie nos. - Tylko nie zrób tego znowu. Obiecasz mi to?

Skinął głową, zgadzając się.

- Na mały palec? - zapytałaś, wystawiając swój mały palec przed jego twarzą.

- Na mały palec - powiedział, ściskając twój palec swoim.

Poszliście do klasy.

~*~*~*~


W całej szkole rozbrzmiał dzwonek, sygnalizując przerwę obiadową. Poszłaś do swojej szafki, ale gdy już tam dotarłaś, coś na niej było.

Do twojej szafki przyklejona była fioletowa stokrotka. Widząc to, poczułaś się wyjątkowa. Dało Ci to nadzieję, że ktoś rzeczywiście cię kocha, okazując Ci to w ten sposób.

Znów znalazłaś przy kwiatku karteczkę.

"Wyglądasz piękne. Jak zawsze"

Otworzyłaś szafkę i zamierzałaś do niej włożyć kwiat, łącznie z kartką.

- Um, ____... - obróciłaś się, upuszczając kwiat i zobaczyłaś chłopaka stojącego przed tobą. To był Mir, jeden z przyjaciół Joona. Podniósł stokrotkę. Twoje oczy rozszerzyły się w szoku, gdy to zrobił.

"Czy to on może być tym tajemniczym wielbicielem?"
- pomyślałaś.

- Umówisz się ze mną?  - zamrugałaś zdziwiona. Chłopak odwrócił się, będąc pewien, że mu odmówisz.

- Czekaj. Skąd wiesz, że lubię stokrotki?

- Obserwowałem cię, chcąc się z tobą umówić... nawet wtedy, gdy jeszcze byłaś z Joonem - hyungiem...

- Och, pójdę z tobą na randkę - gdy tylko to powiedziałaś, na jego twarzy wykwitł ogromny uśmiech i machając Ci, odszedł.

- Co chciał? - Kikwang pojawił się za tobą.

- Idę na randkę z Mirem.

- Ale on jest przyjacielem Joona...

- Tak, ale to on zostawiał mi te kwiaty i pisał te liściki - uśmiechnęłaś się.

"ONA MYŚLI, ŻE TO MIR!" - krzyczał w myślach.