Aigoo, przybyło nam obserwatorów ♥ Witamy wszystkich ^^ Nawet nie wiecie, jak cieszy nas te prawie pół tysiąca wyświetleń! ♥ (pół tysiąca brzmi lepiej, niż pięćset kekeke~). W sumie nie sądziłam, że tak w miarę szybko rozwinie się nasz blog ;3 Gdyż planowo miał być otwarty pod koniec marca, a teraz już mamy kilkanaście scenariuszy przetłumaczonych ^^ Mamy nadzieję, że was nie zawiedziemy i że spodobają się wam kolejne nasze tłumaczenia. A tym czasem zapraszam na kolejny
scenarios~ I tak, wiem, że nadużywam czasami emotek xD
Gwiazda: Kai (EXO)
Tytuł: Trufle
Oryginalny tytuł: Truffles
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko
Spojrzałaś w dół na pudełko, które trzymałaś w dłoniach. Otworzyłaś je, spoglądając z przyjemnością na czekoladki zawinięte w czerwono-różowych papierkach.
Do ust napłynęła Ci ślina, gdy przebiegłaś po nich wzrokiem.
Potrząsnęłaś głową i szybko zamknęłaś pudełko, pamiętając o zaleceniach swojego lekarza, co do zmiany stylu na "bezsłodyczowy".
Uczniowie wręcz przelewali się po korytarzu z różnymi emocjami wypisanymi na twarzy. Niektórzy stali po kątach, omawiając swoje plany na weekend, podczas gdy Ty skierowałaś się w stronę grupki chłopaków stojących obok szafek.
Zatrzymałaś się za chłopakiem, który stał do ciebie plecami.
Reszta chłopaków zamilkła, gdy cię zauważyli.
Wzięłaś głęboki oddech, zbierając w sobie odwagę.
- Jongin - zawołałaś cicho, ściskając mocniej pudełko w dłoniach. Twój przyjaciel z dzieciństwa, a jednocześnie sąsiad odwrócił się w twoją stronę, rozszerzając oczy ze zdumienia, gdy cię zauważył.
- Och - powiedział, stając przodem do ciebie. - Co jest?
Mogłaś wręcz usłyszeć bicie swego serca, gdy cały korytarz zamilkł, wpatrując się w was z zaciekawieniem.
Nie zwracając na to uwagi, przełknęłaś ślinę pod ciężkim spojrzeniem kilkudziesięciu par oczu.
- To dla ciebie - wyrzuciłaś z siebie szybko, podając mu pudełko.
- Umm, dzięki - powiedział z nutką niepewności w głosie.
Milczeliście przez chwilę, w czasie której wpatrywałaś się w swoje stopy, a Jongin, zmieszany, wbijał wzrok w czekoladki.
Można było niemal usłyszeć chodzące trybiki w jego głowie, gdy się nad czymś zastanawiał.
- Czy te... - zaczął, ucinając nagle. Rozejrzał się dookoła, zauważając, że cała uwaga była skupiona na was.
" Zamierzał coś powiedzieć?" - pomyślałaś, zaczynając panikować i zastanawiając się, jak zareaguje.
Ale jego reakcja była ostatnią, jakiej się spodziewałaś: roześmiał się.
Ale nie był to beztroski, melodyjny śmiech, do którego się przyzwyczaiłaś. Ten śmiech był lodowaty i szyderczy, rozrywał twoje serce na kawałeczki.
- Sama to upiekłaś? - zadrwił, a wszyscy dookoła zaczęli się śmiać.
Patrzyłaś na niego z niedowierzaniem, czując, jak łzy napływają Ci do oczu. Wiedziałaś, że ma reputację typowego "gracza", ale nie sądziłaś, że jest taki naprawdę. Nawet jego przyjaciele patrzyli na niego w szoku.
- Wybacz - powiedział beznamiętnie, kładąc Ci dłoń na ramieniu. - Ale nie, dzięki.
Oddał Ci pudełko, ale wyślizgnęło Ci się z rąk, przez co czekoladki rozsypały się wokół twoich stóp.
Stałaś tam odrętwiała i ze złamanym sercem, ignorując szmery i szepty niosące się po korytarzu i patrząc jak Jongin odchodzi, nie odwracając się za siebie.
Starałaś się nie rozpłakać. Nie tutaj, nie przy wszystkich. Ale nie mogłaś powstrzymać pojedynczej łzy, która spłynęła po twoim policzku.
~*~*~*~
"Jeśli kogoś kochasz, daj mu odejść" - powiedział Jongin, wywracając oczami i powrócił do wpatrywania się w sufit. - Jak to może być najlepsze wyjście, skoro ostatecznie oboje skończycie ze złamanym sercem? - wymruczał do siebie.
Obrócił się na bok i spojrzał na księżyc za oknem.
- Ostatecznie nie będę jej ranić przez cały czas - westchnął, przywołując w myślach twoją uśmiechniętą twarz.
Piękny uśmiech, oczy, niczym dwa półksiężyce, sprawiające, że jego serce wręcz śpiewa. Twoja twarz była bardziej pucołowata, niż reszty dziewczyn w szkole, ale podobało mu się to. Od zawsze.
Coś ścisnęło go w żołądku, gdy twoja wesoła twarz powoli zmieniała swoją ekspresję w wyraz bólu i rozpaczy, identyczne jak wtedy, gdy staliście na korytarzu. Zamknął oczy i potrząsnął głową, chcąc wyrzucić ten obraz ze swojej głowy.
Nie chciał cię zranić, ale to był jedyny sposób, jaki przyszedł mu do głowy, aby cię ochronić. Ochronić przed jego reputacją, opryskliwymi fankami i tą oziębłą stroną szkoły, od której od roku starał się trzymać cię z daleka.
Ale w głębi serca wiedział, że tak naprawdę starał się Ciebie ochronić przed samym sobą.
Nie chciał skończyć ze złamanym sercem, gdy uświadomisz sobie, że możesz być z kimś lepszym od niego. I z całą pewnością nie chciał, byś poznała tego wrażliwego Jongina, który był całkowitym przeciwieństwem chłodnego i pewnego siebie Kai'a.
Więc starał się cię od siebie odepchnąć. Wiedział, że jesteś silną dziewczyną i w końcu się po tym pozbierasz.
Jedyną rzeczą, której się nie spodziewał, było to, czy on sam da radę. Czy będzie w stanie funkcjonować, widząc cię ramionach innego chłopaka? Widzieć cię roześmianą z kimś innym, podczas gdy wiedział, że mógł być na jego miejscu? Naprawdę mógł uporać się z tym, że możesz znaleźć sobie kogoś innego?
Poczuł się tym wszystkim przytłoczony, więc wstał z łóżka i podszedł do okna. Otworzył je, wystawiając głowę na zewnątrz i wziął głęboki wdech.
- Dobrze robisz - powiedział do siebie, patrząc na twoje okno, które było zaledwie kilka metrów dalej. - Ona zasługuje na prawdziwego mężczyznę, a nie na zdziecinniałego chłopaka.
Gdy miał już zamknąć okno i wrócić do łóżka, usłyszał cichy płacz. Wychylił się z okna i poczuł ukłucie w okolicach żołądka, gdy zobaczył skuloną postać na dachu obok.
Pociągnęłaś nosem, a po twoich policzkach spłynęło jeszcze więcej łez.
Skuliłaś się jeszcze bardziej, gdy podmuch zimnego wiatru przeniknął cię do szpiku kości.
Nagle ogarnęła cię fala ciepła, osłaniając cię przed wiatrem i problemami. Spojrzałaś w górę i napotkałaś parę oczu należącą do Jongina. Wciąż trzymał ręce na kocu, którym nieśmiało otulił twoje ramiona.
Szybko odwróciłaś się od niego, ocierając łzy grzbietem dłoni.
Jongin zdenerwowany przygryzł wargę, widząc jak starasz się nie pokazać tego, że płaczesz.
- Co tu robisz? - zapytałaś, prostując się.
Chłopak czuł, jakby coś go zjadało od środka, gdy starałaś się nie pokazywać swojej słabości.
- Wyglądasz na zmarzniętą - powiedział, siadając obok ciebie.
- Za to ty wyglądałeś cholernie ozięble dzisiaj w szkole - zaśmiałaś się wymuszenie, stawiając jasno sprawę. Nie zapomniałaś o dzisiejszych wydarzeniach.
W tym momencie bardziej, niż kiedykolwiek Jongin chciałby podróżować w czasie. Cofnąłby się do dzisiejszego popołudnia i byłby ze sobą szczery. Przyjąłby te głupie czekoladki i sprawiłby, że w końcu byłabyś dla niego kimś więcej, niż tylko przyjaciółką z dzieciństwa.
- Nie miałem tego na myśli - mentalnie bił się po głowie, gdy zdał sobie sprawę jak banalnie to zabrzmiało.
- A co miałeś? - zadrwiłaś, ale szczerze nie miałaś już siły na to wszystko.
- Ja... - nagle wszystkie myśli wyparowały z jego głowy. Westchnęłaś.
- Robi się późno, dlaczego nie wrócisz do środka, Kai?
- Nie nazywaj mnie tak! - warknął, odwracając się w twoją stronę i posyłając Ci wściekłe spojrzenie.
Natychmiast jednak tego pożałował, gdy zobaczył, że odsunęłaś się do od niego. Uspokoił się i spuścił głową, wzdychając.
- Nigdy mnie tak nie nazywałaś - wyszeptał.
- Czyż nie chciałeś, abym tak do ciebie mówiła? - zapytałaś. Jongin natychmiast sobie przypomniał, jak nie raz cię beształ za to, że nazwałaś go jego prawdziwym imieniem przy kumplach.
- No tak, ale po prostu... nie - powiedział niepewnie.
- No to jak chcesz, żebym cię nazywała? - zapytałaś, marszcząc brwi we frustracji.
- Swoim chłopakiem - wyszeptał, nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedział to na głos.
- ŻE CO PROSZĘ?! - krzyknęłaś, nie zwracając uwagi na to, że jest środek nocy. - Jakim prawem tak mówisz?!
- Bo cię kocham! - odkrzyknął. - Zawsze cię kochałem! Kochałem cię wtedy, gdy podobał ci się Sehun. Kochałem cie, gdy chciałaś poślubić głównego wokalistę jakiegoś zespołu. Do cholery, kochałem cię, gdy opowiadałaś mi o swoim pierwszym pocałunku! Kochałem cię nawet wtedy!
Znowu zaczęłaś płakać.
- Jeśli mnie kochasz, to dlaczego mnie tak dzisiaj potraktowałeś? - zapytałaś łamiącym się głosem.
- Bo zasługujesz na kogoś lepszego niż ja - powiedział z ponurym uśmiechem na twarzy. Pokręcił głową, czując, że łzy napływają mu do oczu.
- Ta, naprawdę - zadrwiłaś, wywracając oczami. - To nie prawda. Tylko na mnie spójrz.
- Jesteś piękna - odpowiedział bez wahania.
Spojrzałaś na niego zszokowana. Nie spodziewałaś się tych słów. Przez kilka minut między wami zapanowała cisza.
- Jongin jest nieśmiały - zignorował twoje zdezorientowane spojrzenie, gdy zastanawiałaś się dlaczego mówi o sobie w trzeciej osobie. - Ale to dobrze, bo Kai jest egoistyczny.
Westchnęłaś dosłownie na sekundę przed tym, jak pochylił się i przycisną swoje usta do twoich.
Przez kilka chwil siedziałaś z szeroko otwartymi oczami, z których wręcz wyzierało zdezorientowanie, dopóki Kai nie pogłaskał cię po policzku. Momentalnie "ocknęłaś się" i odwzajemniłaś pocałunek.
Jeśli na świecie jest coś słodszego od czekolady, to z pewnością były to usta Jongina.
Odsunęłaś się od niego, gdy brakło Ci powietrza i spojrzałaś mu w oczy.
- To był Kai, czy Jongin? - wyszeptałaś speszona i lekko zdyszana po pocałunku. Westchnął, opierając się czołem o twoje.
- To był Kai. Ale to... - musnął twoje wargi swoimi, składając na nich czuły pocałunek, który wręcz zionął niewinnością i delikatnością, przez co nie mogłaś stwierdzić, czy naprawdę się liczy. - ... to był Jongin.
Zaśmiałaś się, obejmując go za szyję i znów go pocałowałaś. Gdy odpowiedział na pocałunek nie byłaś pewna, czy to był Kai, czy Jongin, ale wiedziałaś jedno. To był twój chłopak.