czwartek, 21 marca 2013
"... z twojego powodu"
Z okazji pierwszego dnia wiosny, przed wami scenariusz z Sandeulem~ Tak naprawdę, tłumaczyłam go jako pierwszy, ale z racji treści, stwierdziłam, że idealnie nada się na tą okazję. Życzę wam cudownej wiosny, pełnej szczęścia, miłości i pięknej pogody. Hwaiting! <3
Gwiazda: Sandeul (B1A4)
Tytuł: ... z twojego powodu
Oryginalny tytuł: Because of you
Autor: Admin Kelc
Link do oryginału: KLIK
Tłumaczka: Este
Korekta: Fuko
Po całym zamieszaniu spowodowanym promocją ich najnowszego albumu, chłopcy z B1A4 dostali kilka tygodni wolnego, aby odpocząć i nabrać sił, zanim zaczną przygotowania do ich kolejnego powrotu. Sandeul nie mógł być szczęśliwszy, kiedy usłyszał te wieści od CEO WM. Główny wokalista mógł wreszcie wrócić do Busan i odwiedzić swoją rodzinę i przyjaciół. Ale po tygodniu spędzonym w rodzinnym mieście zdecydował się wrócić do Seulu, by spędzić trochę czasu z dziewczyną, która skradła jego serce: tobą. Tak więc wylegiwał się na kanapie, w mieszkaniu, które razem dzieliliście i skakał po kanałach telewizyjnych, szukając czegoś ciekawego.
- Ach, to jest życie - pomyślał Sandeul. - Dwa tygodnie z ____-ah, żadnego stresu, przespane noce i w końcu - zero pracy!
- Oppa! - zawołałaś, siadając obok niego na kanapie i kładąc głowę na jego ramieniu.
- Tak, jagiya? - zapytał Sandeul z uśmiechem na twarzy.
- Wiesz jaki dziś jest dzień?
- Hmm, środa? - skinął głową, przytakując sobie.
- I...?
- Twój dzień wolny od pracy?
- I...? - zapytałaś znowu, dając mu znak dłonią, aby kontynuował.
Sandeul myślała gorączkowo, aby przypomnieć sobie, co takiego szczególnego było w akurat tym dniu tygodnia. To na pewno nie były ani twoje, ani jego urodziny. A już na pewno nie wasza rocznica. W końcu poddał się.
- Przepraszam, ____-ah, nie pamiętam. Co takiego dzisiaj jest?
- To równonoc wiosenna! - zabrała głowę z jego ramienia, posyłając mu promienny uśmiech.
- Co? - zmieszał sie. Co takiego szczególnego było w równonocy wiosennej?
Westchnęłaś zirytowana.
- To znaczy, że dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny, oppa! I wiesz co to znaczy...
Mogłaś wręcz usłyszeć, jak trybiki pracują w głowie twojego chłopaka, gdy uświadomił sobie, dlaczego byłaś tak zadowolona z faktu pierwszego dnia wiosny. Sandeul powoli obrócił się w twoją stronę.
- O, nie...
- WIOSENNE PORZĄDKI!!!
Zeskoczyłaś z kanapy, stając przed nim i opierając dłonie na biodrach. Na twojej twarzy widniał uśmiech jeszcze szerszy, niż kilka minut temu.
- Ach! Jagiya, wae?! - skarżył się Sandeul, wymachując rękami i nogami w akcie protestu i przyjmując zbolały wyraz twarzy. Zdjęłaś ręce z bioder, przestając się uśmiechać i wskazałaś oskarżycielsko palcem w stronę Sandeula.
- Oppa, przestań! Rok temu nie mogłeś mi pomóc, bo byłeś zbyt zajęty promocją "Baby, I'm sorry" i obiecałeś, że pomożesz mi w tym roku!
- Ale jagi-ah... - głos Sandeula został stłumiony, przez to, że leżał na kanapie twarzą w dół.
Nie wierzę, że to robię - pomyślałaś. Wypuściłaś powietrze z płuc, biorąc głębszy oddech.
- Deullie, prooooooszę~? - zapytałaś głosem, przepełnionym aegyo.
Nie patrz na nią, Junghwan. Jedno spojrzenie i już po tobie - powtarzał w myślach, wtulając mocniej twarz w kanapę.
W mieszkaniu na parę minut zapadła cisza. Sandeul uniósł twarz, by zobaczyć cię klęczącą z dłońmi splecionymi pod brodą i patrzącą wprost na niego. Ale tym, co naprawdę go złamało, były twoje szczenięce oczy i wydęte wargi. Odwrócił się w twoją stronę, zasłaniając dłońmi twarz.
- Jesteś zbyt słodka.
- To znaczy, że mi pomożesz?
- Myślę, że tak - powiedział niechętnie.
- Yay! - zaśmiałaś się, ściągając go z kanapy. - Wciąż czekam na ten dzień, w którym moje aegyo przestanie na ciebie działać.
Sandeul zwiesił głowę w geście rezygnacji, idąc za tobą do sypialni, gdzie zaczęłaś wyczytywać z listy, co musicie zrobić.
- Dobrze. Więc wszystko, co musimy zrobić to wyprać pościel, pozamiatać podłogi, zetrzeć kurze, odkurzyć kanapę, umyć naczynia i gotowe!
- Tylko tyle? - zapytał, biorąc listę z twoich rąk.
- Tak. To wszystko.
- Nie wygląda tak źle - wymruczał pod nosem, czytając listę jeszcze raz.
Spędziliście następną godzinę na sprzątaniu sypialni i łazienki. Zdjęłaś pościel z łóżka i poszłaś ją włożyć do pralki. Oboje wzięliście się za zamiatanie podłóg i ścieranie kurzy zarówno na szafce nocnej, jak i na regale stojącym przy ścianie. Po włożeniu mokrego prania do suszarki, poszliście do salonu, gdzie ścierałaś kurze, podczas gdy on odkurzał.
- ____-ah - usłyszałaś głos Sandeula, mimo hałasowania odkurzacza.
- Tak? - zapytałaś, zmiatając kurz i śmieci do śmietnika.
- Nie sądzisz, że powinienem dostać jakąś nagrodę, za pomaganie Ci w sprzątaniu mieszkania?
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo mogłem pozwolić Ci samej sprzątać, ale tego nie zrobiłem.
Westchnęłaś, opierając miotłę o ścianę i obróciłaś się w jego stronę.
- Okej, co byś chciał?
- Pocałunek - powiedział, wskazując na swoje usta.
- Aigoo - pokręciłaś głową, ale jednak stanęłaś na palcach, dając mu jego "nagrodę". Gdy tylko twoje usta dotknęły jego, usłyszeliście dźwięk dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia.
Ding!
- Och, pranie jest już gotowe!
Odsunęłaś się od niego i poszłaś do pralni, zostawiając Sandeula z opadniętą szczęką i zaskoczeniem, spowodowanym tym, że zostawiłaś go dla pościeli. Zaścieliłaś łóżko i oboje poszliście do kuchni. Wyciągnęłaś swoją listę z kieszeni.
- Wszystko, co zostało do zrobienia, to umyć naczynia. Ja zmywam, ty wycierasz? - skinął głową, a ty napełniłaś zlew wodą.
Mieliście całkiem niezły system. Ty szorowałaś i spłukiwałaś naczynia, a następnie przekazywałaś je Sandeulowi, aby je wytarł i włożył do szafki. Wszystko szło gładko, dopóki nie poczułaś pary ramion, otaczających twą talię. Wystraszona podskoczyłaś i o mało co nie upuściłaś talerza.
- Aish! Prawie upuściłam jeden z talerzy, który dała nam twoja matka! - skarciłaś go, dając mu kuksańca w bok. - I nie sądzę, byś dał radę wycierać naczynia, obejmując mnie!
- Moja droga ____-ah, mylisz się. Spójrz.
Sandeul wyjął talerz z twoich rąk, wytarł go, a następnie bezpiecznie umieścił w szafce nad twoją głową. Posłał Ci uśmieszek, który wręcz mówił "A nie mówiłem?". Potrząsnęłaś głową i obróciłaś się w stronę zlewu, wypełnionego mydlinami. Kontynuowałaś zmywanie naczyń, gdy usłyszałaś jego cudowny głos, kiedy zaczął śpiewać.
"Zachowuję się tak każdego dnia, jestem taki z twojego powodu.
Tak, to przez ciebie.
W tą chłodną noc, blask księżyca pada wprost na mnie
Nie mogę już dłużej czekać
Dzisiaj, słysząc o Tobie, znów spuściłem głowę.
Wciąż o Tobie myślę i powoli zaczynam już wariować.
W tą chłodną noc, blask księżyca pada wprost na mnie.
Nie mogę już dłużej czekać."*
Zachichotałaś, gdy zaczął wami bujać na boki, wciąż śpiewając, podczas gdy ty skończyłaś właśnie opłukiwać ostatni kubek. Kiedy już go wytarł i odłożył do szafki, odwróciłaś się w jego stronę, opierając o zlew.
- Dziękuję za to, że mi dzisiaj pomogłeś, oppa - powiedziałaś, patrząc mu w oczy. - Naprawdę to doceniam.
Sandeul uśmiechnął się w geście wdzięczności.
- Czy to znaczy, ze teraz dostanę swoją nagrodę?
Zaśmiałaś się, obejmując go za szyję i stanąwszy na palcach, pocałowałaś go w usta.
________________________________________________________________
*B1A4 - Because of you
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz