sobota, 9 marca 2013

"Sami w domu"


A więc pierwszy przetłumaczony scenariusz! Wybrałam go, bo był to jeden z pierwszych, które przeczytałam, no i L.Joe jest jednym z moich top biasów.

Gwiazda:
L.Joe (Teen Top)
Tytuł: Sami w domu
Oryginalny tytuł: Home Alone
Autor: Admin Li
Link do oryginału: KLIK

Tłumaczka:
Fuko
Korekta: Este


Na zewnątrz robiło się coraz zimniej. Dni stawały się krótsze, a noce dłuższe. Owinięta w ładny kocyk, siedziałaś w swoim pokoju przy oknie i obserwowałaś pierwszy śnieg tej zimy. Było dosyć późno, około 23, kiedy zaczynałaś odczuwać zmęczenie. Wstałaś i przeciągnęłaś się, po czym podeszłaś do swojego łóżka na drugim końcu pokoju. Wskoczyłaś pod kołdrę i naciągnęłaś koc pod brodę, wtulając się w poduszkę.

Beep. Beep. Beep.

Właśnie miałaś odpłynąć do krainy snów, kiedy usłyszałaś, że dzwoni twój telefon. Otworzyłaś oczy i zirytowana obróciłaś się na bok, żeby zobaczyć kto pisze do ciebie o tak późnej porze, mimo, że przeczuwałaś, kto to może być. Otworzyłaś wiadomość i twoje serce przestało na chwilę bić widząc, od kogo jest. Nadawcą był L.Joe.

Hej ^__^ Nie śpisz?

Nie.

Obudziłem cię?

Nie, jeszcze nie śpię.

Och okej... Przepraszam, że piszę o tak późnej porze... Nie mogę spać.


Aigoo~ Wae?

Po prostu myślę o zbyt wielu rzeczach.

Omo na przykład jakich?

'O tobie.' pomyślał L.Joe, gdy czytał twoją wiadomość.

Umm... O niczym ważnym.

Wszystko w porządku?

Tak, czemu pytasz?

Znam cię. Kiedy piszesz do mnie ni stąd ni zowąd oznacza, że coś cię męczy.

Wszystko w porządku, nic się nie dzieje... Przysięgam.

Chcesz wpaść?

Jest późno i nie chcę ci przeszkadzać.

OPPA JESTEŚ MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM I WIEM, ŻE NIE BĘDZIESZ W STANIE ZASNĄĆ DOPÓKI O TYM NIE POROZMAWIASZ.

Okej... Zaraz przyjdę.

Pokręciłaś głową, wstając z łóżka i zeszłaś na dół po schodach. Potem zabrałaś kilka koców i poduszek dla siebie i L.Joe. Twoich rodziców nie było w domu, bo wyjechali na delegację z pracy. W sumie byłaś szczęściarą kiedy przyjechali dwa razy do roku, więc właściwie mieszkałaś sama. Mogłoby ci być czasami smutno na myśl, że po dniu spędzonym w szkole wracasz do pustego domu, ale nigdy nie byłaś samotna. To właśnie dzięki L.Joe, który zawsze dotrzymywał ci towarzystwa. Zarówno twoi rodzice jak i jego zaczęli prowadzić swój własny interes w przemyśle hotelowym, a kiedy z biegiem czasu ich firmy stawały się coraz bardziej popularne, rozpoczęły się ich podróże dookoła świata. Z L.Joe przyjaźniłaś się od lat, a ponieważ wasi rodzice byli nieobecni przez większość roku, dotrzymywaliście sobie towarzystwa.

Czymś, czego nigdy byś się nie spodziewała, był fakt, że się w nim zakochałaś. Na początku, kiedy byłaś młodsza, widziałaś w nim tylko brata. Zawsze się tobą opiekował i chronił cię. Nawet w szkole pilnował, aby nikt ci nie dokuczał. Jednak im więcej czasu spędzaliście razem, tym więcej jego zalet odkrywałaś i nieważne, jak wielkim idiotą bywał, żartując sobie z ciebie, zdałaś sobie sprawę, że kochasz w nim wszystko. Sam dźwięk jego imienia podczas rozmowy zatrzymywał na chwilę twoje serce. Jenak myślałaś, że jesteś dla niego tylko przyjaciółką.

L.Joe szedł do ciebie na piechotę, ponieważ mieszkaliście blisko siebie. Przygryzł dolną wargę zastanawiając się, jak powiedzieć ci, co go męczy. Muszę jej coś powiedzieć... Nie mogę powiedzieć jej prawdy... Co, jeśli ona nie lubi mnie tak bardzo jak ja ją?'.
Obserwując płatki śniegu spadające z nieba delikatnie się uśmiechnął i spróbował uchronić przed śniegiem prezent dla ciebie. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i oboje zdążyliście się nauczyć, że waszych rodziców nie będzie wówczas w domu i zgodziliście się ponownie spędzić święta razem, jednak nie mógł się doczekać i chciał wręczyć Ci swój prezent już dziś.

 Koce i poduszki poukładałaś w salonie. Dla siebie przygotowałaś miesjsce do spania na kanapie, a dla L.Joe jak zwykle, tuż przed nią. Zaraz po tym zdecydowałaś się zrobić gorącą czekoladę ponieważ wiedziałaś, że idąc na piechotę na pewno zmarznie. Gdy tylko skończyłaś nalewać napój do dwóch kubków, zadzwonił dzwonek. Uśmiechnęłaś się i ruszyłaś w stronę drzwi.

- Oppa~ - uśmiechnęłaś się i szybko wciągnęłaś go do środka, aby zimne powietrze nie dostało się do mieszkania.
Gdy wszedł, zaśmiał się. - Więc pomyślałem -
- Chodź, zrobiłam gorącą czekoladę! - przerwałaś mu, wchodząc do kuchni.
Zaśmiał się ponownie i wszedł do kuchni razem z tobą. Wzięliście swoje kubki i podeszliście do okna, oglądając spadający śnieg.
- Mianhae, co chciałeś powiedzieć?
- Um... Chciałem tylko powiedzieć że wiem, że jest trochę za wcześnie, ale...- wyjął spod kurtki prezent dla ciebie - oto twój prezent na gwiazdkę~ - uśmiechnął się dumnie, podając ci go.
- Omo! Oppa! Nie musiałeś go przynosić tak wcześnie! Nie zapakowałam jeszcze twojego prezentu!
- Aniyo~ W porządku, po prostu otwórz go, proszę~

Zrobiłaś to, o co cię prosił i otworzyłaś prezent. Otworzyłaś szeroko oczy, kiedy zobaczyłaś, co to jest. Był to robiony na drutach kapelusz-pingwin, który pasował ci do pluszowego pingwina którego dostałaś od niego w zeszłym roku. Pingwina z którym śpisz każdej nocy. Wyjęłaś go i przymierzyłaś, po czym uśmiechnęłaś się do L.Joe i przytuliłaś go.
- Gomawo oppa!
Uśmiechnął się. - Jest tam coś jeszcze.

Ponownie spojrzałaś do pudełka i zobaczyłaś mały album na zdjęcia. Przechyliłaś głowę, zdezorientowana, po czym go otworzyłaś. Album wypełniony był waszymi zdjęciamina pierwszej stronie znajdowało się zdjęcie na którym wasza dwójka bawiła się jako małe dzieci na placu zabaw. Siedziałaś na plecach L.Joe ponieważ wywróciłaś się i obtarłaś sobie kolano. Bolało tak bardzo że nie chciałaś chodzić. Na kolejnych stronach znajdowały się wasze zdjęcia gdy byliście już coraz starsi, wyjątkowe chwile które wspólnie przeżyliście. Ostatnia strona sprawiła, że twoje serce przestało bić.

_________-shi,

Zawsze byłaś obecna w moim życiu i zawsze dla mnie. Jesteś moją pierwszą i jedyną miłością. Obiecuję, że nadal będę cię chronił i dbał o ciebie.

Zostaniesz moją dziewczyną?


Spojrzałaś na niego wielkimi oczami i przygryzłaś dolną wargę. Na twojej twarzy wykwitł uśmiech, gdy kiwnęłaś głową, odpowiadając na jego pytanie. Uśmiechnął się i spuścił wzrok próbując ukryć fakt, że strasznie się zarumienił. Przytuliłaś go, a on otoczył cię swoimi ramionami. Delikatnie się od ciebie odsunął a ty wydęłaś wargi kiedy poczułaś, jak jego uścisk słabnie. Spojrzał na ciebie, ruchem głowy wskazując okno.
- Co ty na to, żeby pobawić się na śniegu?

Spojrzałaś w stronę okna i zobaczyłaś, że wszystko dookoła było pokryte białym puchem. Kiwnęłaś głową.

4 komentarze:

  1. nie znałam tego wcześniej :P
    ładne ;)
    Z chęcią poczytam więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało mi się :) Sympatyczny scenariusz :D
    Czekam na kolejne :p

    OdpowiedzUsuń
  3. L.Joe to mój ultimate. Ten scenariusz jest taki przeuroczy

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, zabieram się za następne *.^

    OdpowiedzUsuń